Dzień dobry, bardzo proszę o porady dotyczące zachowania mojego kota - ma 10 miesięcy, miesiąc po kastracji.
Zaadoptowaliśmy go 2 tygodnie temu, fundacja zapewniała nas że jest cudownym miziakiem, jednak jak nabrał trochę swobody w nowym miejscu daje nam popalić ...
Codziennie ustaliliśmy mu godzinę zabawy (mamy mieszkanie a chcemy żeby jednak miał trochę aktywności), bawimy się z wędką, piłeczkami, kartonami itp. nigdy nie ręką! po zabawie dostaje jedzonko.
Kot jednak od jakiegoś czasu zaczął się rzucać na ręce i nogi (łagodnieje tylko wieczorami), mam wrażenie że traktuje je jako zabawkę i atakuje nawet jak siedzimy na kanapie.
Natychmiast wtedy zabieramy ręce/nogi do kota mówimy stanowcze "nie wolno", w ekstremalnych sytuacjach syknięcie na niego.
Czy ktoś miał podobną sytuację? i najważniejsze czy robić sobie nadzieję że kiedyś przestanie?
Czy może to byś spowodowane tym, że jest jeszcze młodym kotem i musi się "wyszaleć"?
Czy dobrze postępujemy z nim?
Ja i moje ręce będziemy wdzięczni za każdą poradę bo już nie wiem co robić!