Dzień dobry wszystkim, to mój pierwszy post na tym forum. Wczoraj mój kot - Lisek - zerwał sobie ścięgno Achillesa w tylnej łapce. Na szczęście udało mi się znaleźć weta, który od razu łapkę mu zoperował. Kot ma łapę unieruchomioną i wyprostowaną, nie może postawić jej na ziemi, tylko lekko dotknąć; mimo to - i wiem, że sa to standardowe zalecenia - kot ma zostać zamknięty w klatce na 6, a może nawet 8 tygodni...
Jak łatwo sobie wyobrazić, to przerażająca perspektywa. Boję się, że Lisek tego psychicznie nie wytrzyma, dzisiejszy dzień jest straszny: kot się miota po klatce i głośno miauczy. Nie kwestionuję kompetencji weterynarza i wiem, że kota nie da się upilnować, żeby nie próbował wskoczyć na coś czy zeskoczyć, co wiązałoby się z ponownym zerwaniem tego ścięgna. Zawsze jednak warto zasięgnąć drugiej opinii - stąd ten post i pytanie: czy istnieją może jakieś niestandardowe sposoby zabezpieczania łapy - usztywniania, podwiązywania, gipsowania (?) - takie, aby kot nie dotykał ziemi, tylko używał 3 łapek? Czy naprawdę klatka przez 24h jest jedynym wyjściem? Jeśli tak, to jak pomóc kotu psychicznie znieść tę sytuację? Co robić, żeby nie zwariował?