Sprawa wygląda tak że mieszkam wraz z 6 letnią kotką w bloku na parterze. Do mieszkania przynależny dosyć duzy ogródek, który został dla kota osiatkowany.
Do momentu osiatkowania kotka wychodziła tam sporadycznie na smyczy i grzecznie korzystała z kuwety. W momencie osiatkowania zaczęła spędzać w ogródku większość czasu (uwielbia to nawet jak jest zimno). Kilka msc było ok, siedziała na ogródku ale załatwiała sie w kuwecie w mieszkania. W pewnym momecie chyba w lecie zaprzestała korzystania z kuwety i zaczela zalatwiać się w ogródku. Probowałam wystawić jej kuwete w ogródka - nie skutkuje. Rozrzucam tam skórki pomaranczy czy cytryny ale ogródek jest dosyc duzy i nie mam mozliwości pokrycia go całego cytrusami
Codziennie rano jak wstane to bardzo głosno miauczy pod drzwiami zeby ja wypuścic bo chce sie załatwić w ogródku. Zaczełam stosowac metode ze rano jest wypuszczana dopiero jak skorzysta z kuwety co odbywa sie po jakejs godzinie żałosnego miauczenia pod drzwiami balkonowymi. Natomiast nie przeszkadza jej to jednak później dalej sie tam załatwić.
Cały ogródek wygląda masakrycznie - kotka go całego przekopała i zamiast ładnej trawki sa łyse placki i bardzo często można niespodziewanie wdepnąć w kocią kupę Żeby to jeszcze było 1 miejsce to mogłabym na to przymknąć oko - jednak nie, za każdym razem jest inne
Nie mam pojecia co robić - nie chce jej zabraniać wychodzenia bo to uwielbia ale nie chce miec też tak zdewastowanego ogródka. Może ktoś ma jakieś rady?
Dodam że kotka zawsze wzorowo korzystała z kuwety mimo ze jest przygarnięta z podwórka. Nigdy jej się nie zdazyło załatwić poza kuwetą w mieszkaniu.