Strona 1 z 12

Kary fizyczne?

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:20
przez Mysia
Zainspirowana postem na innym forum pytam: czy według Was kota można karać fizycznie? Jeśli tak, to w jaki sposób - żeby go nastraszyć? żeby sprawić ból? Czym?
A jeśli karać, to za co? Za zniszczenia, "rozróby", psucie, rozbijanie? Za załatwianie się poza kuwetą?
Nie prowokuję. Pytam. Swoich kotów nie biję i bić nie zamierzam.

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:26
przez Oberhexe
Nie, nie i jeszcze raz nie. Podniesiony głos, "nie wolno", klaśnięcie, fuknięcie - to wszystko.

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:28
przez Agusia
Absolutnie nie wolno. Ja czasami warczę :wink: -na Felixa to działa..

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:31
przez Oberhexe
Owszem, czasem zdarza sie konieczność zaznaczenia, kto tu rządzi w tym naszym stadzie, co polega na tym, że TŻ bierze nieposłuszeńca na ręce i lekko gryzie w kark. Chodzi bardziej o sam fakt ugryzienia, niż to, by kot je odczuł mocno. Dzieje się tak wyłącznie wtedy, kiedy któryś z kotów sprawdza, gdzie leży granica i np. paca łapą podczas czesania. Ostatnio coraz rzadziej jest konieczne.

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:34
przez Anja
Bicie :?: mowy nie ma. Ale zdarzal sie wyjatek zatytulowany delikatnie trzepaniecie w futro, ale to co innego. Rysiek bil Hrupke. Bardzo bil. Po tym jak urosl i przekroczyl jej gabaryty dwukrotnie. Pral, az furczalo, a mala wyla z bolu. Tlumaczenie, prosby, przekupstwo, krzyki, psikanie woda nie Rysiu wrazenia nie robily. Olewal nas. I wciaz bil Hrupke. Do czasu :roll: . Pewnego dnia w trakcie bicia kotki cos mu sie przyczepilo do tylka. Taktyka byla taka, zeby nie bic, tylko wykonac specyficzny "klask" przy futrze. Rysio w koncu poczul dyskomfort. Skojarzyl, ze wiaze sie to z nieopanowanym biciem HrupTaka. Teraz ja tlucze w sposob kontrolowany, co mala lubi :wink: .
Wyjasniam, ze naprawde jestem przeciwnikiem bicia. I nie mam znerowicowanych kotow, nie stosowalam poza tym jednym wyjatkiem zadnych reperkusji. U nas wystarcza podniesiony glos, ew. klasniecie w dlonie.

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:34
przez Hana
Mysiu, nie bardzo rozumiem dlaczego stawiasz takie pytanie, bo skoro sama masz koty, to i znasz oczywistą odpowiedź: NIE i jeszcze raz NIE.

Z drugiej strony są niefizyczne (!) sposoby ciut-wychowania kota, żeby nie wszedł nam całkiem na głowę. Chodzi o to, żeby kot rozumiał nasze ciche acz stanowcze "nie wolno". (Czy się do niego zastosuje, to inna sprawa. :wink: )

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:34
przez mała_gosia
No ponoć...na włażenie na stół działa. Ścierą...A ja moje kotki to raczej proszę "Złazicie, czy nie? I one zawsze się słuchają. I złażą...albo nie...

a serio -chyba to bez sensu... Robić mozna tylko po co? Niektóre rzeczy wynikają z kociej ciekawości, charakteru (te rozróby, tluczenie wazonów itp...). Chyba trzeba tak zorganizować wspólne życie, żeby nie było pola do psocenia. Robienie poza kuwetą ma zwykle inne przyczyny a nie "niegrzeczność" -więc też NIE! Włażenie na miejsca nieporządane - fizyczna "przemoc" ;) w postaci zdjecia kota i wyrażenia swojej dezaprobaty werbalnie wystarczy. No ogólnie -kary fizyczne i dla kota nie i dla nikogo nie. Więcej zła niż pożytku.
Mam dwa kocury i niesforne dziecko i radzę sobie bez kar. Miałam (czy raczej rodzice mięli) bardzo pięknie ulozoną sunię i też nigdy nie dostała -nawet jak zalecano "gazetą". A teraz rodzice mają starego jamniora (do niedawna mięli dwa -jeden niestety już za tęczowym mostem) i jak przystało na myśliwskiego psa sam podejmuje decyzje -więc słucha sie w ograniczonym zakresie. Trzeba wiedzieć jakiego rodzaju zwierze sie przyjmuje do domu. Myśle, że mamy tendencje do personifikowania natury wogóle a zwierzat w szczególności. Z tąd przypisywanie np: "złośliwosci, złej woli" stworowi. A to nie ta kategoria motywacji....

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:37
przez mała_gosia
Megi -gryzie takie ofutrzone :)
Hehehehe -przepraszam ;) No devonka dziabnąć ale takiego włochacza hihihihi :) Nie pluje potem przez dwie godziny włosiem? Ja chyba jakbym dziabnęła Pafnuca musiałąbym sobie zaaplikować pastę odkłaczającą.
Ale serio -rzeczywiście, głośny niemiły dla kocisz uszu dźwięk typu klaśnięcie to już wystarczająca kara. Moje tego nie znoszą i staram sie nie nadużywać.

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:45
przez Agi
A ja sie przyznam. Fidel kilka razy dostal lekkiego klapsa w swoj miesisty tyleczek poniewaz bardzo mocno gryzl. Potem za gryzienie zaczelam go karac gryzieniem w ucho :oops:
Pomoglo :wink:

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:49
przez Mysia
Dlaczego pytam? Bo jestem ciekawa Waszych "metod wychowawczych" ;-).
A poważnie mówiąc przeczytałam na innym forum radę dla kogoś, kto pytał, jak odzwyczaić kotkę (5-mies.) od załatwiania się poza kuwetą (bo nagle zaczęła tak robić). Radę od osoby podobno 7-krotnie zakoconej. Brzmiała ona mniej więcej tak: wsadzać kota w to, co zrobił, dać w tyłek, zeby poczuł, a potem do kuwety pogrzebać łapkami (kota) i tak za każdym razem gdy wysika się poza kuwetą. W ten sposób zwróci się kotu uwagę na "niestosowność zachowania". Zaczęła się z tego robić dyskusja na temat kar fizycznych, ale postanowiłam wrócić tu i zadać Wam właśnie takie pytanie.

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:51
przez Oberhexe
mała_gosia pisze:Megi -gryzie takie ofutrzone :)
Hehehehe -przepraszam ;) No devonka dziabnąć ale takiego włochacza hihihihi :) Nie pluje potem przez dwie godziny włosiem?

Pluje, owszem :lol:
Ale to bardzo dobry sposób pokazania kotu, że powinien się uspokoić i nie fikać, bardzo czytelny dla niego.

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:51
przez lady_in_blue
TZ czasami rzuca kapciem w koty... Ale tak, żeby raczej nie trafić. Poza tym zdarza mi się targać kota za uszy, gryźć w ucho albo w kark, ewentualnie psikać wodą, ale to prawie wyłącznie wtedy jak się żrą do fruwającego futra i nie dają sobie przerwać pokojowymi metodami.

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:54
przez Anja
Mysia pisze:Dlaczego pytam? Bo jestem ciekawa Waszych "metod wychowawczych" ;-).
/ciach/
Zaczęła się z tego robić dyskusja na temat kar fizycznych, ale postanowiłam wrócić tu i zadać Wam właśnie takie pytanie.

Takich metod, o ktorych wspominalas nikt tutaj nie zaproponuje, wiec nie ma obawy, ze mazemy swoje koty w kupie :roll: . Mimo wszystko to Forum ma jednak jakis poziom, adekwatny do ludzi, ktorzy tu pisza.

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:56
przez Monika
U nas rozrabia (i ciagle star sie przekroczyc granice :wink: ) tylko Zuzia. Oprocz standartu (klaska i "nie wolno") Daniel na Zuzika syczy - glosno i z pasja :lol: - dziala 8)

PostNapisane: Wto paź 12, 2004 9:58
przez kinus
Jedyne czego uzywam - sycze na Olke, czasem powiem OJJJJJJ. Ona wtedy pyskuje mi, ale wie, ze np ma zlezc z blatu, bo akurat cos na nim robie. Moje koty laza po stolach, bo to koty hodowlane. ednak mimo wszystko dalo sie je przekonac, zeby gdy ja tego sobie nie zycze, zlazily. Wystarczylo jedno slowo - OJ :) nigdy kota nie uderzylam, nie popsikalam woda nawet :) nie bylo to potrzebne.