» Śro kwi 08, 2020 12:33
Re: Proszę o pomoc zapalenie pęcherza+brak apetytu
Po ponad dwóch tygodniach, konsultacjach z wetem i kolejnych badaniach dalej nic nie wiem. Kot ma odruch wymiotny. To, co pierwszy wet uznał za normalne odbijanie się po jedzeniu i o czym nawet, z tego powodu nie wspominałam, obecny (2. wet) określił jako odruch wymiotny, (po tym jak pokazałam mu nagranie na telefonie). Z tego powodu kot miał zrobione prześwietlenie i prześwietlenie z kontrastem, które niestety nic nie wykazały. Diagnostycznie stoimy w miejscu ☹ Wet stwierdził, że najlepiej teraz zrobić laparotomię zwiadowczą i przy okazji założyć kotu sondę do karmienia. Wcześniej rozmawialiśmy o gastroskopii, ale po rtg z kontrastem stwierdził, że prawie na pewno nic ona nie pokaże. W przypadku problemu z przełykiem, ciała obcego, czy achlazji (?) coś byłoby widoczne na zdjęciach. Wet chce też oszczędzić niepotrzebnego poddawania kota znieczuleniu i wykonać od razu zabieg, który, wg niego, najwięcej wniesie do diagnozy. I tutaj mam ogromy dylemat, bo wiem jak kot zachowuje się po zabiegach chirurgicznych – ostatnio szyta rana na łapce goiła się nie 2 tygodnie jak powinna tylko 7 tygodni. Mimo założonego kołnierza kot poradził sobie ze szwem. Ze względu na kołnierz przez pierwsze dni kot nie chciał w ogóle jeść, nie załatwiał się (musiał być non stop na lacutulosie), codzienne kontrole u weta wymagały obecności 3 osób do trzymania. Ostatecznie szwy się rozeszły, rana była tylko oczyszczana i smarowana maścią, bo wet nie zdecydował się na kolejne szycie. A to była tylko powierzchowna rana – boję się nawet myśleć co będzie po rozcięciu brzucha. Rozumiem, że dla weta to zabieg jak każdy inny, ale boję się, że tylko kotu zaszkodzę, a może nic na tym nie zyskamy – bo żadne wcześniejsze badania nie wskazują na to, że coś się dzieje z jelitami. Próbowałam konsultować przypadek z innymi polecanymi tutaj wetami, ale stwierdzili, że przypadek jest trudny i muszą po swojemu powtórzyć wszystkie badania. A teraz ze wzg na epidemię, kot jest najczęściej przyjmowany bez właściciela, co oznacza, że mój nieobsługiwalny kot musiałby być do najprostszego badania premedykowany. Ze względu na nerki chciałabym tego uniknąć. I jestem w impasie. Boję się podjąć jakąkolwiek decyzję, żeby nie zaszkodzić kotu. Póki co, z pomocą Peritolu, kot je, a nawet tyje. Ma odruch odbijania się i bywa osowiały i spięty po jedzeniu, ale w miarę funkcjonuje, a boję się, że po operacji kot się nie pozbiera.