» Sob sty 25, 2020 20:03
Re: kot karmiony przez sondę
Leli1, rozumiem, że jesteś w nienajlepszym emocjonalnie stanie, ale dla mnie, jako osoby z zewnątrz, rzucają się w oczy różne hmmm... niedociągnięcia?
Masz w ręku wyniki badań, które były robione? Opis USG?
Omówił z Tobą lekarz pomysł na diagnostykę? W celu najpierw robimy to, jak tu nic, to to albo to, w międzyczasie leczymy objawowo tak i tak?
Upieranie się przy cudownym leku na wątrobę, który nie okazał się cudowny, mimo że można podać coś lepszego? U Dużej źle pracował zołądek (rozszerzenie) - ale co tam, pakujmy leki doustnie, zamiast podać lek na wątrobę we wlewie - tym sposobem Duża straciła ze dwie doby...
Kot jest aktywny - sama piszesz - a wetka sugeruje eutanazję? Przy czym nie zdecyduje się na laparotomię, bo ryzykowna? (Żeby nie było, wcale nie namawiam, bo tak niewiele rzeczowych informacji jest w wątku, że stąd trudno cokolwiek wnioskować i sugerować)
Mi kota wykończył niemal zespół po przewodnictwem dr nauk weterynaryjnych ze specjalizacją w chirurgii oraz chorobach psów i kotów, funkcjonujący w znanej i polecanej klinice w-wskiej. Tytuły nie leczą.
Czemu kota jest w szpitalu? Z powodu karmienia przez sondę? Wydolna krążeniowo i oddechowo? Na całodobowym powolnym wlewie dożylnym? Jak wygląda karta leczenia szpitalnego? Co ile godzin pojawiają się w niej informacje?
Oczywiście, że lekarzowi trudno mówić, jak ma leczyć, ale ze sposobu zaplanowania diagnostyki i leczenia sporo można wywnioskować. I żaden sensowny lekarz nie odmawia wydania wyników przeprowadzonych badań. A postawa skoro ja nie wiem, to inni na pewno też nie - raczej dobrze nie wróży.
Duża ma tylko Ciebie, nikt inny o nią nie powalczy.
dopisuję: Jeżeli wątroba w rozsypce, to z karmienia doustnego i tak dużo nie skorzysta, powinna oprócz tego dostawać aminokwasy. Bo jest powolnie nawadniana dożylnie?