Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 18, 2020 18:11 Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Mam dwa problemy z moim kotem: samiec 6,5 miesiąca, kastrat. Otóż pierwszy problem jest taki, że kot nie umie się sam bawić. Jak był młodszy, to gonił za myszkami, papierkami itp., oczywiście również bawiliśmy się wędkami itp. Teraz przestał, nie interesują go żadne zabawki do samodzielnej zabawy. Tylko chce, żeby go non stop zabawiać, a jak akurat nie masz czasu/ochoty, to non stop miauczy albo atakuje nogi - o tym problemie za chwilę. Potrafi domagać się zabawy nawet, jak była bardzo intensywna, zakończona przekąską, kot sam ją przerwał i "widzi", że człowiek jest zajęty (np. gotowaniem) a nie leży na kanapie. Dodam, że zabawa jest "wysokiej jakości" (dbamy o cykl łowiecki, nie za każdym razem, bo w naturze przecież też kot nie zawsze złapie, ale zazwyczaj po zabawie jest jedzenie), zabawki są wymieniane, zabawy nie są powtarzalne, bawimy się w różnych pokojach, dodajemy do zabaw pudełka kartonowe itp., a chwilami uda mi się wybiegać kota tak, że leży i dyszy z językiem na wierzchu. Tylko co z tego. Jak czytam, że zalecane są 2 zabawy dziennie po 5-10 minut, to śmiać mi się chce. My kota zabawiamy ok. 2 godzin dziennie, a i tak mu mało: ma energię na atakowanie nas i nie umie sam się bawić. Jak kiedyś się czymś zainteresował i przez chwilę bawił (np. ukradzioną gumką do włosów), to był chwalony i nagradzany przysmakiem - niestety nie skutkowało to tym, żeby się faktycznie zaczął sam bawić.
Jest też drugi problem: kot atakuje nogi. Głównie mojego męża, ale czasem też moje. Próbowaliśmy go izolować w łazience, jak tak zrobi, ale to nie pomaga. Kot posiedzi w łazience, aż się uspokoi, po czym otwieram mu drzwi, zwykle kot się cieszy, przychodzi się łasić i mruczy, po czym wszystko zaczyna się od nowa. Pryskany wodą też był i jest mu mówione stanowcze NIE. Nic nie skutkuje. Wcześniej, jak tak robił, podsuwałam mu zabawkę którą poruszałam, a kot ją rowerkował i gryzł, wyładowując w ten sposób agresję. Tylko co z tego, jak potrafił sam odejść od zabawki i po chwili zaatakować stopy męża. Dodam, że z kotem nikt się nigdy stopami ani rękami nie bawił. Nie chodzi też o to, że stopy się ruszają, bo on potrafi owinąć się wokół łydki nawet jak mąż np. stoi w kuchni i robi sobie kanapkę.
Kot jest ze mną dużo bardziej związany, np. jak jesteśmy oboje w domu to tylko do mnie przychodzi na kolana, ale nie jest tak, żeby męża nie lubił. Jak mąż jest z kotem sam w domu, to kot jak najbardziej przyjdzie do niego na głaskanie. Z tego co wiem, mąż także nigdy kota nie uderzył itp.
Mam już powoli dość zarówno tego, że kot nas terroryzuje i nie potrafi wyładować nagromadzonej energii przez samodzielną zabawę, jak i tego, że jest agresywny - bo owijanie się z zębami i pazurami wokół łydki to IMHO agresja.
Dodam, że wzięcie drugiego kota odpada, zresztą nie jestem zwolenniczką zaklejania problemu plastrem typu "drugi kot". Bo problem ewidentnie gdzieś jest i coś chyba robimy nie tak. Dodam też, że mieszkam za granicą i tu coś takiego jak behawiorysta nie istnieje.
Karmimy go praktycznie samym mokrym wysokojakościowym bezzbożowym i BARFem. Chrupki (bezzbożowe) dostaje rzadko, tylko na zakończenie zabawy w rzucanie chrupek po mieszkaniu, które kot musi znaleźć :). Nie sądzę więc, żeby miał za dużo energii z pożywienia. Pomóżcie proszę.

ewunia89

 
Posty: 10
Od: Czw paź 17, 2019 5:53

Post » Sob sty 18, 2020 21:57 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Nie wydaje mi sie, zebyscie cos robili nie tak. Po prostu kotu sie moze samemu nudzi. Moze wlasnie towarzysz dla niego do zabaw to jest rozwiazanie a nie plaster.
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 4236
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Sob sty 18, 2020 22:16 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Młody i bardzo energiczny kociak. Po prostu musi się wyszaleć. Samotne zabawy już go nie interesują, znudziło mu się pacać kulkę papieru czy myszkę.
Drugi kot byłby rozwiązaniem, kociak miałby partnera sparingowego. Jeżeli nie chcecie brać drugiego kota, to musicie zapewnić jedynakowi wystarczającą ilość zajmującej zabawy. Na przykład kocie agility - tor przeszkód. Kota tresuje się inaczej niż psa, ale cierpliwością i smakołykami mozna sporo zdziałać. Ewentualnie spacery z kotem na smyczy. Tylko ostrzegam - jak kot się przyzwyczai do spacerów to może chcieć wychodzić codziennie i nie przyjmie tłumaczenia, że dzisiaj wam się nie chce, tylko będzie wył pod drzwiami.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 33189
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Sob sty 18, 2020 23:55 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Spróbujcie kupić zabawkę typu Koci łowca - koty za tym szaleją.
Zalecenia typu 10 min. zabawy 2xdziennie dotyczą dorosłych kotów. A to jest kociak i ma mnóstwo energii. Drugi kociak byłby idealnym rozwiązaniem, skończyłoby się atakowanie nóg, bo koty polowalyby na siebie. Ale skoro to niemożliwe, pozostaje Koci łowca i czas, bo jak kociak podrośnie, zostanie wykastrowany, to się trochę wyciszy.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60201
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sty 19, 2020 2:30 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Kociak już jest wykastrowany.
On naprawdę potrzebuje kociego towarzysza zabaw. Atakowanie to nie jest przejaw agresji, młode koty tak się ze sobą bawią.
Mój kot też atakował łydki z zasadzki i wbijał pazury. Gdy wzięliśmy małą koteczkę, nie zrobił tego już nigdy.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34251
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Nie sty 19, 2020 7:54 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

do tego, co wyżej dodam, że koty też miewają różne temperamenty, Wam pewnie trafił się taki z rozpierającym go.

Mam dwa koty około 10 miesięczne, bracia, wykastrowane. Jeden pobawi sie kilkanaście minut, poszaleje, potem układa się i spi. Drugi non stop aktywny, dzien i noc, wymęczy wszystkie koty zaczepiając do zabawy i nadal chciałby się bawić, podchodzi kolejno do kotów juz wybawionych, jak nie dają się zaczepić, przychodzi do mnie i mnie zaczepia ( a ma tych partnerów sparingowych chętnych do zabawy 4, w porywach 5 ). Urządza samotne galopady po całym mieszkaniu- 2 piętrach, przewędruje cały poziom kocich półek, szuka zabawek, tor z piłeczką, myszki, piłeczki, czy uruchamiam mu właśnie kociego łowcę. Potrafi chwilę sam się bawić, ale dla niego to tylko jeden z wielu elementów zabawy, więc jakieś urozmaicenie i na chwilę tylko. Czasem się zastanawiam, jak to możliwe, że ma taki power.

Opisuje go- żebyście wiedzieli, że no, są takie koty, które ciągle potrzebują zabawy, jak nie mają z kim, będzie zaczepiać Was. Na pewno metodą na to byłby drugi kot, też młody i też z takim temperamentem, ale i przyjazny i chętny do zabawy. A na pocieszenie mogę powiedzieć, że w jakimś momencie trochę się uspokajają te kociszcza nasze :)
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7104
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Czw sty 30, 2020 16:06 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

U mnie to samo, kotek niewykastrowany, też mi atakuje nogi - fakt, że nie jakoś mocno, ale czytałam w jednej książce, że to jest kwestia tego, że człowiek jest jedynym obiektem ruszającym się w otoczeniu kota niewychodzącego i ma mało stymulacji. Nie nosić na rękach i dużo bawić się zabawkami dystansowymi. Nie głaskać, kiedy sygnalizuje, że nie. I powinien się uspokoić.

Kiciakociaia

 
Posty: 7
Od: Śro sty 29, 2020 13:48

Post » Czw sty 30, 2020 21:30 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Przy jednym kocie godzinna dziennie wspólnej zabawy, stymulacji to jest minimum. Musicie znaleźć czas aby poświecić mu choć tyle, bo inaczej kot sam znajdzie sobie zajęcie i będzie Was zaczepiać.

Małe PS: maczkowa moja zaraz skończy 10 lat, a akumulator naładowany jak u dwulatka :P

Chikita

 
Posty: 6400
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Pt lut 21, 2020 11:20 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Dziekuje za odpowiedzi, niestety duzo nie wniosly ;). Napisalam, ze bawimy sie z nim ok. 2 godzin dziennie, kot jest wykastrowany i nie mamy mozliwosci wziac drugiego, a tu co odpowiedz to wykastrujcie go, wezcie drugiego i bawcie sie minimum godzine dziennie ;).
Kupilam mu polecana tu zabawke, niestety kot na poczatku sie jej bal, a potem nie byl nia w ogole zainteresowany. Nie dziwie sie, bardzo glosne to i szybkie. Wiele razy mu ja wlaczalam, ale kot ja po prostu omija.
I nawet dalabym rade bawic sie z kotem 2 godziny dziennie, tylko z nim jest jeszcze taki problem, ze on potrafi po jednej zabawie stracic zainteresowanie zabawka. Jak jest nowa to szaleje, nastepnego dnia zabawka juz jest be. Nawet rotacja zabawek albo dowiazywanie do nich wstazeczek itp. nie pomaga. Kupie spray z waleriana, moze pomoze (kocimietka i matatabi tez sa be). Sytuacja jest wiec taka: ja chce sie bawic, kot chce sie bawic, ale jak w jego mniemaniu zabawka jest ”nie taka” (czyli nie przyniesiona tego samego dnia ze sklepu, a i to nie wystarczy, musza byc dzwoneczki i piorka), to i tak sie nie bedzie bawil. A do czego niebawienie sie doprowadza, to juz wiecie: glosnego miauczenia, atakowania nog albo poszukiwania atencji w inny sposob (np. wskakiwania na kuchenke).
Mysle, ze moze problem jest wlasnie nie w tym, ze za malo sie bawimy, tylko wlasnie za duzo wokol niego skaczemy i kot jest rozpieszczony. Moze jak zrozumie, ze niczego innego do zabawy nie dostanie, a my tez nie bedziemy go zabawiac na kande miaukniecie, to zacznie mu zabawa ”juz upolowana” zabawka nagle smakowac.

ewunia89

 
Posty: 10
Od: Czw paź 17, 2019 5:53

Post » Pt lut 21, 2020 11:23 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Dodam jeszcze, ze u nas to juz serio stanelo wszystko na glowie, bo kot. Mialam jedna wazna rozmowe telefoniczna, to ustalilam ja wg rozkladu dnia pana kota, czyli nie zaraz z rana a tak, zebym zdazyla go wybawic, bo inaczej bedzie wyl i drapal w drzwi i bedzie to slychac, troche obled jakis. Dlatego zaczynam myslec, ze za bardzo rozpuscilismy kota.

ewunia89

 
Posty: 10
Od: Czw paź 17, 2019 5:53

Post » Pt lut 21, 2020 20:50 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Primo - jak będziesz miała roczne dziecko, to też uznasz, że jest złośliwe jak nie da ci spać, tylko będzie się zanosiło płaczem zostawione samotnie w łóżeczku? Czy będziesz szukała powodu, dla którego płacze? I weźmiesz pod uwagę rady, zamiast się oburzać, że odpowiedzi nie spodobały Ci się?
Masz normalnego kociaka - jakby miał towarzystwo (stałe, w zbliżonym wieku i temperamencie) drugiego kota, to by się z nim wyszalał. Jak nie ma towarzystwa - to zaczepia Ciebie do zabawy, co jest normalne. 2h nie wystarczą. Kot nie jest rozpuszczony, tylko osamotniony i znudzony, bo pragnie interakcji z drugą żywą i inteligentną istotą.
Secundo - jak mąż ma ochotę na imprezę a ciebie brzuch boli i wolałabyś posiedzieć razem, pogadać, bez innych ludzi - to też nie będziesz zadowolona. I co prawda inaczej dasz znać, że ten pomysł Ci nie odpowiada, no ale mówicie tym samym językiem. Kot nie ma możliwości przekazania Ci w odpowiednio dobranych słowach tego, na co ma ochotę - dlatego w sposób mu dostępny usiłuje ci przekazać, że nie o to mu chodzi. Niemowlę załatwia wszystko wrzaskiem - czy jest znudzone, głodne, przestraszone, ma mokro, zrobiło kupę, coś go boli, jest za jasno, za głośno - a matka musi się domyśleć o co tym razem chodzi. Tak samo w tym przypadku - kot się stara, niestety domyślenie się na co ma ochotę spada na Ciebie.

Notorycznie na forum pojawiają się ludzie, zgłaszający problemy z kotami, które nie są wykastrowane/mają się grzecznie bawić same lub spać w koszyczku, gdy wlaściciele nie mają dla nich czasu/"złośliwie" spadają z niezabezpieczonego balkonu/"złośliwie" sikają poza kuwetą/mają zabezpieczone okna firankami. Dlatego z reguły próbujemy się dopytać co konkretnie zostało zrobione bo np. dom niewychodzący okazuje się być wychodzącym "ale tylko do ogródka" a "złośliwy" kot okazuje się być tak naprawdę nie tylko nieleczony, ale i niezdiagnozowany. Stąd te rady, które mogły Ci się wydać nieadekwatne. I piszę to jako opiekunka kotki, która niszczyla bardzo, póki nie zostało sprowadzone towarzystwo i drugiej - która będą wysterylizowana miała rujkę, bo jednak coś zostało.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt lut 21, 2020 23:19 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Alienor pisze:Primo - jak będziesz miała roczne dziecko, to też uznasz, że jest złośliwe jak nie da ci spać, tylko będzie się zanosiło płaczem zostawione samotnie w łóżeczku? Czy będziesz szukała powodu, dla którego płacze? I weźmiesz pod uwagę rady, zamiast się oburzać, że odpowiedzi nie spodobały Ci się?
Masz normalnego kociaka - jakby miał towarzystwo (stałe, w zbliżonym wieku i temperamencie) drugiego kota, to by się z nim wyszalał. Jak nie ma towarzystwa - to zaczepia Ciebie do zabawy, co jest normalne. 2h nie wystarczą. Kot nie jest rozpuszczony, tylko osamotniony i znudzony, bo pragnie interakcji z drugą żywą i inteligentną istotą.
Secundo - jak mąż ma ochotę na imprezę a ciebie brzuch boli i wolałabyś posiedzieć razem, pogadać, bez innych ludzi - to też nie będziesz zadowolona. I co prawda inaczej dasz znać, że ten pomysł Ci nie odpowiada, no ale mówicie tym samym językiem. Kot nie ma możliwości przekazania Ci w odpowiednio dobranych słowach tego, na co ma ochotę - dlatego w sposób mu dostępny usiłuje ci przekazać, że nie o to mu chodzi. Niemowlę załatwia wszystko wrzaskiem - czy jest znudzone, głodne, przestraszone, ma mokro, zrobiło kupę, coś go boli, jest za jasno, za głośno - a matka musi się domyśleć o co tym razem chodzi. Tak samo w tym przypadku - kot się stara, niestety domyślenie się na co ma ochotę spada na Ciebie.



Święte słowa :ok:
ewunia89, to co opisujesz, to śmiertelnie znudzony koci dzieciak. Nie ma w tym krztyny złośliwości ani rozpuszczenia. Kotu po prostu brakuje bodźców, brakuje stymulacji. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest drugi kot, jeśli w domu nie ma nikogo kto jest w stanie z kotem pobawić się więcej niż 2 godziny dziennie.
Koty mają bardzo różne temperamenty. Jeśli oczekiwaliście od kota, że będzie spokojny i będzie spał przez większość doby, nie powinniście brać kota młodszego niż 3 lata, a szukając kota już wybierać takiego najspokojniejszego z możliwych.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lut 22, 2020 8:50 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Przecież tu nie chodzi o to, że odpowiedzi mi się nie spodobały, tylko o to, że w większości były pozbawione sensu, prawdopodobnie przez niedokładne przeczytanie mojej wypowiedzi. Nie będę przecież kastrować wykastrowanego kota ani bawić się godziny dziennie, jeśli bawię się dwie. Przeczytałam wszystkie rady i tylko kilka miało sens. Np. o istnieniu tej zabawki nie wiedziałam. Sprowadziłam ją z Polski, bo tu takiej nie było. Niestety nie sprawdziła się. Spacery nadal rozważam, ale przyznam, że muszę się lepiej zapoznać z tematem; z tego co czytałam do tej pory, temat ma tyle zwolenników co przeciwników. A zdaję sobie sprawę, że jak już zacznę wyprowadzać kota, to muszę być gotowa robić to codziennie, dlatego nie chcę nic robić pochopnie. Zresztą nie wiem, czy zda to egzamin, bo kot generalnie nie jest zainteresowany światem zewnętrznym. Kot ma zabezpieczony balkon, ale nie jest nim zainteresowany. Nie domaga się otwierania mu drzwi, a jak już czasem wyjdzie, to robi szybki obchód i wraca do domu. Może jak zrobi się cieplej i my też zaczniemy spędzać czas na balkonie, kot bardziej się nim zainteresuje. W każdym razize nie róbcie ze mnie potwora tylko dlatego, że nie chcę wziąć drugiego kota.
Poza zabawą kot ma naprawdę dużo interakcji z nami. Nawet teraz, jak to piszę, kot leży na mnie brzuszkiem do góry :). Ja pracuję w różnych godzinach i często mam wolne w środku tygodnia albo wychodzę dopiero po południu. Takich dni, że kot jest sam od 8 do 16, jest może 1-2 w tygodniu - a w takie dni nastawiam budzik pół godziny wcześniej, żeby się z kotem pobawić i go poprzytulać jeszcze z samego rana. Kot jest bardzo z nami związany i poza zabawą lubi być głaskany, śpi często na mnie, lubi też być noszony na rękach, o dziwo. Noszę go wtedy w miejsca normalnie dla niego niedostępne i daję mu wąchać i pacać łapką np. magnesy na lodówce, a kot aż mruczy z zadowolenia :). Także spędzamy z kotem naprawdę dużo czasu i na zabawie, i na przytulaniu, głaskaniu, mówimy też dużo do kota, daję mu obwąchiwać nowe rzeczy, które przyniosę do domu, czasami przynoszę mu kamyczek albo szyszkę do obwąchania, i generalnie rzadko kot jest sam w domu. I ja naprawdę lubię i chcę się z kotem bawić, nie oczekuję od niego, że będzie tylko spał. Tylko jak próbuję się bawić jedną, drugą, trzecią wędką, może dowiążę tasiemkę, też nie, może odwiążę wszystko i sam sznureczek, a może chcesz aportować, albo ci porzucam chrupki - i kot jest na nie, no to nic dziwnego, że mi się też odechciewa.
Co do dokocenia jeszcze. Wzięcie odpowiedzialności za drugie zwierzę, które może żyć 20 lat, to powinna być przemyślana, odpowiedzialna decyzja, a nie podjęta na zasadzie presji wywartej przez kota, który za rok czy dwa pewnie będzie już dużo spokojniejszy. Decyzja o dokoceniu powinna być podjęta na zasadzie czy ja, tak po prostu sama z siebie, chcę być opiekunką dwóch kotów? Czy jestem na to gotowa finansowo (bo dwa koty dwa razy więcej jedzą i chodzą do weta) i psychicznie? Bo tutaj każdy przedstawia dokocenie jako cud miód i orzeszki i rozwiązanie problemu, a wszyscy wiemy, że nie musi tak być. Dopiero co powstał wątek o bardzo trudnym dokoceniu, a każdy chyba zna ze swojego otoczenia historie o kotach, które się nie dogadały. Ja znam kilka. W najlepszym wypadku koty się po prostu nie lubią i mają podzielone mieszkanie na rewiry, których nie przekraczają, w najgorszym skończyło się nocnym wiezieniem pobitego kota do weta, długą izolacją w łazience i ostatecznie szukaniem drugiego domu dla tego pobitego, bo koty już nigdy potem się nie dogadały. W tym pierwszym wypadku jeden z kotów szaleje w nocy, ale z innymi kotami się nie bawi, bo ich po prostu nie lubi - więc jeśli byłoby tak u mnie, problem i tak by się nie rozwiązał. Kurczę, w moim rodzinnym domu przecież jak do kocura-rezydenta przybłąkała się kotka, to rezydent już nigdy spokoju nie zaznał. Kotka chciała się bawić, myła kocura i się do niego tuliła. Kocur zwiewał, jak tylko zaczynała go dotykać, zaczął też posikiwać po kątach ze stresu, bo po prostu nigdy jej nie zaakceptował i chciał być jedynym kotem. Takich historii jest mnóstwo i dokocenie nie zawsze się udaje, i nie zawsze koty nadają na tych samych falach - po prostu, tak jak ludzie ;). Jakbym się dokociła i skończyłoby się tak, że koty by się nie polubiły, nie bawiłyby się razem i rezydent by dalej nas zaczepiał, to w rezultacie skończyłabym na następne 15-20 lat ze zwierzęciem, którego nigdy nawet nie chciałam, które generuje koszta, a które nie rozwiązuje istniejącego problemu. Ba, które nawet mogłoby być samo nieszczęśliwe, tak jak ta nasza kotka, która czuła ciągłą niechęć ze strony kocura. Ciekawe, co wtedy zaleciliby fani dokocenia - może trzeciego kota? Dziecka też się nie powołuje na świat dlatego, że jedynak chce mieć braciszka lub siostrzyczkę, tylko to musi być przemyślana i odpowiedzialna decyzja. I oczywiście, że dokocenie mogłoby się udać, i wszystko byłoby super - ale właśnie, trzeba pamiętać, że niekoniecznie by tak było. A co do naszego kota myślę też jeszcze o tym, że jest on bardzo terytorialny, nie toleruje np. gości. I to nie tabuna głośnych dzieci czy imprezowiczów a jednej, dorosłej osoby, nienachalnej i szanującej kota. Jak przyszła do mnie koleżanka na kawę, to kot mnie parę razy ugryzł. Nie na takiej zasadzie że "chcę się bawić", tylko parę razy bardzo szybko mnie ugryzł i zaraz się cofnął, jakby sam wiedział, że robi źle. Potem całą wizytę spał na mnie. Nie spodobała mu się obca osoba na swoim terenie, ale wyładował frustrację na mnie, bo mnie zna i wiedział, czego się może po mnie spodziewać.
A kot niestety jest rozpieszczony czy raczej przyzwyczajony do tego, że może nam wchodzić na głowę. Jest to kot wrażliwy, bardzo do nas przywiązany, łatwo się stresujący, z podejrzeniem FIC - co również mnie zastanawia w kwestii dokocenia. Pisałam nawet tutaj wątek o tym, że kiedy kot się do nas przeprowadził, dostał zapalenia pęcherza ze stresu. W transporterze zsiusiał się i zwymiotował, a potem przez półtorej godziny nie miał odwagi z niego wyjść. Bardzo więc to przeżył. Mimo, że już pierwszej nocy przytulał się do mnie, mruczał, lizał mnie po twarzy i dawał się brać na ręce, to jednak fizyczne objawy przeżytego stresu (sikanie do łóżka i krew w moczu) trwały dużo dłużej. W każdym razie, jako że na zapalenie pęcherza nie było innego leku niż lek przeciwbólowy i unikanie stresu, my chyba trochę z tym przesadziliśmy. Pamiętam, że ograniczyliśmy wtedy używanie odkurzacza i blendera, bo kot się bał tych dźwięków, i przyzwyczailiśmy kota, że jak tylko będzie domagał się uwagi, to my rzucamy wszystko i go zabawiamy. Koty są inteligentne i szybko się uczą, więc nic dziwnego, że nauczył się nam wchodzić na głowę, skoro na samym początku pokazaliśmy mu, że tak można, że jesteśmy w stanie przerwać posiłek albo rozmowę przez telefon, żeby tylko kot się nie zestresował. Teraz staramy się to naprostowywać.

ewunia89

 
Posty: 10
Od: Czw paź 17, 2019 5:53

Post » Sob lut 22, 2020 11:47 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

A co jeśli Twój kot się nigdy nie uspokoi? Są takie koty i wcale nie są rzadkością.
A co jeśli Twój kot nie jest typem jedynaka? A są takie koty i wcale nie są rzadkością.
Tutaj chodzi głównie o to by spróbować spojrzeć na świat oczami Twojego kota. Jemu brakuje aktywności i stymulacji, mimo tych dwóch godzin interakcji.
NAjwyraźniej wymaga więcej zaangażowania. I jeśli na codzień nie możecie poświęcić mu więcej czasu, poświęci mu go właśnie drugi kot.
Inteligentny i aktywny kot nie potrzebuje naprostowywania niczego. Potrzebuje tylko bo zapewnić mu niezbędne minimum ruchu i atrakcji każdego dnia.
Z tym, że to minimum dla każdego kota ma zupełnie inną definicję. ;)
Przykładowo moje koty potrzebują minimum 4-5 godzin w ciągu dnia na wyścigi, skakanie po kocich półkach aż pod sam sufit, wygłupy na drapakach, gonitwy zygzakiem po całym domu, zabawy w zapasy i duszenie. To jest czas kiedy one same zapewniają sobie rozrywkę i do tej rozrywki przygotowany jest cały dom. Bez tego kompletnie by im odbiło z nudów. Oprócz tego my również się z nimi bawimy. Codziennie przynajmniej godzina rano i godzina czy dwie wieczorem: wędki, apartowanie pluszaków, laserek, różne inne ćwiczenia typu przybijanie "Czajniczka" za smaczek :D
Owszem, syjamy i orienty, to przypadek skrajny, koty z napędem turbo. Ale mam też tutaj dachowca, który ma 19 lat i wcale nigdy się nie uspokoił ;) Cały życie był głuptakiem postrzeleńcem i do dziś tak zostało. Może już nie biega po szafach, bo stawy mimo suplementacji słabsze, może nie ma już siły na zapasy i kotłowanie się z rasowymi kumplami, ale nadal biega ze swoją piłeczką lub włochatym drucikiem po kilka razy dziennie, nadal wyśpiewuje swoje arie na parapetach, nadal zaczepia nas gdy się nudzi. Może i Twój kot taki będzie? Dacie radę przez kolejne 20 lat? To ważne pytanie.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lut 22, 2020 13:58 Re: Kot atakuje nogi i nie umie się sam bawić

Co do Kociego łowcy - jest teraz niedostępny, więc prawdopodobnie dostałaś podróbkę. Też ją kupiłam, z braku oryginalnego Łowcy i z powodu ceny, o połowę nizszej. Niestety, w odróżnieniu od oryginału chodzi bardzo głośno, nie ma też w nim regulacji szybkości (łowca ma 3 stopnie, od wolnego do szybkiego ruchu - kotom zwykle wystarczał pierwszy stopień). Czyli wszystko tak jak odpisałaś w zabawce, którą kupiłaś.
Dodatkowym problemem są baterie - łowca chodzi na 4 bateryjki paluszki - mam akumulatorki tego typu i moglam je ładować, bo szybko się zużywały. Podróbka działa na 3 bateryjki R14, więc dla mnie jest droższa w eksploatacji.
Jeśli kiedyś koci łowca będzie dostępny, pewnie go kupię, bo moje koty go uwielbiają. Zdążyły zepsuć już dwa, bo kładą się na nim w trakcie zabawy i silniczek się zaciera. :twisted:

Rozumiem Twoje obawy co do drugiego kota, jeśli wyczuwasz, ze Twój rezydent jest lękliwy i terytorialny. Ale może zostałabyś domem tymczasowym dla jakiegoś młodego kota w potrzebie? Na wiosnę zawsze jest ich dużo. Jeśli sprawdzą się czarne scenariusze, to poszukasz kotu domu. A gdyby przypadkiem okazało się, że Twój kot zaakceptował kompana i problemy by się zmniejszyły, zostaniesz dla kotka domem stałym. Minusem takiego rozwiązania jest mała możliwość wyboru kociego lokatora i często skąpe informacje o jego charakterze. Ale mogłabyś pogadać w tej sprawie z jakąś fundacją czy kocim azylem.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60201
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510 i 271 gości