SabaS pisze:zuza mam identyczne podejście do tych spraw. Nie żałowałam pieniędzy na kota, gdy przez wiele miesięcy jeździłam z nim do weta co 1,5-2 tygodnie. Nie zostawiłam go do końca, gdy musiałam podjąć tę najtrudniejszą decyzję o eutanazji. Ale wolę wydać pieniądze, na te zwierzaki co potrzebują realnej pomocy tu i teraz.
A te futrzaki, które są za TM zawsze z nami będą, dopóki żywe są o nich wspomnienia
Mam takie samo podejście jak Wy - wolę wydać własne pieniądze na żywe zwierzę póki da mu się pomóc - gdy odejście, to ciałko jest skorupą, opuszczoną przez to, co nadawało mu osobowość. I - jak pisałam - w przypadku kotów z białaczką, fipem, fivem i panleukopenią dochodzi jeszcze kwestia zagrożenia epidemiologicznego.
kicikici3 - nikt Ci ani nie zarzzuca głupoty, ani w portfel nie zagląda. I nikt nie broni zamieniać spopielonych zwłok twoich kotów w diamenty i nosić ich na sobie (tak, jest taka opcja) - po prostu my wolimy wydawać na koty potrzebujące pomocy a nie na dopieszczanie naszej wrażliwości. To, że kierujemy się dobrem tych, które żyją (niekoniecznie naszych osobistych) a nie uwznioślaniem pamięci po tych, co odeszły nie znaczy, że jesteśmy nieczułe. Mam wrażenie, że nasze koty też by tak wolały jak ten pies ze znanego mema:
Edit: żeby nie było, że zmyślam z tym diamentem z prochów: https://animalpark.pl/urny-i-pamiatki/diament-zawsze-razem/