Zyjemy, choc nikt nie pyta, to chyba sa tacy, którzy myślą i się interesują tym, co u nas.
Chaos to podstawowe i wszechogarniające moją obecną rzeczywistość słowo.
Odpoczywam w pracy, w ktorej wcale nie ma łatwo, tzn. sprawy, którymi się zajmuję są bardzo ciekawe, fascynujące , ale też angazują emocjonalnie.
To z czym się zmagam w kwestii remontu to - oprocz cech remontu tzw podstawowych, czyli pierdolnik wszędzie-to konsekwencje mojej spontaniczności w tym zakresie, czyli totalnego nie przygotowania i pójscia na żywioł. Czyli brak mojej wyobraźni w każdym szczegole tej sytuacji i tworzenie jej na bieżaco.
Ot moja uroda osobista, cha cha cha. Już tłumaczę - ja po prostu myślałam, ze zostanie zamontowany nowy kibelek i przy okazji zmieniona glazura i połozona (bo nie było) terakota. ale nie nie... przyszedł pan Kazik i zaczął zadawać pytania, na ktore nie miałam odpowiedzi (czyli pomysłu swojego), np. jakie chce mieć Pani oswietlenie? co oznacza, ze to ktore mam nie nadaje sie do dalszego użytkowania, a ja tego tak nie widziałam. I tak wiele pytań powstało. I z drugiej -czyli pana Kazia - strony, jak przychodzi fachowiec i pyta, jak ma coś zrobić, a ja odpowiadam, ze nie wiem no to co robi? Według własnej wizji. A mi się potem moja wizja wyłania. No i własnie stąd dodatkowy chaos..
Koty sobie radzą naprawdę dobrze.Nutka już nawet jak ja wchodzę to na wszelki wbiega do wersalki i stamtąd kontroluje sytuację -sprawdza kto wlazł i czy warto wyłazić. Notka chyba najbardziej uczestniczy w pracach, a Milenka wedle własnych potrzeb. Niestety są wymioty no ale nie jest najgorzej jeśli chodzi o ich stres. Być mzoe dlatego, że mimom ciężkiej sytuacji totalnego braku kontroli nad tym co się zieje w mym własnym mieszkaniu to jednak nowa praca, daje duży pozytywny potencjał.
Chikita, foty robię, na ile to możliwe, na bieżaco no i pokażę .