Na działkę do nas przychodzą regularnie koty. Są trzy koteczki siostry, czarno-białe, Pippi, Noska i Plamka. W tym roku , na wiosnę pojawiła się wychudzona okropnie, burania, drobniuteńka, z przewlekłym kk Bella, oraz są nieregularnie przychodzące kocury Bengal i Ojczulek. Notabene Ojczulka już dawno nie było, Bengal się pokazuje, ale nieregularnie. Pod koniec kwietnia Pippi urodziła u nas na stryszku cztery maluchy, o ktorych tu już pisałam. Zajmowała się nimi do końca sierpnia, teraz one trzy zostały u nas (choć nie nocują u nas na działce), a ona sobie poszła i przychodzi raz dziennie. Prawdopodobnie któraś z sióstr Noska lub Plamka miała kociaka - raz go przyniosły do naszego foliaka, ale chyba nie przezył, bo nigdy więcej go nie widziałyśmy. Tydzień temu, w środę, jak przyjechałam i przyszła Bella postanowiłam ją przeleczyć unidoxem, wykorzystując fakt, ze jest szansa na podanie go przez 8 dni. I tak robiłam. Bella jest jedynym kotkiem, która daje się głaskać i wręcz domaga się pieszczot. Moim zdaniem albo się zgubiła na działkach, albo ktoś ja wywalił. Przychodziła codziennie, jadła lek, wszystkie przychodziły. Woziłam im codziennie 3kg mięsa.
wszystko było zjadane. W niedzielę zdębiałam - zobaczyłam jak Bella wzięła kawał mięsa w pysk i poniosła. Potem pokazała nam swoje 4 maluszki, ok 2 miesięczne. Wszystkie z oczkami załzawionymi, ale jak moze byc inaczej, jak ona ma przewlekły kk? Jeden jest zdecydowanie mniejszy, prawdopodobnie wychudzona nie była w stanie karmić wszystkie jednakowo.
Martwię się okropnie. Maluszki przyprowadziła raz, potem siostra wytropiła że są kilka działek dalej, na działce gdzie nie było ludzi i nie ma tam wstępu. Kupiłam immunodol.
postanowiłam skontaktować się w końcu z kimś w Olsztynie kto mi pomoże w ogarnięciu stadka. Nawiązałam kontakt i współpraca będzie, ale... Duże ALE. Obecnie w olsztynie, w lecznicach wykonujących zabiegi oraz w domach tymczasowych, które moga przetrzymać koty po zabiegach bądź wziąć maluszki, jest panleukopenia i to w ostrej postaci. Bez objawów, tylko nagła śmierć, a pp potwierdzona sekcją. W tej sytuacji nie zdecydowałąm o wyłapaniu maleńtasów, ryzykując, zę odejda na kk. Ale moze dadzą radę. Wszystkie chrupki wymieszałam z pokruszonym immunodolem. Zrobiłam dodatkowe ocieplenie kartonowe u nas na tarasie, tam, gdzie przez chwilę mieszkał jeż. Jak będzie zimniej i Bella się zdecyduje przyprowadzić maluszki to niech mają ciepło.
Natomiast kwestia sterylek jest ważna. Nawet jestem skłonna zrobić zabieg za kasę, podobno jest dr która sterylizuje taniej koty wolnożyjące, za ok 100-150zł, no ale ona nie ma szpitalika, tylko gabinet. A mnie nie ma w olsztynie, a w dt jest pp....
I taka sytuacja.