Po badaniu. Sznyty na dłoni, na przedramieniu. Nutus upadła na plecki uciekając przede mną.
Chciałam, aby była zrobiona kroplówka z ornipuralem - wet dała dawkę, ale.. nie dała zlecenia..
Pani w rejestracji powiedziała, ze nikt nie poda kroplówki i leku bez zlecenia, które musi byc podpięte pod kartę. Powiedziała, abym porozmawiała z dr od echa. Dr od echa, powiedziała, ze ona nie moze podac kroplówki, bo ma umówionych pacjentów co 20 minut, ze mam rozmawiać z internistą i ze moze się zgodzi bez zlecenia od wet prowadzącej na piśmie. Pierwsza paszka poszła w miarę gładko, ale koniecznośc ustawienia Nutusi drugim bokiem i jej kombinowanie jak zwiać sprawiły, ze dr od echa zapytała ile tej kroplówki i czy podskórna i powiedziała, ze poda. Echo mnie kosztowało 220zł, a kroplowka...10zł.
I szczęscie ogromne, bo jak już odstawiłam kotę do domu i wyszłam na chwilę zadzwonił dr Wąsowicz, ze zabieg ustalony z anestezjologiem na... wtorek godz. 8.
Czyli całe szczęscie, ze Nutka dostała dzisiaj lek. Przy okazji zapytałam dr od echa czy zna dra Wąsowicza i zna i poleca.
Teraz nie zbliża się do mnie tzn widac jak walczy ze sobą - walczy lęk przede mną i potrzeba pogłaskania. Nutka, nie dr od echa.