Ciężko. Po weekendzie wiem, że mój brat jest w tragicznym stanie, stracił kontakt z rzeczywistością. Nie wiem jedynie od kiedy jest az tak źle. I na ile przejdzie. Pewnie nie przejdzie. W każdym razie on nie kojarzy, nie ma kontaktu z rzeczywistością, pytał gdzie są Rodzice i nie wierzył, że nie żyją itp. Nie bardzo kojarzy, że rzeczy w lodówce są do jedzenia. I tak by mozna było pisać. Jest skrajnie niedożywiony i wycieńczony, odwodniony. Tyle w temacie. Nie odbiera telefonu, bo nie ma w tym żadnej potrzeby. Jadę w sobotę, mam nadzieję, ze będzie żył.
Wróciłam w poniedziałek o 4 rano, nie mogłam zasnąć. O 8 obudził mnie telefon, żę Diabełki, te czarne wolnozyjące od soboty nic nie jedzą, mają biegunkę. Zerwałam się na nogi z łóżka, kilka godzin siedziałąm z nimi w trawie i podtykałam różne rzeczy, Miluś pojadł po trochu , ale Łapek wyglądał słabo, jedynie patrzył na jedzenie, raz się oblizał i to wszystko. Picie też nie. Próbowałam zroganizowac jakąś pomoc, [poszłam do pracy. W nocy poszłam do nich z saszetkami - Miluś już zjadł, Łapek nie, ale wypił trochę miamora drinka. Potraktowałam to jako dobry znak. Wczoraj przed pracą poszłam i już było lepiej, wyskoczył do mnie ponad taką niską furtką, gadał, ocierał się o nogi. Miałam puszeczkę gourmeta z tuńczykiem, zjedli razem prawie całą i Łapek jeszcze wypił tego drinka sporo. Wieczorem wczoraj tez już jadł i żywiej biegł. Schowała się też trzecia powieka więc moze zaczął pić. Jak się upewnię dzisiaj, ze już normalnie je to zacznę dawać smectę lub nifuroksazyd, zeby opanować biegunkę.
Wczoraj rano miałam wizytę z Nutką, pierwszą od ponad 4 lat. Ona ma inny styl paniki - udaje głęboko spokojną, ale samymi gałkami ocznymi skanuje przestrzeń i szuka celu i możliwosci ucieczki.
W każdym razie ta strategia trochę ułatwiła nam działania i całkiem sprawnie udało się kota obejrzeć, obciąć pazury i pobrać krew. Choć kosztowało ją to ogrom, jak - wyciągnięta z torby iniekcyjnej - próbowała uciec i wysunęła łapę to na stole był mokry ślad.Problem z pupą nie jest problemem z zatokami, a z niedomykającym się zwieraczem odbytu. I prawdopodobnie ona nie moze do konca się wypróżnić, stąd pociera pupą o podłogę, zeby ją sobie oczyścić, ale nie udaje się to do końca no i jak się nazbiera to wtedy jest smrodek. Czyli moja toaleta pupy, jaką jej wymyśliłam, jest dobrym krokiem. Ma na cito do robienia zęby
ma brzydki zapach i z pupy i z pyszczka.