Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
mir.ka pisze:
tylko skarbonkę mozna było rozbić i wyjąć zawartość, a ta działa tylko w jedną stronę, trzeba włozyć a wyjąć sie nie da
ale za to podziękuje mruczeniem
Atta pisze:Dobrze,że mieszkam na zadupiu, a i wetka zna nas od lat. Ze względu na sentyment do Mikołaja[*] - dla niej pierwszego tak beznadziejnie chorego kota,który się wykaraskał - mamy do dziś inne naliczanie za całokształt. Zresztą zauważyłam,że ona potrafi rozpracować klienta i tych nieskąpiących na opiekę, też często przychodzących z uwagi na przewlekle chorującego zwierza, pomagających obcym zwierzętom do dziś potrafi policzyć po kosztach. Ostatecznie to są osoby, które i tak najczęściej bywają w lecznicy.
Pamiętam,gdy przyprowadziłam do niej pierwszy raz znajomą. Kot musiał być na lekach przez wiele miesięcy i o ile w Zawierciu jeden z leków był ten sam, to u nas Ilona naliczyła marżę 20zł, a tam było to 110zł. Nie wiem, jak można byc tak pazernym,żeby za lek naliczyć sobie 100%zysku
alessandra pisze:Atta pisze:Dobrze,że mieszkam na zadupiu, a i wetka zna nas od lat. Ze względu na sentyment do Mikołaja[*] - dla niej pierwszego tak beznadziejnie chorego kota,który się wykaraskał - mamy do dziś inne naliczanie za całokształt. Zresztą zauważyłam,że ona potrafi rozpracować klienta i tych nieskąpiących na opiekę, też często przychodzących z uwagi na przewlekle chorującego zwierza, pomagających obcym zwierzętom do dziś potrafi policzyć po kosztach. Ostatecznie to są osoby, które i tak najczęściej bywają w lecznicy.
Pamiętam,gdy przyprowadziłam do niej pierwszy raz znajomą. Kot musiał być na lekach przez wiele miesięcy i o ile w Zawierciu jeden z leków był ten sam, to u nas Ilona naliczyła marżę 20zł, a tam było to 110zł. Nie wiem, jak można byc tak pazernym,żeby za lek naliczyć sobie 100%zysku
ha ale tak jest, mam wrażenie,że to nie jest jak kiedys zawód, ze sie go lubi, oczywiscie sa wyjatki, spośród kilkudizesieciu spotkałam takie trzy osoby; kasa sie liczy,a odpowiedzialnosc żadna , i , uwierzcie mi, ze wiem, co mówie, i znam ten temat pzrynajmniej na Dolnym Śląsku az za dobrze.
Niestety, moja wet była na długim urlopie, wiec nie miałam wyjścia specjalnie , ateraz wiem,ze musze prowadzic Milusia tam, bo moja wet nie robi twardej chirurgii. Rozumiem to,nie mam żalu, wieć póki nie zakończę sprawy zębów, zaciskam własne i pasa i tyle.
czarno-czarni pisze:co u Milusia?
alessandra pisze:czarno-czarni pisze:co u Milusia?
Dzis skończył brac antybiotyki, wkrótce kontrolne badania , gdy minie 14 dni od momentu brania semintry i wówczas dowiem sie kiedy usuwanie ząbków a potem już leki do konca zycia , bo ma pnn
Miluś jest bardzo kochanym i grzecznym kotem,pieszczochem , nauczył sie korzystac z kuwety
Mieszka na wernadzie lub w łazience, ale nie widze takiej przyszłosci , szczególnei zimą , problem w tym że mimo zapoznawania i dobrych widoków z dwóch stron, zaatakował powaznie Mufinka, nie moge pozwolic, aby jemu coś sie stało, szczególnie jeśli chodzi o oczko ; Muffi kilka godzin nie mógł dojśc do siebie , zamarł i sie nie ruszał teraz z kolei Yori warczy na Milusia , Ciziula dokłąda swoje, Mufinek zwiewa jak go widzi przez szybę,wiec absolutnie nie ma żadnych prób kontaktu.
Jesli ktoś by słyszał o desperacie, który zechciałby adoptowac kotka z pnn , bardzo prosze o pw.(koszt leków to semintra , ipakitine lub renalvet , ok. 190zł na 2 miesiaće). Oczywiscie po rekonwalescencji pooperacyjnej.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 156 gości