O pięciu takich... Są domki :)) zdjęcia str. 4

Piątek po południu...
denisowa wpada do mnie i mówi, ze w jej piwnicy są małe kotki
. Biegiem do piwnicy, są .....2 sztuki małych pełzaków z otwartymi oczami
. Przygotowujemy posłanie w ogromnym koszu na pranie, warunki świetne, cieplutko i milutko. Po powrocie z jedzeniem dla kotki-matki - 1 sztuka więcej
. Obok w piwnicy słyszymy kwilenie, niestety właścicielka piwnicy nie ma kluczy
. Próby włamania nieudane, czekamy na klucze. W nocy idziemy po Mixol do weta a w między czasie telefonicznie dostajemy wstępną instrukcję od Lidiyi
co robić, karmić czy czekać itp.. Do rana dałyśmy spokój z karmieniem licząc na powrót matki. Niestety w piwnicy obok w dalszym ciągu słychać kwilenie.
Sobota w południe...
Zgodnie z postanowieniem, nie ingerowałyśmy w życie kociaków, niestety stara nie przyszła.. Czyli Mixol i do roboty. Na zmianę z denisową dokarmiamy maluchy co kilka godzin, masujemy itp. Niestety maluchy z piwnicy obok nie są jeszcze z reszta, ponieważ kluczy w dalszym ciągu brak
.
Niedziela...
Maluchy są dokarmiane tylko przez nas, matki nie widać, jedzenie pozostawione w misce nietknięte. Po południu sąsiadka cała przejęta przynosi klucze od swojej piwnicy i znajdujemy jeszcze 2 maluchy. Starsza pani
bardzo się wzruszyła, ze mogła pomóc takim małym kotkom i podziękowała nam za dobre serca. Oczywiście od razu powiedziała, ze postara się szukać domu dla jakiegoś z "jej" maluchów. Świetna babka, naprawdę - zrezygnowała z gosciny u wnuczki, żeby nam te klucze zorganizować.
Czyli teraz mamy w piwnicy 5 (słownie pięć)kociaków w wieku ok. 3 tygodnie, maści popielato-whiskasowo-ślicznej.
3 sztuki są marmurkowe (w tym jeden/na ma białe skarpetki), 2 sztuki są w prążki.
Poniedziałek:
Kameo rano idzie do piwnicy z butelką, strzykawką, herbatą do przemywania oczek (jeden znaleziony dopiero wczoraj miał oko zamknięte, spuchnięte ( otworzyłam mu to usuwając sto litrów ropy, dzisiaj już ma ładne patrzące oczko) i co widzę? Kotków sztuk 4
. Nakarmiłam te cztery, wsadziłam do klatki po królikach( pożyczonej wczoraj w nocy od znajomej) i postanowiłam zamknąć żeby i reszty matka nie wyniosła, a tu słyszę szuranie w piwnicy obok. Klucz mam od starszej pani, wchodzę i co widzę? Ta małpa-kocica wyniosła już jednego ale ją przestraszyłam i zdezorientowana wróciła po resztę do piwnicy, w której ja przed chwilą karmiłam jej dzieci.
Akcja wyglądała tak:Kotka w szoku, ja w szoku. Kotka zdębiała, ja ją jakimś cudem za kark, ona w krzyk, ja ją chcę do tej klatki z małymi , krzyk, kameo bez zbroi i kasku.....co dalej?... Kotka na wolności, przestraszona na maksa, kameo w pracy z ranami szarpano-gryzionymi, po zastrzyku przeciwtężcowym ale za to kociaki mają pełne brzuszki i siedzą w klatce po królikach-na razie otwartej, bo łudzę się jeszcze, że matka przyjdzie je karmić.
Mamy z denisową dylemat:
1. Zabrać maluchy do innego, zamkniętego pomieszczenia i odseparować je od matki? Boję się, ze wyniesie je gdzieś w krzaki, a tam to już sobie będziemy mogły szukać ....
2. Zostawić w spokoju maluchy i zdać się na naturę, dokarmiając je ewentualnie raz lub dwa dziennie?
denisowa wpada do mnie i mówi, ze w jej piwnicy są małe kotki





Sobota w południe...
Zgodnie z postanowieniem, nie ingerowałyśmy w życie kociaków, niestety stara nie przyszła.. Czyli Mixol i do roboty. Na zmianę z denisową dokarmiamy maluchy co kilka godzin, masujemy itp. Niestety maluchy z piwnicy obok nie są jeszcze z reszta, ponieważ kluczy w dalszym ciągu brak

Niedziela...
Maluchy są dokarmiane tylko przez nas, matki nie widać, jedzenie pozostawione w misce nietknięte. Po południu sąsiadka cała przejęta przynosi klucze od swojej piwnicy i znajdujemy jeszcze 2 maluchy. Starsza pani

Czyli teraz mamy w piwnicy 5 (słownie pięć)kociaków w wieku ok. 3 tygodnie, maści popielato-whiskasowo-ślicznej.
3 sztuki są marmurkowe (w tym jeden/na ma białe skarpetki), 2 sztuki są w prążki.
Poniedziałek:
Kameo rano idzie do piwnicy z butelką, strzykawką, herbatą do przemywania oczek (jeden znaleziony dopiero wczoraj miał oko zamknięte, spuchnięte ( otworzyłam mu to usuwając sto litrów ropy, dzisiaj już ma ładne patrzące oczko) i co widzę? Kotków sztuk 4

Akcja wyglądała tak:Kotka w szoku, ja w szoku. Kotka zdębiała, ja ją jakimś cudem za kark, ona w krzyk, ja ją chcę do tej klatki z małymi , krzyk, kameo bez zbroi i kasku.....co dalej?... Kotka na wolności, przestraszona na maksa, kameo w pracy z ranami szarpano-gryzionymi, po zastrzyku przeciwtężcowym ale za to kociaki mają pełne brzuszki i siedzą w klatce po królikach-na razie otwartej, bo łudzę się jeszcze, że matka przyjdzie je karmić.
Mamy z denisową dylemat:
1. Zabrać maluchy do innego, zamkniętego pomieszczenia i odseparować je od matki? Boję się, ze wyniesie je gdzieś w krzaki, a tam to już sobie będziemy mogły szukać ....
2. Zostawić w spokoju maluchy i zdać się na naturę, dokarmiając je ewentualnie raz lub dwa dziennie?