Strasznie meczy sie w klatce.. Płacze, patrzy w oczy miaucząc żałośnie - aż sie sercze kraje.
Niestety zaczęła pokichiwać. Dzisiaj nisłam ją do weta na zastrzyk, rozglądała sie ciekawie dookoła, a po zastrzyku niosłam ją znowu do baraku. Popatrzyła mi w oczy tak przejmująco - że aż mi ciarki po plecach przeszły. Doszłyśmy do katki, a ona wczepiła się we mnie pazurami i zaczęła żałośnie miauczeć i robić wszystko, żeby zosatć na moich rękach. Strasznie przykre to byo ....

Ponieważ zaczęła pokichiwać - wiec jej pewnie od razu nitk nie weźmie. A ponieważ nikt jej nie weźmie - to lada moment trafi na kociarnię, albo leczona z przypadku - trafi do izolatki...
Żeby temu zapobieć, zeby zaczęli ją leczyć jak trzeba i dokładnie - powiedziałam wetowi, ze ona ma juz dom, ze są ludzie, którzy ją chcą i ze czekają tylko, zeby została wyleczona ponieważ mają już swojego kota. Juz to parę razy pomogło. Z tym, ze tego domu nie ma... Może znacie kogoś, kto chciałby takie coś: http://net.domena.pl/~wozik/schronisko/trikolorkaII przygarnąć ??
Kontakt do mnie via mail: kulka@stone.pl
lub tel: 606 952 693