Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Blue pisze:Dziękuję za słowa współczucia...
No niestety, nowotwór trzustki pokonał w końcu kota który tyle razy igrał ze śmiercią i stawiał na swoim. Choć czy ja wiem czy pokonał? Żyła 7 miesięcy od momentu diagnozy, a już w tamtym momencie guz był większy niż sama, bardzo już schorowana trzustka. Trudno to nazwać jakimś spektakularnym sukcesem, guzie paskudny .
Bardzo nam jej będzie brakowało, kota z taką osobowością, charakterem, inteligencją - nie jest łatwo spotkać.
Pewnie już nie spotkam kota który będzie mną tak jawnie gardził. I próbował przegryźć tętnice.
I którego mimo tych wszystkich naszych wspólnych przygód i przelanej krwi (mojej głównie) będzie mi tak brakowało.
Zdjęcie sprzed kilkunastu dni:
Od lewej: Rudy, Czarna, Miś i El Coto.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 525 gości