Niestety - sprawy nie układają się różowo, a może raczej układają zbyt różowo, kwestia sporna.
Nie było mnie kilka dni, po powrocie zajrzałam w misiową paszczę przy psikaniu preparatem a tam dziąsła takie hmm... niesatysfakcjonujące. Był taki moment po zabiegu, pod koniec zeszłego tygodnia gdy były naprawdę ładne już, lekko zaróżowione mocniej ponad standard ale po czyszczeniu miały prawo takie być, niebo a ziemia z tym co było wcześniej.
We wtorek było widać że raczej coś się zaś dzieje bo wyglądały trochę gorzej niż kilka dni wcześniej. No a wczoraj na wizycie kontrolnej już kiepsko
Wyglądają gorzej niż przed zabiegiem. Tzn. tam gdzie zęby były wyrywane i ich nie ma - pięknie się zagoiło. Ale przy każdym zębie ogień, mimo iż Miś nadal na antybiotyku i ma psikane preparatem Vet-Protector.
Na tyle źle to wygląda że doktor kazała zrobić testy na wirusówki, na szczęście wyniki są ujemne.
Na dokładkę przy omacywaniu Misiowego ciałka w poszukiwaniu nieprawidłowości i dzięki temu że Miś zwiotczał jak to on w dłuższym stresie (bo normalnie to on ma budowę misia koali), wymacała mu jakąś nieprawidłowość w brzuszku, najprawdopodobniej powiększony mocno węzeł chłonny. Musimy zrobić usg.
Krew na miastenię też poszła.
Miałam nadzieję że po zabiegu będzie spokój, a tu sprawa raczej się rozkręca
Pół biedy dziąsła, ale nie lubię dziwnych struktur w brzuszkach...