Mam dwie kotki dzikuski i jedno wiem na pewno- przekonywanie, kuszenie nie da nic, szczególnie, jeśli kotka już uczulona na łapanie. Moja jedna po dwóch łapaniach przez 3 miesiące nie wchodziła do pokoju, w którym udało mi się ją odciąć od reszty mieszkania i tam złapać.
Największy problem w tym, żeby nie być miętkim
Tzn jak już się zabierzecie, to stanowczo i nie dać kocie uciec. Wiem, że łatwo się mówi, ale uwierz- byłam na etapie, że odpuszczę, kot sie uspokoi bla bla bla...nie działa!
Nie wiem, dokładnie jak Wasza kotka się zachowuje, bo są i takie, które w desperacji zagonione w róg po trafią wydrapać sobie drogę po plecach łapiącego. Ale jeśli ona z tych, które raczej się skulą i będą syczeć i próbować drapać i gryźć, to najlepsza metodą jest złapania kici za skórę na karku, to jednak w miarę unieruchamia kota. Wszelkie próby niewolenia i blokowania łapek, zgarniania do siebie skoczą się dla Was źle, kot jest giętki, elastyczny, a w strachu potrafi cuda zrobić, żeby się uwolnić. Ten kark to po pierwsze kot tak złapany jakoś jednak najbardziej nieruchomieje, a po 2 tam mu będzie trudno zębami i pazurkami sięgnąć.
Jeszcze jedna metoda, o ile mieszkanie nie jest za bardzo zastawione, to możecie wykorzystać podbierak do ryb i w nim unieruchomić kota i z niego prosto do transporterka spróbowac przemieścić.
W tym wszystkim niestety grube rękawice mocno przeszkadzają, niby chronią przed zebami i pazurami, ale też nie jest się tak sprawnym manualnie i kot mimo złapania może się wyslizgnąć. Ja zawsze korzystam ze starych skórzanych, dają względną ochronę, a jednocześnie dopasowane i łatwo w nich operować.
Jakby się udalo kicię zamknąc w tych miejscach, o których pisała MB&Ofelia, to całą resztę też możesz wykorzystać. Ale u mnie te dzikuski generalnie w takie miejsca nie wchodzą, bo się zachowują całe zycie tak, jakby pamietały, by mieć drogę odwrotu.