Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
aga66 pisze:Zabrałaś te rude kotki?
maczkowa pisze:aga66 pisze:Zabrałaś te rude kotki?
tak, są u mnie, bałam się o nie, bo wczorajsza tam wizyta w ciągu dnia,rozmowy, plus to, co sie stało wieczorem, wszystko łącznie mnie przeraziło. A jeżdżenie tam przez ostatnie trzy tygodnie, leczenie maluchów, to, jakie one są bardzo mnie z nimi związało. Nie darowałabym sobie i ..innym, gdyby coś im się stało. Na 9 jadę do weta, zrobię im pełne badania, poproszę też o ten test na pp.
Blue nie mam możliwości zrobienia sekcji temu, który wczoraj odszedł.
I wiecie co? Rzygać mi się chce tą moją "dobrocią" Jestem wykończona, fizycznie i psychicznie. MAm 10 kotów,2 psy, ostatnie 3 tygodnie to jeżdżenie ze dwa razy dziennie na wieś, ostatni tydzień leczenie malucha, którego przedwczoraj musiałam uśpić, wczoraj kolejny kot, który odszedł na moich oczach po - sądząc po jego stanie- wielkich cierpieniach, w pracy mam młyn, że nie wiem, w co ręce włożyć, po prostu wysiadam, warczę na ludzi, co mi się nie zdarza, to wszystko odbija się na moich zwierzakach, bo chodzę jak tykająca bomba, w życiu nie krzyknęłam na kota, a teraz tylko na nie pohukuję, już widzę, ze patrzą niektóre na mnie, jak biegam znowu po mieszkaniu, z niepokojem, zaczynają miedzy sobą się trzeć, kuwety na czas nieposprzątane, bo zwyczajnie czasowo nie mam kiedy, wiec któryś mi zlał się dwa razy na łózko i rogówkę w pokoju, mam taki sajgon w mieszkaniu, że płakać mi się chce, jak wchodzę do domu- nie można sobie takich rzeczy robić, też dla dobra zwierząt. Tych, które juz ma się pod opieką.
Naprawdę nie wiem, jak funkcjonują dziewczyny, które same mają po opieka kilkanaście kotów i jeszcze jakieś stada dokarmiają. Jeśli pracują zawodowo, to fizycznie to nie do ogarnięcia.
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 501 gości