NUTKA, Pedro, Mika. Chora Pchełka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 17, 2019 0:35 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Jak nie ma gdzie postawić klatki, to rzeczywiście może być problem. Ale klatki do łapania są sporo mniejsze od Twojej budy styropianowej. Lepiej by było postawić klatkę oddzielnie, na tej przestrzeni, gdzie teraz ma miskę ale musi stać stabilnie i nie może spaść razem z awanturującym się w niej kotem!
Można przez dzień lub dwa zostawić klatkę nieuzbrojoną, zeby kotek uznał ją za bezpieczną.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60364
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lis 17, 2019 16:33 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Ja bym spróbowała przyzwyczajania kota do karmienia w pobliżu klatki-łapki, później w niej. Coś mocno niuchającego tj. whiskas czy wędzona ryba skuszą prawie każdego kota. Jak się nauczy że dostaje tam jeść, to uruchomić łapkę i czekać.
Tyle że nie zadziała jeżeli kot już byl kiedyś łapany.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 33238
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie lis 17, 2019 17:04 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Właśnie tak myślę. Postawić klatkę obok miski (jeśli da radę), a potem wstawiać miskę do klatki otwartej. Jak kot zacznie do niej wchodzić - ustawić klatkę na automatyczne zamknięcie.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60364
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lis 17, 2019 22:10 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Tuńczyk chyba będzie najlepszy. Jak dostanie karmę tuńczykową to tak się nią zajada, że można go nawet ostrożnie pogłaskać.
W tym tygodniu Nutka i pierwsza wizyta u weterynarza. Dam znać, jak było.
Potem zacznę ogarniać temat wykastrowania Pedra. Dzięki Wam mam już w głowie jakiś wstępny plan. Dziękuję.

Gosia85

 
Posty: 94
Od: Pt wrz 29, 2017 6:54

Post » Nie lis 17, 2019 23:24 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Oby się udało :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60364
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 20, 2019 19:30 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Nutka była dziś u weterynarza. Dała popis dzikości, najpierw pan technik mimo ostrzeżenia nie zdążył jej złapać na czas i nawiała w kąt, trzeba było odsuwać biurko, potem już złapał solidnie w skórzanych rękawicach i trzymał dobrze. Pani wet zmierzyła temperaturę, obmacała, sprawdziła sierść, uszy. Nie ma śladu pcheł ani świerzbu. W uszy zaglądała nie tylko okiem, ale i sprzętem specjalnym. Potwierdziła, że koteczka. Oceniła na 4-5 miesięcy. Podała szczepionkę - tricat i za trzy tygodnie mamy się zgłosić na test na felv. Udało się zważyć transporter z kotem i bez, i wychodzi, że waży 1,95 kg. Uff.

Po powrocie do domu najpierw schowała się w swoją kryjówkę, ale 1,5h później już normalnie wyszła, zjadła i dała się wygłaskać.

Gosia85

 
Posty: 94
Od: Pt wrz 29, 2017 6:54

Post » Śro lis 20, 2019 19:33 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Dzielna Nutka :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25552
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 20, 2019 19:34 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Fajnie, że się nie gniewa o weta :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60364
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 20, 2019 23:10 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Nic już nie pamięta, nie gniewa się, czuje się dobrze. Dzięki :1luvu: .

Gosia85

 
Posty: 94
Od: Pt wrz 29, 2017 6:54

Post » Czw lis 21, 2019 23:57 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Bardzo się cieszę ze kicia się tak wspaniale zaaklimatyzowała.
Czy Nutka bedzie kotem wychodzącym? Jeśli nie, to może nie szczepcie jej przeciwko białaczce. Test warto oczywiście zrobić.
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3143
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt lis 22, 2019 10:43 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Obrazek

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25552
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 22, 2019 13:41 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Gosiagosia - dziękuję! W takę paskudną wietrzną pogodę co jakiś czas sobie myślę, jak fajnie, że Nutka już w ciepłym domu dupkę grzeje, a nie tam pod wiatą.

Już odpowiadam na pytania. Na razie Nutka na pewno nie będzie wychodząca. Powodów jest milion, jest za mała, za dzika, ucieknie i nie wróci. Pogoda paskudna. Dopóki Nutka nie podrośnie, nie zaaklimatyzuje się solidniej, nie zostanie wykastrowana, nie zrobi się ciepło - na pewno będzie siedzieć w domu. Być może będzie zawsze tylko domowa - na to namawiam rodziców. Choć oni nie wykluczają, że jak będzie większa i wykastrowana, to być może latem pod opieką będzie wychodzić na podwórko. Nie wykluczamy też, że kiedyś ja przejmę opiekę nad Nutką. U mnie byłaby niewychodząca, mam siatki w oknach.
Okolica jest spokojna, ulica przy której mieszkają bardzo mało ruchliwa, z górkami spowalniającymi na jezdni, taka na której dzieciaki z rolkami przychodzą się wyszaleć. Koty sąsiadów wychodzą. Pchełka jak była młodsza i zdrowa to wychodziła. Teraz, gdy jest chora i jest u mnie od ładnych paru lat jest całkowicie niewychodząca. Odpowiadam Wam szczerze jak jest. Namawiam ich na niewypuszczanie, opowiadam o rozjechanych kotkach.

Dziękuję, że o tym napisałaś, bo sama miałam pytać jeszcze raz o tę szczepionkę na białaczkę. Ja bym powtórzyła szczepienie chyba tez tricatem. Co myślicie?

Gosia85

 
Posty: 94
Od: Pt wrz 29, 2017 6:54

Post » Pt lis 22, 2019 17:49 Re: Pimpi - NUTKA - rozrabiaka

Szczerze mówiąc nie widzę sensu w szczepieniu na białaczkę kota niewychodzącego - tym bardziej że z tego ci się orientuję ta szczepionka ma skutki uboczne. Tak samo jak nie ma sensu szczepienie na wściekliznę, jeżeli nie wychodzi i nie ma styczności z innymi zwierzętami. Moje kotki są zawsze szczepione tricatem.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 33238
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie gru 01, 2019 19:43 NUTKA, Pedro, Mika. Chora Pchełka

Witajcie,
Nutka ma się bardzo dobrze. Rośnie, rozrabia, oswaja się, coraz fajniejszy kot się z niej robi. Sama wskakuje na człowieka, domaga się głaskania, włazi na głowę, kładzie się na twarzy, liże włosy. Dziś pierwszy raz na mnie usnęła. Udało mi się też obciąć pazurki u jednej łapki, przy drugiej na razie poległam, ale wrócimy do tematu. Będzie też kotkiem niewychodzącym, dlatego testy zrobimy, ale zaszczepimy drugi raz też tricatem.

Pedro ma się dobrze, jest gruby, bardzo puchaty, lekko kicha, więc do jedzonka dostaje lizynę. Jeszcze nie wykastrowałam go, ale coraz częściej go głaszczę, co mam nadzieję zwiększa moje szanse na złapanie go przed wiosną.

Mika ma się dobrze, apetyt dopisuje, noce zimne spędza w domu.

Pchełka niestety jest bardzo bardzo chora. Wiem, że to nie o niej jest wątek, ale mam nadzieję, że wybaczycie kilka słów o niej. Martwię się o nią bardzo i nie mam już pomysłu jak jej pomóc.
Pchełka ma chyba naprawę 9 żyć, boje się, że 8 już wykorzystała. W ciągu kilku ostatnich lat kilka razy udało się ja wyciągnąć z ciężkiego stanu, dziś czuję się bezradna i bezsilna.

Pchełka od 5 lat choruje na cukrzycę, i choć łatwo nie było, ale ten temat mamy opanowany. Dostaje mokre niskowęglowodanowe jedzonko, ma dobraną dawkę insuliny i od dłuższego czasu cukier jest w miarę stabilny, a fruktozamina tylko trochę podwyższona. Ma też od 3,5 roku podwyższone parametry nerkowe, które udało się obniżyć lekami, kroplówkami. Dostaje wyłapywacz fosforu, od 3,5 roku robię jej codziennie kroplówki podskórne w domu. Ma robione regularnie kontrolne badania.
Ponad rok temu zaczęły się kłopoty z kaszlem, charczeniem. Byliśmy u kardiologa, było zrobione echo serca, serduszko jest zdrowe. Było lekko podwyższone ciśnienie, więc dostaje lek na obniżenie.
Robiliśmy jej RTG płuc, było badanie endoskopowe oraz pobrane popłuczyny z drzewa oskrzelowego, był robiony posiew i cytologia. Wyszły zwykłe bakterie saprofitowe, wyszło bardzo dużo wydzieliny w oskrzelach oraz zwężenie odcinka tchawicy. Od lipca niemal non stop jest na antybiotykach, zaliczyliśmy (z góry przepraszam, jeśli którąś nazwę przekręcę) Doksycyklinę, Synulox, Enrofloksacynę, znów Synulox, Veraflox, obecnie Marbofloksacynę. Dostawała kilkukrotnie lek rozszerzający naczynia krwionośne. W stanach zaostrzenia dostawała Rapidexon (mimo cukrzycy, wybór mniejszego zła), próbowaliśmy leki wziewne niesterydowe oraz sterydowe. Dostawała leki na podniesienie odporności: Immunactiv, teraz Lizynę. Robiłam jej w łazience saunę, wypuszczałam na dom, żeby podnieść wilgotność powietrza.
Do listopada udawało się ja utrzymywać w dobrej kondycji, jednak próba odstawienia leków zawsze kończyła się nawrotem objawów. Pani wet ostrzegała mnie, że przyjdzie moment, że przestanie reagować na leki i chyba przyszedł. Nie działa już ani antybiotyk, ani steryd, ani leki rozszerzające naczynia. Pchełka bardzo rzęzi, z trudem oddycha. Troszkę je, ale bardzo malutko. Gdy ja pogłaszczę, jeszcze wchodzi na kolana, jeszcze mruczy. Idziemy jutro znów do weterynarza, ale oni już sami mówią wprost, że wyczerpali możliwości i mogą tylko próbować zmieniać antybiotyki. Teraz będzie bardzo niefachowy opis, jak ja to zrozumiałam: Pchełka ma zanik kosmków, które u zdrowego kota powodują usuwanie wydzieliny. Pchełka tych kosmków praktycznie nie ma i dlatego wydzielina nie ma jak się usuwać. Ma przewlekłą obturacyjną chorobę oskrzeli.
Jeśli ktoś ma jeszcze jakiś pomysł jak jej pomóc, to będę bardzo wdzięczna za podpowiedzi. Boje się też, że z tej choroby ona już nie wyjdzie, możemy to tylko przedłużać. Nie umiem zdecydować, czy to już jest moment, aby jej życie zakończyć. Gdy wycieram jej gile z nosa, widzę jak charczy i się męczy, wydaje mi się, że już. Gdy pogłaszczę ją, a ona wejdzie na kolana, wtuli się i zamruczy, myślę, że może jeszcze nie.

Gosia85

 
Posty: 94
Od: Pt wrz 29, 2017 6:54

Post » Nie gru 01, 2019 19:51 Re: NUTKA, Pedro, Mika. Chora Pchełka

Trunda decyzja. Kciuki za kotenke :201461 :ok: :cry:
Ronda 25.04.2014[*]
Cindy 21.08.2018[*]
Kota nie powinno sie kupowac, bo kot to przyjaciel.
Przyjaciol sie nie kupuje.
Bleise Pascal




Obrazek.

_________________
Obrazek.

Cindy

Avatar użytkownika
 
Posty: 4796
Od: Śro lut 11, 2009 13:23
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Majestic-12 [Bot], Rudolfa, Zeeni i 540 gości