Dwa zwykłe kotki i problem z socjalizacją.
Napisane: Czw paź 24, 2019 18:56
Cześć,
Przygarnąłem ostatnio dwa małe kotki, około dwumiesięczne po sporych przejściach, nie potrafię ich z socjalizować, zachowują się coraz bardziej nieufnie wobec mnie. Chciałbym prosić was o radę. Ale zaczynając od początku: przez ostatnie pół roku dokarmiałem koty sąsiada który jest młodym alkoholikiem i zamiast na kota woli wydać na piwo, z czasem mimo faktu że są one na wpółdzikie zaczęły podchodzić do nas bliżej i śmielej pod nasze drzwi przyzwyczajając się do nas. Bury (wtedy zrozumieliśmy że to bura kotka) kot wprawił nas jakiś miesiąc temu w spore zdziwienie przynosząc nam dwa małe kocurki. Naturalnie karmiłem wszystkie nadal, zacząłem podkarmiać małe koty również. Ich właściciel niby coś tam się zaczął interesować ale na niewiele się to zdało, dzieci sąsiadów łapały maluchy i tarmosiły we wszystkie strony.
Gdy kotki tak na oko miały 6-8 tygodni kotka zupełnie przestała się nimi interesować. Maluchy złapały koci katar, koci świerzbowiec uszny. I generalnie ich stan z dnia na dzień był coraz gorszy, mało jadły , nie chciały pić, oba wychudły okropnie. Postanowiłem więc działać i poszedłem do sąsiada, zostałem ich opiekunem, zabrałem je do domu,aktualnie co drugi dzień jeżdżę z nimi do weterynarza na zastrzyki, czyszczenie uszu. Kotki przygarnie mój znajomy Holender gdyż chciał adoptować właśnie jakieś dwa szkraby, zawiozę je do niego w niedługim czasie. Jednak jest mały problem: kociaki z każdym dniem czują się lepiej bawią się więcej ale również z każdym dniem są coraz bardziej nieufne do mnie i do członków rodziny, boją się ludzi.Na początku gdy były bardzo chore wchodziły do mnie do łóżka i się przytulały, teraz chowają się gdy tylko się poruszę. Nie wiem czy jest na to jakiś sposób żeby je troszkę do siebie przekonać? Chciałbym móc je wypuszczać troszkę na dwór żeby przed stresującym wyjazdem spotkały się ze swoją kocią mamą, ale każda próba do tej pory kończyła się szukaniem kotków po całym podwórku w różnych zakamarkach. Przyczyną mogą być stresujące wizyty u weta, pamięć o tych tarmoszących dzieciach lub jakieś moje zachowanie(?). Staram się na tę chwile zostawić je w spokoju, nie biorę ich na ręce (chybaże jedziemy do weta), zostawiam samym sobie porzucając smakołyki i czasem zabawki. Chciałbym je trochę odstresować i poprawić ich kontakt z ludźmi przed oddaniem ich Stephenowi, szczególnie że wejdą w kolejny nowy nieznany i stresujący świat. Proszę więc o radę: jak zachęcić takie koty do polubienia ludzi?
Przygarnąłem ostatnio dwa małe kotki, około dwumiesięczne po sporych przejściach, nie potrafię ich z socjalizować, zachowują się coraz bardziej nieufnie wobec mnie. Chciałbym prosić was o radę. Ale zaczynając od początku: przez ostatnie pół roku dokarmiałem koty sąsiada który jest młodym alkoholikiem i zamiast na kota woli wydać na piwo, z czasem mimo faktu że są one na wpółdzikie zaczęły podchodzić do nas bliżej i śmielej pod nasze drzwi przyzwyczajając się do nas. Bury (wtedy zrozumieliśmy że to bura kotka) kot wprawił nas jakiś miesiąc temu w spore zdziwienie przynosząc nam dwa małe kocurki. Naturalnie karmiłem wszystkie nadal, zacząłem podkarmiać małe koty również. Ich właściciel niby coś tam się zaczął interesować ale na niewiele się to zdało, dzieci sąsiadów łapały maluchy i tarmosiły we wszystkie strony.
Gdy kotki tak na oko miały 6-8 tygodni kotka zupełnie przestała się nimi interesować. Maluchy złapały koci katar, koci świerzbowiec uszny. I generalnie ich stan z dnia na dzień był coraz gorszy, mało jadły , nie chciały pić, oba wychudły okropnie. Postanowiłem więc działać i poszedłem do sąsiada, zostałem ich opiekunem, zabrałem je do domu,aktualnie co drugi dzień jeżdżę z nimi do weterynarza na zastrzyki, czyszczenie uszu. Kotki przygarnie mój znajomy Holender gdyż chciał adoptować właśnie jakieś dwa szkraby, zawiozę je do niego w niedługim czasie. Jednak jest mały problem: kociaki z każdym dniem czują się lepiej bawią się więcej ale również z każdym dniem są coraz bardziej nieufne do mnie i do członków rodziny, boją się ludzi.Na początku gdy były bardzo chore wchodziły do mnie do łóżka i się przytulały, teraz chowają się gdy tylko się poruszę. Nie wiem czy jest na to jakiś sposób żeby je troszkę do siebie przekonać? Chciałbym móc je wypuszczać troszkę na dwór żeby przed stresującym wyjazdem spotkały się ze swoją kocią mamą, ale każda próba do tej pory kończyła się szukaniem kotków po całym podwórku w różnych zakamarkach. Przyczyną mogą być stresujące wizyty u weta, pamięć o tych tarmoszących dzieciach lub jakieś moje zachowanie(?). Staram się na tę chwile zostawić je w spokoju, nie biorę ich na ręce (chybaże jedziemy do weta), zostawiam samym sobie porzucając smakołyki i czasem zabawki. Chciałbym je trochę odstresować i poprawić ich kontakt z ludźmi przed oddaniem ich Stephenowi, szczególnie że wejdą w kolejny nowy nieznany i stresujący świat. Proszę więc o radę: jak zachęcić takie koty do polubienia ludzi?