Wyręczać mnie nie trzeba (choć z wiekiem coraz trudniej skakać po grobowcach
),ale raźniej by było na pewno działać z kimś
Ale dam radę
.
Zresztą ja bardzo lubię to listopadowe zamieszanie wokół bliskich,którzy odeszli,tą krzątaninę cmentarną, by ich grobowce wyglądały pięknie,te tony liści odgarniane z troską ,by mieli najczyściej, tą walkę niejednokrotnie w wietrze i deszczu,by światełko nie zgasło,te wybory co kupić,by prezentowało się najpiękniej,bieganinę po najokazalszą chryzantemę...
Zawsze to lubiłam. Od dziecka.Jakaś dziwna chyba jestem
Babcia mnie nauczyła kiedyś,gdy pierwszy raz, jako nastoletnią dziewczynkę, zabrała mnie ze sobą na cmentarz,bym pomogła Jej myć pomnik. Staruszeczka już sama nie dawała rady...
I tak już zostało