Witam ponownie.
Dawno tu nie zaglądałam więc na szybko uzupełnię trochę informacji o moim Zbójniku-Gacku.
Plany życiowe mi się mocno pozmieniały i zamiast przeprowadzać się do domku w Wilanowie kupiłam mieszkanie w bloku 45 m2.
Z Gackiem mieszkałam pod jednym dachem do sierpnia 2005 r. Ponieważ kotecek stał się bardzo samodzielny i w domu mojej mamy miał dużo przestrzeni oraz duży taras z wyjściem na ogród (tylko na ogród, ogrodzony specjalną siatką, żeby nigdzie dalej nie wyszedł) nie miałam sumienia go zamknąć w małym mieszkanku gdzie nawet na taras by nie mógł wyjść.
Tak też więc Gacek został u mojej mamy a ja jedynie go często odwiedzałam.
Zbójowaty był prawie do końca swoich dni.
Jednak 2009 roku zaczął chorować. Na początku nie można było znaleźć przyczyny. Biegałam z nim prawie codziennie na kroplówki. Po serii kroplówek na kilka miesięcy wydobrzał i nawet wyniki się jemu poprawiły, dalej szalał

Jednak w zimę dodatkowo się przeziębił, zaczęły się problemy z nerkami. Ponownie kroplówki i karmienie prawie, że smoczkiem bo nie chciał jeść.
Kolejna seria badań i wyrok: białaczka.
Dalej kroplówki leczenie itd...
Aż w końcu wrócił do swojej formy na jeden dzień, chyba chciał się z nami w ten sposób pożegnać, bo po pójściu na drzemkę już się nie obudził.
Pozdrawiam
emine