Damian wziął kalosze dużą puszkę i pojechał do Doroty.Tam może być najgorzej - bo najbliżej głównego kanału.Co gorsze jest tam na pewno jakiś kociak- bo Damian kilka dni temu widział jednego w okienku- a potem widział - że kotka sprowadziła go następnego dnia na dół do jedzenia i już nosiła mu tam w pyszczku jedzenie.Gdyby nie Dorota- która w tym roku tak nam tam utrudniła sterylki- nie byłoby tego zmartwienia.Damian prosił żeby nie karmić kotek- a ta swoje.A teraz jak już jakieś maluchy sie pojawiły to nic im nie daje.A teraz właśnie tego potrzebują- bo jak Damian przyjeżdza to czekają bardzogłodne.
Dzwonił Damian.Jest fatalnie.
Wejście na lotnisko wylane kompletnie.Jemu chyba do kolan mi pewnie do połowy uda.Obiecał nagrać materiał.Jedzie dalej- do Doroty.