aga66 pisze:Wiedzą co dobre i wolą ciepłe pomieszczenie niż zimny dwór.
Niestety, ale nie mamy możliwości żeby ciągle kupować brykiet. Ostatnio 2 dni nie paliliśmy i w altanie na wierzchu koca zbierała się wilgoć. Po za tym zamarzł cały zapas wody pitnej. Więc wyjścia nie ma i trzeba grzać.
Wczoraj musiałem zabrać z domu trochę drzewa, którym palimy w piecach kaflowych w domu. Po za jedzeniem i wodą zabrałem plecak drzewa.
Na podwórku mamy zapas sosny, ale trzeba to najpierw ciąć piłą spalinową na mniejsze kawałki, a potem rąbać na kawałki do pieca oraz na rozpałkę.
Drewno to nadaje się do palenia w piecu typu koza( chociaż kawałki muszą być jeszcze mniejsze niż te, które tniemy do domu). Tym drewnem udało się nagrzać wczoraj w ciągu godziny w altanie do 18 stopni, ale temperatura jeszcze rosła i na pewno po moim wyjściu termometr wskazywał 20.
Podczas palenia w piecu nie mogę być w altanie, bo koty się mnie boją- w mojej obecności siedzą tylko Maciek, Agatka oraz Kruszynka. Reszta zwiewa jak tylko się poruszę, lub odezwę. do tego wszystko trzeba tam zawozić niesprawnym rowerem.