Na lotnisku jest bardzo dużo błota, w sumie to spodnie codziennie po tej trasie są do prania. Z butami podobnie. Koty w miarę ok, tylko Bazyl jakiś uparty i w budce, czy na strychu nie siedzi. Ma dużo schronień, a i tak często czeka w krzakach. No i od kilku dni nie widuję Bucia, budki sprawdzone i nic. Nigdzie go nie ma. Może do jedzenia przychodzi później.Zdjęcia były robione wczoraj, udało się pojechać nakarmić koty godzinę szybciej, niż zazwyczaj. dzisiaj śnieg sypie. W planach mamy uprzątniecie altany po Mirku. Stoi pusta, w środku wszystko wywrócone do góry nogami. zapach okropny. Musiało by ze dwa dni przymrozić żeby była opcja w ogóle tam zajrzeć. Iza chce jeszcze wykorzystać tę altanę, uprzątnąć, w środku zrobić posłania, jakieś materace itp. Żeby koty miały więcej schronień.
Budki, tam gdzie są tegoroczne koty, czyli właśnie przy altanie po Mirku zajął chory borsuk. 2 razy wyszedł zjeść. Siedzi tam już na pewno od ponad tygodnia. Chyba jest chory. Strasznie budki podrapał, wywalił polarki, kilka razy zmieniał budki. Dzisiaj muszę wziąć dobrą latarkę i sprawdzę, czy jeszcze tam jest, bo wczoraj pojechałem bez latarki. Myślałem, ze wyrobie się z karmieniem kotów przed zmrokiem. Jeśli już się "wyprowadził" to musimy wymienić wszystkie polarki. Na końcu jest filmik, widać na nim jak Mela zagląda do pomieszczenia. tam są 2 budki oraz beczka z polarkami. Wyżej pod dachem śpią 2 kotki, tam tez musimy jakieś polarki zanieść.
Na lotnisku została Pani Dorota z partnerem. Czują się dobrze, są zdrowi. Natomiast z tego co się dowiedziałem, to Mirek był zarażony koronawirusem i zmarł na choroby towarzyszące, prawdopodobnie drugi facet, który z nim mieszkał tez miał koronawirusa. Ten drugi zostawił mi altankę pod zagospodarowanie. Wraz z innymi rzeczami w tym piec( który oczywiście potem skradziono), w ogóle to zabrano stamtąd wszystko co miało jakąkolwiek wartość. I zostawiono nam straszny bałagan do uprzątnięcia. Na lotnisku tam, gdzie siedzą Ola i Akrobata mieszkają teraz Mariola ze znajomym. Dziewczyna, która tam mieszkała- Zuźka zmarła. Miała operację nerki( jeśli dobrze zrozumiałem to chodziło o coś z ruchomą nerką) po operacji okazało się, ze wyszedł z badania koronawirus. Chyba była przetransportowana do szpitala, który zajmuje się osobami zakażonymi i tam zmarła. Altana Marioli stoi teraz zamknięta na kłódkę, pilnują jej. Maja tam jakieś swoje rzeczy. Mieszkają teraz w altanie, w której stoi piec.
W sumie to ten wirus trochę nas "osaczył". Bo znajoma, która karmi kilka kotów( przejęła je pod opiekę jakiś czas temu od nas) wraz z córką tez przeszły zakażenie. Jakoś od końca grudnia karmiliśmy dodatkowo tam koty, więc nie mieliśmy w ogóle czasu na wstawianie zdjęć, materiałów itd. -teraz trochę nadrobimy.
Ziutka
Z przodu Bunia z tyłu w okienku szara kotka.
Przy jedzeniu.
Bazyl
Ola
Akrobata
Batora/y.
Zuzia
Maurycy
Tegoroczne. Policzyłem i wychodzi na to, ze są tylko 2 kotki. Plus tegoroczny kot u P. Doroty, którego widuję, ale jest tak dziki, ze nie ma jak sprawdzić.
Niestety, ale nie widziałem Bucia. Jutro będę znowu sprawdzać wszystkie budki. W ogóle chyba pojadę( lub pójdę pieszo, bo pogoda nie na rower. Dzisiaj wróciłem parę minut przed 22 z ostatniej trasy) jutro ok. 10-11 z polarkami do 3 budek. Przy okazji sprawdzę wszystkie zakamarki, bo dzisiaj paru kotów nie było, ale to tez może być wina pogody. Borsuk opuścił 3 budki, ale trzeba wszystkie polary w nich wymienić. Tam do kotów chodzi też karmicielka, więc cześć kotów może przychodzić do Niej i jak się najedzą to się na nasze karmienie mogą spóźniać. Ten tydzień będzie naprawdę ciężki do przetrwania.