JózefK. pisze:Nie wiem co mam odpisać. Wg TOZ koty nie miały grzybicy. Więc leczenia nie było. Polecili tylko jedną maść, którą sami kupiliśmy. Po przebyciu grzybicy wiemy jak ciężko się coś takiego leczy, i to na pewno nie taką maścią. Więc jeszcze raz podkreślę - leczenia z ich strony nie było. Powinni zrobić badania, powinni zaproponować dużo silniejsze preparaty etc, ale leczenia żadnego nie było. Tyle w kwestii łączenia tematu sterylizacji z leczeniem grzybicy.
Jeżeli mam podstawy i to nie tylko takie o jakich już napisałam na wątku- do tego aby nie mieć zaufania w kwestii leczenia - to również mogę mieć zastrzeżenia w kwestii wykonywania sterylizacji.W ub.roku sam Inspektor mi powiedział zanim zaczęliśmy sterylki- że jeśli mam możliwość wykonania zabiegu nieodpłatnie gdzie indziej - to żebym to zrobiła.Bo u nich rotacja kotów jest zbyt duża - i niestety istnieje większe ryzyko przywleczenia choroby.
To w takim razie ja nie rozumiem.Kociaki zostały nam dowiezione - bo jak pisałaś mi w mailu mają grzybicę i musicie je natychmiast wydać.Ponieważ i Wy teraz przez nie chorujecie.A Toz twierdzi że grzybicy nie było....