Gdzieś tak na początku czerwca spotkałam osobę bezdomną mieszkającą na opuszczonych działkach przy starym lotnisku w Szczecinie. Osoba ta, Pan Mirek opowiedziała co się dzieje na terenie lotniska. "Koty mnożą się tam na potęgę, biegają i szukają jedzenia" Karmicielka czasem przychodzi 2 razy dziennie, czasem dopiero po 23- nawet przed 1 w nocy potrafi przynieść jedzenie... Karmi czym może-ale jedzenia jest zbyt mało. Z całą pewnością w kwestii jedzenia - bo niestety nie zostało zrobione zupełnie nic w ramach sterylizacji ani schronień -ta osoba robi co może, ale najwidoczniej sobie nie radzi. Swego czasu dokarmiałam koty na lotnisku- było tam wtedy max. 15 kotów. Była też druga osoba karmiąca- nie było więc potrzeby żeby tam jeździć, tym bardziej, że sama mam około 70 kotów wolnożyjących pod opieką i ok. 30 kotów w domu. Zapraszam na watek poświęcony stadu: viewtopic.php?f=1&t=191332
Obecny stan kotów na lotnisku to około(jeśli nie ponad) 50 kotów. Zabrałam stamtąd w okolicach czerwca 7 najbardziej chorych kociaków( miały ok. 8 tygodni), same jadły, większość miała oczy zaklejone, zaropiałe, były zapchlone, w uszkach świerzb.... Wszystkie są pod moją ciągłą opieką- nadal wymagają leczenia. Wizyta u lekarza skończyła się wieloma zaleceniami. Zaczęliśmy od leczenia skóry- usunęłam pchły i zaczęłam walczyć ze świerzbem oraz z grzybicą skóry. 4 kociaki w skutek kociego kataru już traciły oczy, w chwili obecnej dwa mają po przesłoniętym oczku- katarakta. U jednego leczyliśmy ogromne wrzody na oczkach- do końca nie wiedzieliśmy, czy oczka uda się uratować( i czy w ogóle tam, pod wrzodem są oczka) Niestety(lub na szczęście) mam tylko jedno z dnia, gdy zabierałam kociaki:
Od tego czasu postanowiłam, że będę dostarczała jedzenie w ten teren codziennie, że postaram się przygotować schronienia na zimę, a od wiosny(chyba, że uda się szybciej) zaczniemy sterylizacje. Mam umówione spotkanie interwencyjne z TOZ-em Szczecin i liczę, że uda się jakoś opanować to co się tam dzieje.Liczę na pomoc w karmie, środkach na odrobaczenie,może budkach.To najważniejsze problemy które zostały zgłoszone.Sterylizacje ogarnę -bo koty już powoli zaczynają ufać i mam też osobę która pomoże w transporcie kotów na zabiegi.
Warunki w jakich koty tam żyją. Wkleiłam miniaturki, każda można powiększyć.
Zdjęcia kotów sprzed 3 miesięcy- gdy zaczynałam karmić. Również miniaturki, które można powiększyć. Nie wrzucam za dużo, można sobie resztę wyobrazić.
Zdjęcia kotów z lotniska z ostatniego miesiąca. Będę dodawała na bieżąco
Maluszki, które są na lotnisku
Filmy z lotniska:
Część kocich budek, które tam zanieśliśmy-
Te prawdopodobnie w weekend dostarczę.
Do tej pory naprawiliśmy dach, żeby nie ciekł( na strychu są kocie budki) Dostarczyliśmy 6 budek, kolejne dwie dostarczę na dniach, jeszcze 1 obiecał nam Dobry duszek- od niego mamy już 5 budek. W sumie brakuje przynajmniej 10 budek, tak żeby było ich wystarczająco w tym terenie. Brakuje też polarów do budek, materiałów na kolejne budki- styropian, klej, folia). Od 3 miesięcy, codziennie karmię koty w tym terenie, niestety zbliża się zima , skończyła się nam już prawie ryba-a więc trzeba kupować każdego dnia drób( kości, lub korpusy)- około 14kg. Po za tym w domu mam piece kaflowe, w których trzeba palić- a więc muszę kupować opał. Koty na lotnisku wymagają karmienia oraz leczenia(np. masowe odrobaczenie), potrzebne są tam sterylizacje. Brakuje schronień.....
Ostatnio edytowano Wto sty 17, 2023 20:47 przez iza71koty, łącznie edytowano 23 razy
Kociaki, które zabrałam były wyciągane spod tych nadpalonych, zwęglonych desek, które widać na zdjęciu. Ukryły się pod stertą gruzu- desek, kamieni i cegieł. Siedziały na gołej ziemi. Przy wyciąganiu nie było z ich strony żadnego oporu. Były tak słabe, że nie broniły się, nie wydawały żadnych dźwięków.
Zapraszam serdecznie na książkowy bazarek dla kotów z lotniska. Pilnie potrzebna jest tam karma. Chciałabym zostawić osobom bezdomnym, które tam mieszkają niewielki zapas suchej karmy oraz puszek dla kotów. Pani Dorota, która mieszka w jednej altanie powiedziała, że rano jak otworzyła drzwi to pod drzwiami siedziało 11 głodnych kotów...
aga66 pisze:Załamka normalnie. Aż trudno czytać to wszystko. Co może 1 człowiek na taką biedę?
Tej biedy nie musiałoby być.Gdyby człowiek który to robi od lat robił to mądrze i z głową.W tym terenie i na warunki które tam są czyli w sumie 4 altanki na całym terenie kociaki nie powinny się rodzić.Więcej kotów - to mniej jedzenia.Mniej schronień.Dla mnie jest to niedopuszczalne.
Też nie miałam pomocy -a potrafiłam sterylizować tygodniowo po 4 kotki.Szłam w zaparte.Aborcja nie aborcja ale wiedziałam ze tak trzeba.Teraz mam pomoc-Wiele lat na tą pomoc czekałam.W końcu nadeszła.Może właśnie po to aby i mojemu stadu było lżej i było lepiej zaopiekowane.Może i po to abym coś w końcu mogła ruszyć tam- o sytuacji wiem już znacznie dłużej-zresztą nie ja jedna i co z tego.
Owszem karmiłam część kotów stamtąd już dłużej ale nie chciałam zaniedbać własnego stada i rozmieniać się na drobne.Tam jest potrzebna konkretna mocna pomoc.Inaczej już wkrótce będzie tam prawdziwa tragedia o ile jeszcze nie jest.
Kilka razy robiłam coś żeby ułatwić sprawę.Zabrałam wcześniej 9 kotek stamtąd.Wszystkie od razu poszły na sterylki.Nie wróciły tam już - bo nawet nie było dokąd.Są u mnie do tej pory.Zdrowe szczęśliwe.Pomogłam?Widać nie bardzo skoro zrobiłam miejsce kolejnym.
Nie ma śladu po kotach które karmiłam 4 lata temu.Nawet nie ma śladu po tych które jeszcze widywałam rok temu.Doskonale pamiętam te koty.
Nie ma śladu po kociakach......z ubiegłego roku.A podejrzewam że było ich tyle samo o ile nie więcej niż w tym roku.Nie ma prawie młodzieży ubiegłorocznej.Może z 5 sztuk się uchowało.Nic......jakby nigdy nie istniały.