Musiałam i jakoś ogarnęłam wstępnie robotę.Więcej niż zakładałam ale i tak jeszcze co nie co zostało do zrobienia w następnym terminie.
Koty dostały u nas w altance super mieciutki cieplutki wełniak od Dobrego Duszka.I drugi cieńszy wełniaczek też od Dobrego Duszka który pocięłam i wykorzystałam min w budkach.
Od nas z kolei fioletowy duży chodnik typu shaggy.Uprałam brązowy włochacz i zawiozłam czysciutki oraz nowe czyste zasłonki.
To co udało sie jeszcze wykorzystać dałam min do kuchni.Czysty koc co leżał dorażnie na kanapie zawieziony ostatnio podzieliłam i połowa poszła na budki a druga do skrzyneczki w kuchni.Ogarnęlismy też przed altanką.Wywiesiliśmy na słońce pierzynkę, kilka rzeczy już mocno zniszczonych wyrzucilismy jeden wełniak zabrałam do prania.
U Doroty zostały ogarnięte budki-tego akurat nie zakładałam ale miałam fajny futrzak podzielony na kawałki wiec zrobiłam- niech też mają.Przy okazji gniazdo w drzewie wyscieliłam miskiem wyjętym z innej bu8dki bo był jeszcze czysciutki a w drzewie lubi spać kocurek.
Całkowicie nie zakładałam ze bedę dzisiaj coś robić na opuszczone altance.Ale wlazłam bo chciałam sprawdzic czy sucho i czysto.Przy okazji wyrzuciłam jedną rzecz wymieniłam kocyki w budkacj i dałam gruba super wełnianą kołderkę od Dobrego Duszka.
Z tyłu za nasza altanką wyrzuciłam z budek wszystkie kocyki.
Do zrobienia pozostały nam budki z tyłu altaki.Budki przy opuszczonej altance oraz nasz stryszek i stryszek u Jarka.I to juz wszystko.Teraz tylko muszę nazbierać odpowiedniego materiały na kolejny wypad.Maż nam dowiózł bo byłoby ciezko jechać z tym rowerami a resztę juz zrobilismy.Dosć dokładnie.
Zdjecia wklei Damian.