Dzien dobry!
Wczoraj w drodze powrotnej od kolezanki z Gdyni znalazlam 2 kociaki w okolicach Zrodla Marii. Na oko max. 8 tygodni, jeden wyglada jeszcze OK, drugi ma juz zaawansowany KK (jedno oko mocno zajete). Rodzenstwo z miotu, ktory liczyl 4 koty, ale 2 juz nie zyja - jednego zabil samochod, drugi "zniknal". Kociaki podrzucone kilka dni temu obok posesji starszej kobiety, ktora sama ma 4 koty i pewnie ktos pomyslal, ze mozna jej jeszcze dolozyc.
Dlaczego nie moge sama zabrac?
Bo w niedziele o 6.25 rano wylatuje za granice! I nie ma nikogo, komu moglabym je zostawic! Szlag by to, bylam w Polsce ponad dwa miesiace i niiiiiiic sie nie dzialo, nudy na pudy, a teraz sa 3 dni do wylotu i oczywiscie znalazlam chore kocieta!
I teraz tak - koty sa w Redzie, bo tu je ze soba przytargalam. To dom moich rodzicow, ktorym wlasnie ukochana kotka odchodzi na chloniaka i nie ma szans, aby byli w stanie zajac sie kociakami. Kotka ma ciagle wymioty i biegunki, rodzice sa mega rozwaleni psychicznie, tym bardziej ze rok temu stracili 2 inne koty, jednego na wielotorbielowatosc nerek, a drugiego na serce. Probowalam, przekonywalam, jedyna deklaracja, ze wezma jednego, jezeli bedzie zdrowy. Dobre i tyle.
Kiedys wspolpracowalam z Pomorskim Kocim Domem Tymczasowym (PKDT) oraz Kotangensem, ale po wyjezdzie za granice stracilam wszystkie numery telefonow.
PROSZE O POMOC!!
Moj nr telefonu to 515 764 395. 0 12 do okolo 13.30 mam dentyste i nie moge odbierac.
Sylwia