» Pon wrz 02, 2019 13:25
Re: Płyn w opłucnej. Leczenie i komplikacje
Wlasnie wrocilem z lecznicy. Szisza staje sie tam lokalna gwiazda, dzisiaj rozmawialem z malzenstwem - wlascicielami ktorzy wrocili z wakacji w weekend i od razu wlaczyli sie w leczenie (ta para ma tu w okolicy bardzo dobra renome).
Sa wyniki badan plynu... jest to chloniak. Stan kota aktualnie nie jest dobry, ale tez nie jest tragiczny. Poprosilem oprocz rozmowy o mozliwosc zobaczenia sie z kotem. Jest ektremalnie wychudzona, baaardzo, ale to bardzo oslabiona, ale wciaz jest soba. Pomimo ograniczonych sil zamiast siedziec i sie "glaskac" wolala pozwiedzac gabinet, zajrzec za szafke, sprawdzic zapach powietrza wlatujacego przez szpare pod drzwiami itd. Nie wyglada zeby cokolwiek ja bolalo, jest po prostu bardzo slaba i zmeczona, lekarze nie podawali zadnych srodkow przeciwbolowych i nie widza ku temu powodow jak na razie. W oku wciaz blysk.. to zdecydowanie nie jest kot w stanie "juz schodzacym".
Wbrew roznym wczesniejszym informacjom plynu w oplucnej NIE PRZYBYWA, ale zdaniem wlasciciela kliniki (w rozmowie bardzo w porzadku, prozwierzeco zakrecony chlop) jest to wynik wciaz stosowanej terapii antyzapalnej i innych podawanych lekow. Nadnercza sa znaczaco powiekszone, normalnie grubosc powinna wynosic okolo 3mm, u Sziszy jest juz 7mm. Na razie to hipoteza ale zona wlasciciela zasugerowala ze jednoczesna ogromna nadaktywnosc tarczycy i problem z nadnerczami w obu nerkach jednoczesnie moga sugerowac wplyw przysadki mozgowej, ale to tylko hipoteza. Zdecydowalismy o wlaczeniu leczenia na nerki.. na chociaz kilka dni, z nadzieja ze jednak kot "zaskoczy" i zacznie sam jesc.
Myslalem czy nie zabrac kota do domu, jakis rok temu tez byl dziwny epizod kiedy kot odmawial jedzenia przez kilka dni, ale pomimo "niewykrycia przyczyny" przez wetow sam zaczal znowu jesc. Zastanawialem sie czy zmiana srodowiska na dom, miejsce ktore zna, ze swoja kuweta, miseczkami, i spaniem nie wplynie pozytywnie na jej stan. Ale z drugiej strony to ozonaczaloby albo przerwanie leczenia, albo codzienne wizyty u weta celem podawania lekow. A ostatnia podroz samochodem zakonczyla sie zle.. do tego gdyby kot dostal dusznosci w domu, nie bylbym w stanie mu pomoc.
Na razie jestesmy umowieni na moja kolejna wizyte w srode. Zobaczymy czy kot zareaguje przez tych kilka dni jakkolwiek na leczenie, i czy uda sie poprawic jej stan. Nie wiem co dalej.