Powiem (raczej napiszę) jednym zdaniem. "Kot oswojony!"
A poniżej jeszcze kilka zdań
Na dzień dzisiejszy chodzi swobodnie po pomieszczeniu, ciągle udostępniony jest dla niego jeden pokój. Świetnie się komunikuje. Gdy chce być głaskany to mruczy, gdy chce się bawić lub zwrócić na siebie uwagę to miauczy. Gdy jest bardzo zawiedziony (raz się zdarzyło) to syczy, takim ksss. Chodzi za nami ciekawie oglądając co robimy. Bardzo dobrze rozumie nasze intencje, jest świetny. Natomiast nie ostrzy pazurów na drapaku, trzeba mu obcinać, na szczęście nic nie ma przeciw temu, traktuje to jako ciekawostkę lub pieszczoty. Z kryjówek już chyba nie korzysta, bo gdy przychodzę z pracy stoi on pod drzwiami pokoju. Czas ma podzielony na trzy zajęcia: być głaskanym, bawić się z nami zabawkami np. wędką z piórkiem, zabawa samodzielna. Ja mówię, że są to trzy tryby w które wpada. Było trochę "walki" o spanie w jednym łóżku. Postawiłem przy łóżku fotel na którym ma on swoje posłanie (legowiska nie zaakceptował), przed zaśnięciem głaskam go do momentu, gdy wydaje mi się, że śpi lub udaje, że zasnął, wtedy już do rana nie próbuje wejść do nie swojego łóżka. Znakiem rozpoznawczym, że na łóżko nie wolno wchodzić jest pościel, bardzo ładnie załapał tę zasadę. Praktycznie przestał już być strachulcem. On jest bardzo ciekawy wszystkiego, obserwuje każdą czynność jaką robimy, np. rozwieszanie prania na balkonie, idzie za nami na balkon i tam patrzy jak rozwieszamy pranie, nie zawsze grzecznie
, czasami chce wejść na suszarkę i niestety coraz sprawniej to robi. Bardzo bym chciał, żeby nauczył się aportować. Natomiast reaguje na imię i to bez cmokania czy innych dźwięków, po prostu na swoje imię. Każdy dzień przynosi coś nowego, coś pozytywnego. Przed nami kolejny etap to zapoznanie kota z innymi pomieszczeniami, trochę mam obaw z tym, jednak w końcu trzeba będzie, najtrudniej może być z kuchnią.
Ogólnie podsumuję... jest świetnie.