Podpinam się pod ten temat, bo nie chcę bałaganić, a potrzebuję Waszej rady.
Mam dwa koty, 6 letnią Grubą i półtora rocznego Prezesa, który jest z nami od października zeszłego roku.
relacje między Prezesem a Grubą są poprawne, nie spędzają ze sobą każdej wolnej chwili, dzieli ich różnica temperamentów. Gruba uwielbia wygrzewać się na parapecie w słoneczku, a Prezes w tym czasie chce się bawić i szaleć. Prowadzi to do scysji, ale krew sie nie leje. Czasem godzinami się na wzajem myją, a czasem na siebie pokrzykują.
Myślę o trzecim kocie. Mąż kiedyś zagorzały koto-przeciwnik nosi Prezesa na rękach i mówi, że jest jego "tatusiem", więc oporu nie ma. Wczoraj szykując kolacje siedział na podłodze w kuchni i "rozmawiał" z Grubą.
Bardzo mnie to cieszy, bo jeszcze 2 lata temu szczerze się nienawidzili
Finansowo też dam radę utrzymać trzeciego kota.
Prezes miałby towarzysza do zabawy, i dałby odetchnąć starszej pani
Problem leży w Grubej.
Kiedy przywieźli do nas Prezesa był październik. W grudniu moja mama podrzuciła do nas swojego kocura na tydzień, bo wyjeżdżała do Niemiec.
Ozzy nie miał żadnego problemu z nowym miejscem, zachowywał się jak u siebie w domu, bawił sie kocimi zabawkami, wskakiwał na meble. Kot wytrzymał u nas 24h, Prezes odrazu się z nim zakumplował, bo są rówieśnikami, ale Grubej jeszcze tak wściekłej nie widziałam.Zagoniła Ozzyego za szafkę kuchenna i bida nawet nie mogła wyjść się napić. Całą noc na niego krzyczała. Ogon szyszka i dzikie wrzaski. Wszyscy mieliśmy bezsenną noc. Ozzyego odwiozłam rano do mojego taty, u którego spędził na beztroskiej zabawie z psem cały tydzień. Do tej pory na czas wyjazdów mojej mamy, Ozzy przeprowadza się do ojca. U nas w obejściu wszystko wróciło do normy.
jak myślicie, wzięcie trzeciego kota jest zbyt ryzykowne w naszym przypadku? Powinnam sobie wybić z głowy malucha? Musicie mi doradzić, pierwszy raz dokacalam się dzięki waszym radom, teraz też na was liczę