Strona 2 z 2

Re: Kot z trudnym charakterem - problemy behawioralne

PostNapisane: Czw sie 29, 2019 8:42
przez agarys
Jednak historii nie koniec. Stan zapalny w pyszczku wyleczony, po chwilowej poprawie kot jest znowu apatyczny, agresywny, mało je, kolejne 10 dkg masy ciała mniej. Coś ją boli w środku, zdarza jej się przyjmować pozycję bólową, czasem kiedy się wyciąga na drapaku, burczy zirytowana jakby coś ją bolało, ma momenty w ciągu dnia, kiedy nie pozwala do siebie podejść. Zrobiliśmy ponownie próbę z metacamem (3 dni) i była widoczna poprawa. Sprobowalismy z inną obrożą feromonową, raczej bez skutku. Wet twierdzi, że to działanie przeciwzapalne pomogło, ale nic niepokojącego w środku nie widać. Miała robione rtg, ma bardzo niewielkie zwapnienia w stawach biodrowych, które nie powinny powodować żadnego bólu, na usg też wszystko w porządku, po wynikach kot prawie wzorcowy, ale ewidentnie coś jest nie tak... Zrobiliśmy jeszcze dodatkowe badania krwi w kierunku nadczynności tarczycy, jeżeli tam nic nie wyjdzie, spróbujemy podawać leki przeciwzapalne przez jeszcze jakiś czas, ale ogólnie wszyscy, z którymi rozmawiamy rozkładają ręce i pomysły się kończą.

Zasugerowano nam jeszcze rezonans, żeby wykluczyć ewentualne zmiany w obrębie czaszki i rdzenia, ale w tym momencie koszty nas niestety przerastają, więc z tym musimy się jeszcze wstrzymać.

Re: Kot z trudnym charakterem - problemy behawioralne

PostNapisane: Czw sie 29, 2019 8:55
przez fili
Może jednak warto zbadać specyficzną lipazę trzustkową? Metacam przy chorej trzustce jest niewskazany.
Chyba że zrobiliście to badanie przy ostatnich badaniach krwi?

Re: Kot z trudnym charakterem - problemy behawioralne

PostNapisane: Czw sie 29, 2019 9:27
przez agarys
Nie zrobiliśmy, ale pytałam o ewentualną możliwość choroby trzustki i dostałam odp., że takie problemy widoczne byłyby też w innych parametrach, m.in. wątrobowych, a u niej wszystko jest w normie. Poza tym na USG też nic pod tym względem nie wyszło. A diagnostykę obrazową miała wykonywaną przez ponoć jednego z lepszych wrocławskich specjalistów.
Chętnie dołożylabym jeszcze to badanie lipazy, ale problem jest taki, że w tym stanie, który kotka prezentuje teraz, nie da jej się pobrać krwi bez premedykacji, co kicia średnio dobrze znosi, leki bardzo silnie na nią działają nawet przy zmniejszonych dawkach, dlatego o ile to możliwe, wolelibyśmy jej póki co to odpuścić. Chociaż plus jest taki, że po takich badaniach przynajmniej przez następny dzień chętnie je, czyli o jedno zmartwienie mniej :).

Re: Kot z trudnym charakterem - problemy behawioralne

PostNapisane: Pon wrz 02, 2019 8:14
przez agarys
Niestety - tarczyca jednak w normie, więc dalej nie wiemy co jest z kotem. Plus jest taki, że zaczęła w miarę normalnie jeść i pić. Z jedzenia niestety, głównie suche, na mokre bardzo wybrzydza, zjada średnio pół saszetki karmy filetowej, czasem skusi się na troszkę wołowiny, ale po suchym pije dużo, więc mam nadzieję, że nie zaszkodzi jej to jakoś bardzo. Zrobiła się też trochę spokojniejsza, nie burczy już tak na nas, ale dalej dużo śpi i nie bawi się z nami, wędki, piłeczki, zabawki, które aportowała od 2 miesięcy już praktycznie nieruszone (ale bawi się praktycznie codziennie z młodą kotą od niedawna).

Weci upierają się przy tym, żeby zrobić tomografię (wykluczenie problemów w obrębie czaszki i rdzenia) lub laparotomię zwiadowczą (wykluczenie zrostów po sterylce?). Druga opcja to dla mnie ostateczna ostateczność, obawiam się, że będzie to kolejne badanie, które niczego nie wykaże, a dodatkowo spowoduje ból i cierpienie kota. Na pierwszą jeszcze przez kilka tygodni mnie nie stać. Na ten moment stanęło na lekach przeciwzapalnych przez 7-10 dni, żeby zweryfikować, czy jest poprawa.

Jest jeszcze jedna kwestia, którą wyeliminowaliśmy z jej życia od jakiegoś tygodnia - ćmy. Kotka uwielbia na nie polować i wszystkie zawsze zjadała. W ogródkach pod domem mamy w tym roku inwazję nowej ćmy - azjatyckiej, bukszpanowej, przez co nawet mimo zgaszonego światła codziennie wpadało przez wakacje do nas kilka takich okazów. Stwierdziłam, że może jest jakaś szansa, że to ich wina, może są dla kotów w jakiś sposób toksyczne, 'siadają' na żołądku (w internecie za wiele na ich temat nie wyczytałam, jedynie tyle, że ich gąsienice są gorzkie i mogą być toksyczne dla ptaków, dlatego nasze rodzime gatunki ich nie jedzą - skoro gąsienice dla ptaków, więc może imago dla kotów też?), dlatego teraz to my zaczęliśmy je wyłapywać zanim kotka je zauważy.

Re: Kot z trudnym charakterem - problemy behawioralne

PostNapisane: Pon wrz 02, 2019 10:32
przez jolabuk5
Z tymi ćmami to może być dobry trop - tak jak piszesz, skoro gąsienice są toksyczne dla ptaków... Oby się okazało, że to to!

Re: Kot z trudnym charakterem - problemy behawioralne

PostNapisane: Śro wrz 04, 2019 15:07
przez agarys
Mija właśnie 5ty dzień podawania Metacamu. Dakota je, pije, skacze. Ale agresja jej nie minęła. Po poprzednim podawaniu sterydu ma chyba nadal osłabioną odporność, bo pojawił jej się wypływ z oka (co dla mnie jest dziwne, bo wypływ jest typowo surowiczy, a metacam ma działanie przeciwzapalne) . Po tym, jak jej zakropiłam je difadolem wściekła się na mnie i nie daje się do siebie zbliżyć. Nawet smaczki jadła mi z ręki burcząc jednocześnie.
Zastanawia mnie jeszcze sugerowana przez dwóch niezależnych wetów terapia psychotropami. Jak to wygląda, na czym polega, jakie mogą mieć działanie. Czy ktoś z forumowiczów miał doświadczenie z tym tematem?

Re: Kot z trudnym charakterem - problemy behawioralne

PostNapisane: Nie wrz 22, 2019 21:01
przez ryśka
Skorzystaj z pomocy dyplomowanego behawiorysty. Leki czasem są niezbędnym elementem terapii behawioralnej, ale jej nie zastępują - ktoś powinien się przyjrzeć temu, jak kotka funkcjonuje na co dzień, jakie czynniki mają wpływ na jej zachowanie. We Wrocławiu możesz się skontaktować np. z Wiktorią Karpowicz: 666088303

Re: Kot z trudnym charakterem - problemy behawioralne

PostNapisane: Nie paź 06, 2019 7:51
przez agarys
Dzięuję wszystkim za rady :)

Na ten moment, po 10 dniach z metacamem (skończyliśmy w pierwszej połowie września) wszelkie objawy bólowe minęły jak ręką odjął. Wrócił nasz dawny kot, co prawda nadal jasno komunikuje, jeżeli coś jej nie pasuje i jest nakolankowym przytulaskiem tylko dla gości (my możemy ją tylko głaskać), ale jest chętna do zabawy, wszystkim zainteresowana, ciągle nam towarzyszy w domowych czynnościach, wskakuje na najwyższe półki i w miarę chętnie je, chociaż dalej wybrzydza, ale taka już chyba jej natura. Z młodą też się dogaduje całkiem dobrze, spędzają razem dużo czasu na zabawie, czasem się trochę za mocno ugryzą, ale to chyba normalne. Zostały też razem na czas naszego urlopu przez 10 dni u moich rodziców, którym zabroniłam z nią wychodzić do ogrodu i Dakota nawet specjalnie się o to nie dopominała, wychodzenie na smyczy też odpuściłyśmy i od 2 tygodni wcale się o nie nie dopomina.

Behawiorystę rozważam, ale trzymam pomysł w rezerwie, myślę, że nie dopatrzyłby się a ten moment niczego w jej zachowaniu, bo wróciła do normy.

Mam wrażenie, że faktycznie jej problemy mogły być spowodowane zjadaniem tych cholernych ciem.