NIESPODZIEWANA ŚMIERĆ PROŚBA O WSPARCIE- CO Z LEO :(
Napisane: Czw lip 25, 2019 11:56
Dawno mnie tu nie było i nie spodziewałabym się w życiu że wrócę z takiego powodu. Postaram się opisać historię jak najszybciej, żeby komuś się chciało to przeczytać. Chrupcię adoptowałam przez forum miau w lutym 2012 roku pokochałam ją od pierwszego wejrzenia i pojechałam po nią do Gdańska. W maju zaobserwowałam, ze zaczęła chudnąć, a że urodziłam dziecko parę miesiecy wczesniej to przyznaję że mgłam na to wczesniej nie zwrocic uwagi. Jadła i piła normalnie, normalnie się zachowywała, wiec zrobilismy badania krwi. W badaniach wyszły mocno podniesione próby wątrobowe ALT morma do 91 wynik 403, AST norma do 59 wynik 102 oraz GLDH 18,8 przy normie do 6. Pozostałe wyniki ok. Weterynarz zalecił usg jamy brzusznej. W USG robionym przez dr Marcińskiego w dniu 10 czerwca nie wyszły poważniejsze zmiany wg niego i mojej wetki. Wklejam opis dotyczący wątroby ale zaznaczam ze w innych narządach w tym jelitach również wyszły zmiany np w jelitach obraz jak przy zapaleniu z komponentą nieswoistą IBD. Jeżeli chodzi o wątrobę " Wątroba nieznacznie powiększona, miąższ o nieznacznie nieregularnej i miernie hiperechogennej przebudowie zwyrodnieniowej z ogniskami nieco hiperechogennymi i hipoechogennymi do 6-8mm, bez cech nowotworowych, wskazujący na ogniska zwyrodnieniowe, przerostowe. Powierzchnia i krawdędzie płatów nieznacznie nieregularne. Pęcherzyk żółciowy miernie wypełniony, nieznaczne zapalenie przewlekłe, niewielka ilość żółci, poza tym układ żółciowy bez zmian, układ naczyniowy wątroby bez zmian"
Pozostałe narządy tj śledziona, żołądek jelita o cechach zapalenia przewlekłego ( piszę w skrócie ale jak będzie potrzeba przepiszę cale usg) Dr Marciński nie sugerował że dzieje się coś poważnego uspokoił ze to zmiany przewlekłe. Weterynarz na ten wynik zaradził jedynie hepatiale NIC więcej , żadnej zmiany karmy , dodatkowych badań nic. Tydzień temu Chrupcia zaczęła robić wodniste kupy 2 razy dziennie, wiec wezwałam wetkę, stwiedziła problem jelitowy podała zastrzyki w czwartek 11 lipca i sobotę 13 lipca i stolce wróciły do normy. Kotka była jednak dość apatyczna i często się chowała, zganiałam to jednak na chowanie się przed pełzającym niemowlakiem. W ten weekend nie było nas w domu całymi dniami, wracalismy tylko na noc wiec nic nie zaobserwowałam. Mamy dwa koty wiec jedzenie znikało, nie wiem czy w weekend cokolwiek jadła. W poniedziałek rano nie przyszła na jedzenie, zobaczyłam że lezy za fotelem i nie wstaje ale czesto rano spała, poszłam do pracy, w czasie dnia nie było nikogo w domu wiec znow nie wiem co sie dzialo. Wieczorem zauwazylam ze dziwnie chodzi tj tak jakby bezsilnie, weszła tez do kuwety zrobila kupe i nie zakopała co zawsze robila, była apatyczna. Jak rano nie wstala do jedzenia zabrałam ją do kliniki na bemowie. PO badaniu stwierdzono odwodnienie, podano kroplówkę, antybiotyk, zrobiono rtg klatki ktore nic nie wykazalo i pobrano krew, Kazali wrocic nastepnego dnia na kroplowke. Wieczorem dostałam wyniki krwi na maila i mało nie zemdlałam. Próby wątrobowe 3,5 tysiąca i 4,5 tysiąca. W te pędy kot w torbę i do kliniki, tam płukanie, leki i o 2giej w nocy powrót z kotem do domu. W domu po pół godzinie atak padaczki i wycie, spowrotem w torbę i do kliniki. Podali jej leki i zostawili w szpitalu, umarła o 6.00. Z tego co się dowiedziałam oprócz wątroby siadły nerki bo mimo kilku kroplówek nie oddała moczu. I teraz przechodzę do sedna. Pomimo faktu ze od wczoraj wyje i nie moge dojsc do siebie, wiem ze nie zaznam spokoju dopoki nie dowiem sie dlaczego tak sie stalo. Chciałam zrobić sekcję zwłok ale poinformowano mnie ze robia tylko na SGGW a SGGW mi powiedzialo ze maja remont do konca sierpnia i moge kota zamrozić i przywiezc we wrzesniu. To bylo za wiele zdecydowalam sie na kremacje a teraz zaczynam tego zalowac. Dlaczego nikt nie powiedzial mi w maju ze te wyniki sa takie zle i trzeba cos robic? Dlaczego w ciagu 2 miesiecy urosło to 10 krotnie do wymiaru ktoeego nie widzialo wiekszosc lekarzy- tak mowili. Czy mozliwe jest ze takie parametry byly efektem 3 dniowego nie jedzenia ktorego w weekend nie zauwazylismy? Czy mozliwe ze silne zapalenie watroby nie wyszlo w USG? Skad te przewklele stany zapalne w innych narzadach? Weterynarze z bemowa twierdza wszyscy ze to musialo byc zatrucie czyms toksycznym, ale nie mamy zadnych roslin ani chemikaliow, koty niewychodzace. Poza tym nie bylo slinienia, wymiotow, jedynie brak jedzenia. Dodatkowo zle wyniki byly juz w maju, wiec cos sie dzialo. Czy ktos ma pomysl co sie moglo stac? Nie moge sie z tym pogodzic. Wiem ze to moja wina, bo powinnam drazyc temat a nie opierac sie na braku reakcji lekarzy, ale chce poznac odpowiedzi na dreczace mnie pytania, by przestac rozgrzebywac przeszlosc bo i tak ból jest nie do zniesienia
Pozostałe narządy tj śledziona, żołądek jelita o cechach zapalenia przewlekłego ( piszę w skrócie ale jak będzie potrzeba przepiszę cale usg) Dr Marciński nie sugerował że dzieje się coś poważnego uspokoił ze to zmiany przewlekłe. Weterynarz na ten wynik zaradził jedynie hepatiale NIC więcej , żadnej zmiany karmy , dodatkowych badań nic. Tydzień temu Chrupcia zaczęła robić wodniste kupy 2 razy dziennie, wiec wezwałam wetkę, stwiedziła problem jelitowy podała zastrzyki w czwartek 11 lipca i sobotę 13 lipca i stolce wróciły do normy. Kotka była jednak dość apatyczna i często się chowała, zganiałam to jednak na chowanie się przed pełzającym niemowlakiem. W ten weekend nie było nas w domu całymi dniami, wracalismy tylko na noc wiec nic nie zaobserwowałam. Mamy dwa koty wiec jedzenie znikało, nie wiem czy w weekend cokolwiek jadła. W poniedziałek rano nie przyszła na jedzenie, zobaczyłam że lezy za fotelem i nie wstaje ale czesto rano spała, poszłam do pracy, w czasie dnia nie było nikogo w domu wiec znow nie wiem co sie dzialo. Wieczorem zauwazylam ze dziwnie chodzi tj tak jakby bezsilnie, weszła tez do kuwety zrobila kupe i nie zakopała co zawsze robila, była apatyczna. Jak rano nie wstala do jedzenia zabrałam ją do kliniki na bemowie. PO badaniu stwierdzono odwodnienie, podano kroplówkę, antybiotyk, zrobiono rtg klatki ktore nic nie wykazalo i pobrano krew, Kazali wrocic nastepnego dnia na kroplowke. Wieczorem dostałam wyniki krwi na maila i mało nie zemdlałam. Próby wątrobowe 3,5 tysiąca i 4,5 tysiąca. W te pędy kot w torbę i do kliniki, tam płukanie, leki i o 2giej w nocy powrót z kotem do domu. W domu po pół godzinie atak padaczki i wycie, spowrotem w torbę i do kliniki. Podali jej leki i zostawili w szpitalu, umarła o 6.00. Z tego co się dowiedziałam oprócz wątroby siadły nerki bo mimo kilku kroplówek nie oddała moczu. I teraz przechodzę do sedna. Pomimo faktu ze od wczoraj wyje i nie moge dojsc do siebie, wiem ze nie zaznam spokoju dopoki nie dowiem sie dlaczego tak sie stalo. Chciałam zrobić sekcję zwłok ale poinformowano mnie ze robia tylko na SGGW a SGGW mi powiedzialo ze maja remont do konca sierpnia i moge kota zamrozić i przywiezc we wrzesniu. To bylo za wiele zdecydowalam sie na kremacje a teraz zaczynam tego zalowac. Dlaczego nikt nie powiedzial mi w maju ze te wyniki sa takie zle i trzeba cos robic? Dlaczego w ciagu 2 miesiecy urosło to 10 krotnie do wymiaru ktoeego nie widzialo wiekszosc lekarzy- tak mowili. Czy mozliwe jest ze takie parametry byly efektem 3 dniowego nie jedzenia ktorego w weekend nie zauwazylismy? Czy mozliwe ze silne zapalenie watroby nie wyszlo w USG? Skad te przewklele stany zapalne w innych narzadach? Weterynarze z bemowa twierdza wszyscy ze to musialo byc zatrucie czyms toksycznym, ale nie mamy zadnych roslin ani chemikaliow, koty niewychodzace. Poza tym nie bylo slinienia, wymiotow, jedynie brak jedzenia. Dodatkowo zle wyniki byly juz w maju, wiec cos sie dzialo. Czy ktos ma pomysl co sie moglo stac? Nie moge sie z tym pogodzic. Wiem ze to moja wina, bo powinnam drazyc temat a nie opierac sie na braku reakcji lekarzy, ale chce poznac odpowiedzi na dreczace mnie pytania, by przestac rozgrzebywac przeszlosc bo i tak ból jest nie do zniesienia