Trochę się już uspokoiłam ale nadal nie wiem jak zacząć.
Kot prawie 8 lat, kastrowani, zawsze był agresywny ale teraz jest coraz gorzej.
Duży dom więc miejsca ma bardzo dużo, dzielą go 2 pomieszczenia od 3 kotów.
Często rzucał się na domowników gdy usłyszał miauk bądź zobaczył kota, gryzł, najczęściej po nogach (nic na niego w takiej sytuacji nie działa, zawsze udało się uciec i po jakiś 15 minutach się uspokajał)
Gryzie też moją mame z którą śpi, poprostu rzuca się na ręce gdy ta nie pozwala mu wejść na poduszkę albo całkowicie bez powodu i trzyma rękę wbijając zęby.
Dziś wpadł w jakiś potworny szał, z ledwością moja mama uratowała drugiego kota, rzucił się na nią tego nawet nie da się opisać, jakimś cudem mamie udało się do zrzucić i szybko zamknąć drzwi. Uwierzcie mi krew była, jest wszędzie, naprawdę cud, że to tylko tak się skończyło. Siedzi teraz zamknięty w jednym pomieszczeniu (ma tam wodę, jedzenie, kuwetę) i dzisiaj z pewnością nikt go nie wypuści (nota bene nawet po godzinie ta wściekłość mu nie przeszła, nie wiem co to było)
Pomimo tego nikt nie wyobraża sobie go usypać, poczekamy do jutra, mam nadzieję, że się uspokoi i weźmiemy go do weta, może są jakieś uspokajacze, psychotropy...
Nie wiem tak naprawdę po co to piszę ale może ktoś z was miał taką sytuację i udało się to rozwiązać ?