Stomachari pisze:Skoro poprawa była już po 30 minutach, to środek ze skóry nie powinien był zejść, więc zakładałabym coś w rodzaju depresji kaftanikowej. Czyli że obecność obroży, jej ucisk sprawiały tak duży dyskomfort, że zmieniło się zachowanie kota.
Byc może. On dalej jest dziwny, ale nie tak jak wczoraj. Dzisiaj taki odrobinę przytłumiony, a wczoraj nawet jeść nie chciał. Obroże mu założyłam jakoś w poniedziałek, i w poniedziałek było ok, we wtorek rano tez było dobrze, w każdym razie nie zwróciłam uwagi, wieczorem był trochę dziwny; w środę nie przyszedł na jedzenie i nie przyszedł na wołanie, co bylo całkiem szokujące, bo zawsze leci pierwszy , i cały czas usiłował się chować,a normalnie sie nie chowa tylko usiłuje siedzieć przy człwoieku,, i byl taki rozdrażniony i jednocześnie jakby na psychotropach. Koty są w dotyku takie miękkie, a on był jakby sztywny. I jak się schował w ciemnym kącie, a jak go wyciągałam takiego sztywnego - to wrażenie przy tym wyciąganiu było straszne. Zwijał się w kłębek i zastygał. To znaczy nie był naprawdę sztywny, bo sie poruszał, nie miał problemow z ruszaniem się, ale był taki sztywny w dotyku. Ale jak go wzięłam na kolana to był jakby normalny, ale nie chciał zbytnio siedzieć na kolanach. Ciężko powiedzieć co było nie tak.
Więc rano go wyciągnęłam z dziury, i mu zdjęłam obrożę, i nawet zjadł, ale jak przyszłam po południu to był znowu dobrze schowany, ale już nie był taki sztywny, i taki jest teraz jakiś bardziej normalny, juz się nie schował, ale jest wolniejszy w ruchach niz inne koty, otumaniony. Je normalnie, i trochę chodzi.
Może powinnam go jakoś umyć, i wtedy byłoby szybciej.