poszłam z psami do parku. Bardzo mi się nie chciało, bo Sweetie trzeba ciagnać , ona wazy prawie 30 kg i ciagnięcie jej przez ponad godzinę -czyli tam, po parku i z powrotem jakoś mnie nie bawi wcale.
Ona uwielbia z nami chodzić, w sesnie ze mną i Kają - mimo tego ciagniecia. MImo że Kaja leci szybkim marszem i Sweetie nie nadąża. Nie rozumiem tego.
mój TZ był w pracy; no i on wcale nie chodzi ze Sweetie na spacery, bo mu się nie chce - zawsze opowiada jaki to dzisiaj jest zmeczony -i tak co- dziennie.
więc szansa że jak wróci z pracy to wezmie Sweetie na długi i wspaniały spacer była zerowa. Jak zawsze. Nie było się co oszukiwac.
a wiadomo,Sweetie to stary pies, ma ponad 12 lat -więc im mniej chodzi tym słabiej chodzi. Cudów nie ma.
No to poszłam z obiema.
Ale wziełam smaki.
W parku zaczął lac deszcz, więc było całkiem pusto, poszłyśmy nad rzekę i puściłam Sweetie luzxem. Biegała, trochę się kąpała, u nas jest ciepło 9 stopni na plusie, i prawie całą drogę przez park i do domu biegła takim smiesznym kłusem, juz na smyczy, -w kazdym raziem w bardzo dobrym tempie. Ogon do góry i głowa do góry , jak koń wystawowy i tylko patrzyła czy widze i czy juz ma siadać, bo będą smaki.
No i były.
Jak to czasem człowiek się nastawia na nieprzyjemności, a cos się naprawdę udaje.
Zmokłysmy, ale psy sie dobrze przeszły, zjadły i spią.
Oby jutro tez wiało i padało
zdjęcie nie z dzisiaj, ale z jesieni 2023. -ale suki własnie tak wyglądają.
te niebieski szelki, w które jest zapakowana Sweetie -super; a w sumie kupiłam je troszkę przez przypadek i mocno nad tym myslałam, bo są drogie.
Ale doskonałe dla takiego psa jak Sweetie. To znaczy takiego który i czasem szczeka bez sesnu i czasem go trzeba holowac.
Kaja ma prawie takie same czerwone -ale średnio je lubi.
Chciałam kupić druga parę tez niebieskich dla Kai -ale juz nie było w ich rozmiarze. Czerwony to troszkę nie mój kolor jednak.
Zawsze sobie obiecuję, że będe kai zakładać jej czerwone szelki -zeby przywykła. Mam do nich plecaczek. I chciałam wypróbowac w góry.
Ale zazwyczaj mi się to przypomina jak juz wyjde; albo sie spiesze albo jest straszne błoto
az mi głupio ile przeszkód sobie wymyślam zeby ich nie załozyć.
A potem znowu jade w góry i nie mogę ich wziąc z plecaczkiem dla kai, no bo niedostatecznie je wypróbowałam z obciązeniem.
I znowu sobie obiecuję -że następnym razem to już na pewno je wezme.