Przy chorobach niszczących krew zwykle nie ma co liczyć na spektakularną poprawę po podaniu sterydu. Jej prawie nigdy nie ma - chyba że krew podasz. I super że będzie transfuzja!
Jeśli to hemobartoneloza (a tempo procesu niszczenia krwinek jest dosyć sugestywne! Przy FIPie też występuje niedokrwistość, ale bardzo rzadko jest tak piorunująca) to procesem jest zahamowanie destrukcji krwinek (zanim organizm przestanie je niszczyć chwila mija) - a następnie ruszenie procesu ich odtwarzania. Jeśli kocurek chorował od dawna (mogło tak być) to szpik jest nieco wyczerpany i ten proces nie będzie tak szybki jak np. po silnej utracie krwi np. w sytuacji wypadku gdy tuż wcześniej kot był w świetnej formie.
Nie piszesz tego wprost, ale mam nadzieję ze pani doktor, biorąc pod uwagę hemobartonelozę (punkt wielki dla niej) nie poprzestala tylko na podaniu sterydu...
I że jednak podała Unidox.
I tak jak Ci mówiłam - przy Hemobartonelozie podanie Unidoxu może spowodować przejściowe pogorszenie stanu. Trzeba się z tym liczyć.
I mam wielką nadzieję - że kocina dostał Unidox, że obecnie to ten kryzys, że krew podana postawi go na nogi.
Jeszcze jedna uwaga - skoro on przy takim hematokrycie ma humor - oznacza to że prawdopodobnie od dawna nie miał zdrowej krwi i jego organizm się do tego stanu przyzwyczaił. Mógł już wielokrotnie mieć obniżony mocno poziom czerwonych krwinek potem powracający na krótko w granice normy, tyle że nie doszło do kryzysu i objawów, więc o tym nie wiedzieliście.
Kot który w kilka dni traci tyle krwinek po raz pierwszy - zwykle jest bardzo osłabiony, z dusznościami przy wysiłku. I nie ma dobrego humoru. Źle się czuje.
To tym bardziej przemawia za hemobartnelozą.
Matko i córko, dajcie mu ten Unidox jeśli nie dostaje