Dziękuję wszystkim za wpłaty, rady i kciuki
Dzisiaj miałam zawieźć Rudego do weterynarza, ale zamiar ten skończył się dość dramatycznym fiaskiem.
Jak pisałam, mając go na kolanach mogę z nim zrobić prawie wszystko, czyścic uszy, nos, czesać, głaskać, prawie cały czas przy tym mruczy. Mimo tego, to nie jest kot wyluzowany, jest spięty, wciśnięty we mnie, ale z pewnością to lubi, po każdej sesji głaskania jest ciut lepiej. W każdym razie "obrządek" rożny przy nim zrobić mogę.
Wydawało mi się, że włożenie go do transportera to żaden problem, zwłaszcza, że już w nim jeździł i był wkładany i zachowywał się w nim całkiem spokojnie.
Zawinęłam go w szmatkę i delikatnie próbowałam włożyć, wszedł do połowy, chciałam resztę kota lekko dopchnąć popychając zadek. Przestraszył się, odwinął i chciał uciec, przytrzymałam go zdecydowanie mocniej, żeby nie zwiał i lekko przycisnęłam do podłogi, chciałam spróbować włożyć go jeszcze raz.
W tym momencie kot zaczął się trząść z przerażenia, poleciała z niego fontanna, moczu i biegunki. Puściłam go, w pracowni i tak za bardzo nie ma gdzie uciec, nie próbował nawet atakować, chciał tylko uciec, biegł dosłownie po ścianach do najciemniejszego kąta. Po około czterdziestu minutach udało mi się go wyciągnąć z trzeciej kryjówki, wsadzony do klatki zwymiotował ze stresu.
Ogarnęłam trochę pracownię, bo biegnąc od kąta do kąta ciągnęła się za nim fontanna i zostawiłam go, żeby się uspokoił, bo cały się trząsł i dyszał.
Wieczorem jak wróciłam, dosprzatałam resztę, ślady kału były nawet na ścianie na wysokości ponad metra nad podłogą.
Rudy się uspokoił, dał się wziąć na kolana, ładnie zjadł leki, umyłam go, wyczesałam, wygłaskałam, nakarmiłam, zmieniłam posłanko.
Odstawiłam do klatki, przed wyjściem spróbowałam go dotknąć w klatce, dotąd nie pozwalał, bał się, delikatnie przysunęłam do niego dłoń, najpierw się odsunął i mnie oprychał, po chwili powąchał moją dłoń, jeszcze po chwili wyciągnął łapkę i położył na mojej dłoni, najpierw wygłaskałam łapkę a potem resztę kota.
Do weta poszłam sama, mam kontynuację antybiotyku, kapsułki na odporność i oridermyl do uszu.
Ogólnie fizycznie Rudy czuje się chyba trochę lepiej. Uszy też lepiej, czyściłam mu wczoraj otosolem, ale to lepiej jest chyba po antybiotyku.
Jest teraz mega problem, jak go zabrać na kontrolę szczęki.....