Bardzo, bardzo serdecznie dziękuje wszystkim za wpłaty, naprawdę nie sądziłam, że zbierze się TAKA kwota
Dziękuję też Kotkinsowi za odwiedziny i dwie rzeczy na "k", karmę i kasę
Paragony zbieram, zdjęcia wszystkich powstawiam,
Wczoraj Rudy Edi był wyraźnie słabszy, u niego to samopoczucie jeszcze bardzo "faluje", czasem jest już trochę bardziej ogarnięty, ale są momenty, że nie ma siły, żeby wstać i dojść do kuwety. Biegunka też go nieźle wymęczyła.
Zdarza się, że usiądzie, zaśnie i się przewróci. Często jeszcze załatwia się pod siebie.
Antybiotyk i przeciwbólowe dostaje cały czas.
W poniedziałek kupiłam pastę z prebiotykiem na biegunki i koci probiotyk.
Konsultowałam to jeszcze kilkukrotnie z wetami, ale sytuacja się stabilizuje, więc nic więcej w tym temacie nie robię. Wczoraj jeszcze było kilka kleksów tu i ówdzie, dzisiaj już kleksów brak.
Ogólnie to nie ma porównania do tej sytuacji, która była w weekend.
Niestety, mimo tego, że się starałam jak mogłam go czyścić, ma trochę odparzony zadek, nie wiem co można zrobić, żeby mu to złagodzić ?
Jak był słabszy smarowałam dwa razy Sudokremem, ale jak zaczął zlizywać to już nie smaruję, szukałam w aptekach Ozonelli, ale nigdzie nie ma. Inne preparaty, czy zasypki boję się zastosować, wszystkie mają sporo chemii w sobie i nie nadają się do zlizywania.
Przelewam mu teraz tylko Octeniseptem, jakby ciut lepiej.
Gdyby ktoś miał jakiś pomysł czym jeszcze można, to chętnie wypróbuje.
Dalej je półpłynne, zmiksowany gotowany kurak z convą i probiotykiem. Na wizycie konsultacyjnej zapytam, czy można już pomału wprowadzać ciut bardziej stałą konsystencję, nie wiem jak sobie będzie z tym radził.
Dosyć dużo pije, ale to dobrze, wciąż jest odwodniony, ale skoro je i pije, to zostawiamy go w spokoju, bez ciągania do weta, kroplówek, itp. Niech dochodzi do siebie we własnym tempie. Pożyczyłam dla niego dużą klatkę, połączyłam dwie razem, teraz ma apartament.
Ogólnie to jest tak, jakby w jednym kocie były dwa. Wzięty już na ręce, uruchamia tryb : Spoko. Po chwili głaskania, zaczyna się uspokajać, przestaje trząść, można głaskać, myć, oglądać pazurki. Cały czas przy tym mruczy, podstawia głowę do głaskania.
Próba wyjęcia z klatki, próba dotknięcia, tryb: Panika, walka o życie. Jak już uda mi się go dotknąć, i przekonuje się, że to nie jest groźne, ani nie boli, zaczyna wyluzowywać. Panicznie się boi ręki, nie ma mowy, żebym go dotknęła w klatce, wyciągniętą w jego kierunku atakuje w panice.
Jak już będzie mógł jeść bardziej stałe rzeczy będę ręką podawać mu coś co lubi, żeby zaczął mieć inne skojarzenia, pomyślę też, czy nie skontaktować się z jakimś behawiorystą, żeby ktoś coś doradził fachowo.
Zobaczymy w jakim kierunku to pójdzie.
Wczoraj pierwszy raz do mnie zagadał, Po jedzeniu, mizianiu odstawiłam do do klatki i coś do niego mówiłam, popatrzył się na mnie i odmiauknął.