Wieści od Maciuśka, kocurek się praktycznie u nas zadomowił, jest teraz praktycznie codziennie, nocuje u nas w piwnicy przy piecu, ma tam cieplutko, wodę , pełną michę i przychodzę do niego na mizianki, nie miałam jeszcze tak przytulaśnego kota, zero jakiejkolwiek agresji do człowieka, można go wałkować jak ciasto.
Świerzb chwilowo zażegnany, oby już to świństwo nie wróciło, uszka ma czyste, zobaczymy.Trochę mu łzawi oko i pokichuje, nie wiem czy ma cały czas kk, zakraplam gentamycyną i dostaje beta glukan w tabletce.Po nowym roku zawezwę wetkę, żeby go zaszczepiła i zbadała, może trzebaby antybiotyk trochę.Przez to, że łazi wszędzie ostatnio brat widział jak go trochę potraca samochód
Już myślałam, że po nim ale to nie groźne na szczęście było, no niestety, moje koty nie wypuszczają się aż tak daleko na ulicę a on musiał gdzieś tam mieć i może ma jakiś pseudo dom.Może teraz już będzie bardziej nas się trzymał.Potężny kocur z niego się zrobił i gruby, cieszę się niezmiernie, że dało się uratować taką bidę, widać, że jest wdzięczny i szczęśliwy, podleczony, najedzony, siedzi w nocy w ciepełku.Jest problem niestety z kuwetą, bo nadal kompletnie nie wie, do czego służy, nasypałam tam drobnego żwirku z piaskiem i ziemią i nadal wali na podłogę w piwnicy.
Postawiłam kuwetę tam, gdzie narobił poprzednio to nawalił obok.Przez to nie chcę go do domu brać, bo nie załatwia się do kuwety, nie wiem jak go nauczyć.Zresztą przyzwyczaił się już, że w piwnicy ma swój kącik.Taki dziwny jest, nie dba wogóle o siebie, nie widuję aby się mył czy wylizywał a brudny jest jak kominiarz, wyczyściłam mu porządnie głowę i uszy z zewnątrz i wewnątrz, bo całe leczenie na nic jak on brudny jak kocmołuch.Wygląda na to, że cywilizowanie i oswajanie dzikusa jeszcze potrwa.A dziś na podwórku widziałam znowu jakiegoś buro-białego kota, wszystkie koty ciągną do nas, jakby wiedziały, że tu się dba o koty.