Tak wyglądały maluchy 9 dni temu. Zakładam, że wtedy mogły mieć 2 tygodnie, więc teraz ma chyba 3.5 tygodnia, ale ja się totalnie nie znam.
Ogólnie młoda od wczoraj dodatkowo jakby lepiej widzi - rozgląda się, szuka wzorkiem, a nie idzie do najbliższego przedmiotu. Do tego mam wrażenie, że od wczoraj utrzymuje ciepło, zawsze jest cieplutka.
Nie pytałam o karmę, ale o system karmienia, konkretnie o masaż po (jak to robić, ile czasu, do kiedy). Znalazłam już to info wczoraj w innym wątku jak czekałam na forum.
Trudno wam uwierzyć w to, że gin nie ma karmy? A w to, że nie wiedział ile kot ma i mnie o to pytał łatwo? Że do karmienia kazał mi dawać zwykłe krowie mleko?!
Mieszkam w okolicy, gdzie jest masa rzrk i stawów i jakbym chciała kupić zanęty, haczyki, wędkę to no problem. Ale, że chciałam kupić mleko dla kociaka to był i jest problem.
Może za mało napisałam o kotach:
9 dni temu, kiedy je cały dzień karmiłam przy toalecie- wycieraniu tyłków wacikami wychodziły larwy! Takie 2-3mm, z każdego kociaka przy każdym karmieniu!
Jak znalazłam już tylko jednego żywego w piątek to pozostalr 2 były martwe. Ale nie leżały słodko na boku uśpione! Oba były od pasa w dół umazane we własnych biegunkach z masą krwi. Do tego jeden był utopiony we własnych wymiotach!
W piątek w nocy, kiedy miałam zarwaną nockę przez karmienie czytałam przyczyny biegunek z krwią i wymiotów i w 95% opinii, artykułów pisało, że u tak małych kociąt to wina pasożytów.
Więc czy kot w sobotę był za młody na odrobaczenie? Mam to gdzieś! Ratowałam go przed tym samym co spotkało jego rodzeństwo!
Pytałam czy biegunka jest normlana i czy ona jest teraz na 100% odrobaczona.
Widzę, że w swoim zamkniętym kocim świecie przestaliście zwracać uwagę na ludzi. Ja jestem tylko człowiekiem, nie jestem maniakiem kotów. W mojej opinii uratowałam to maleństwo, bo sąsiad kazał zostawić na działce, żeby zdechł, bo napewno chory, dziadek doradzał, żeby utopić, bo z takiego bez matki nic nie będzie.
Nie wiem która inna kobieta w 8 miesiącu ciąży z 3 dzieci, domem i psem by się podjęła odchowania oseska. Pytałam we wsi i w rodzinie, nikt nie ma karmiącej kotki. A nawet jak ktoś ma kota to nikt nie chciał się podjąć karmienia, gdyby starszy kot się zaopiekował.
Liczyłam na słowa otuchy, wsparcia, może jakieś "Dasz radę kobieto! Będzie żył, za niedługo będziebawiącym się kociakiem! Trzymam kciuki!"
Ale wy jesteście zamknięci w swoich kocich światach i nie rozumiecie, że ktoś może z własnej woli i dobrego serca chcieć się zająć malenstwem. Może nieudolnie, ale się staram, bo chcę by była członkiem naszej rodziny.
Aktualnie doprowadzilicie do tego, że nie wiem czy jeszcze cokolwiek napisze, bo chyba nie chce za ratowanie życia znowu dostawać ochrzan i opieprz. Pewnie następnym razem jak będę miała problem to będę szukać informacji w necie, zamiast pytać i oby te informacje nie doprowadziły do śmierci maleńkiej.