Re: Mała Czarna - chwilo trwaj :)
Napisane: Śro wrz 04, 2019 7:04
izka53 - mojej zasługi w tym wielkiej nie ma - muszę być tu szczera, pełniłam a raczej pełniliśmy - jedynie funkcje opiekuńcze i zaciskaliśmy zęby zarzucając sobie po cichu że tym razem to już raczej koniec i niepotrzebnie to ciągniemy. Głownie w dniach gdy była tak słaba że chwilami jedynie co mogła robić to mrugać, a w tych lepszych - iść po dwa kroki i się przewracać, mocząc się pod siebie, coraz bardziej łysa, z coraz bardziej obojętnym wzrokiem, z nie spadającym poziomem glukozy. Totalnie bezwolna, pozwalająca mi robić wszystko, niezdolna do obrony i wyrażenia sprzeciwu.
Większość sukcesu przypisuję naszej wetce - to ona namawiała nas jeszcze do walki, ona miała pomysły, ona wysłuchiwała sugestii (tak jak z tym gabapentinem) i ona ogarnęła całokształt.
I oby tak dalej
Większość sukcesu przypisuję naszej wetce - to ona namawiała nas jeszcze do walki, ona miała pomysły, ona wysłuchiwała sugestii (tak jak z tym gabapentinem) i ona ogarnęła całokształt.
I oby tak dalej