Nie wiem czy my przetrwamy ten remont elewacji...
Bez większych problemów koty dały radę z wyburzaniem budynku przylegającego do naszego mieszkania, rozwalanie ścian we wszystkich pokojach, stawianie nowych, robotnicy w chałupie, hałas zza ściany.
Ale odkąd kilka tygodni zaczął się remont elewacji na którą wychodzą nasze okna jest jakaś tragedia
Miś wylądował na antybiotyku i zwiększonej dawce sterydów, dzisiaj będziemy sprawdzali czy wyszedł już z niedokrwistości bo na szczęście czuje się lepiej ale wyniki krwi miał brzydkie.
El Coto sika po ścianach i jest niespokojny, to staruszek, z nadczynnością tarczycy, chyba muszę mu sprawdzić znowu krew bo mam wrażenie że hormonalnie się rozchwiał a był tak fajnie ustabilizowany
Skierka wylądowała na antybiotyku bo dostała zapalenia pęcherza.
W weekend zamiast się relaksować w chałupie koleżanki która wyjechała na kilka dni - leciałam z Bąblem do lecznicy bo się potwornie zatkał kałem, ale jak! Kału było niewiele, ale strasznie szeroka gruda, bez szans na samodzielne wyjście. Nie wiem gdzie mu się to uzbierało, trzeba było rozbić i wyciągać po kawałku.
A dzisiaj w nocy Skierka miała chyba zator
Puściło po kilkunastu sekundach, więc pewności nie ma, ale tego krzyku chyba nigdy nie zapomnę
Ona ma zdrowe serce, dopiero co miała echo, ogólnie dopiero co była przebadana na lewo i prawo, jak na swój wiek wyniki miała rewelacyjne, ale ma bardzo dużo płytek w badaniu krwi.
To mógł być też atak padaczkowy albo coś innego ją bardzo zabolało, ona ma takie zwyrodnienia i kręgosłup powyginany że coś mogło ją gwałtownie zaboleć gdy wstała, trudno powiedzieć. To staruszka powyginana w chiński paragraf.
Ale ten atak choć krótki był straszny
Nasza Doktor niedługo zacznie się bać telefony ode mnie odbierać...
A ja boje sie z domu wychodzić.