Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 13, 2019 12:16 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Każdego kota też spacyfikuję. Ale... no właśnie, ale czy to czasem ma sens. Dwa razy naszą dziką dzicz, kotkę Biankę łapałam w domu na podbierak by jej życie ratować. Horror. Kot żyje. Było to w 2010 roku a ona nadal mnie nienawidzi. :mrgreen: To jest kot co rzuci się do gardła czując zagrożenie. A jest u nas od małego.
Doskonale Ciebie rozumiem. Też wolę poświęcić czas na jazdę do weta i tam ogarnięcie nawet "zwykłej" kroplówki byleby kot wracał do domu. Na swoje. Spokojny ,że tam zostali ci źli. Ale Angel odchorowywał WSZYSTKO. Dla niego nie było nic fajnego w powrocie do domu po uporczywych zabiegach. Czy u weta czy na miejscu jego reakcja wycofania była równie wielka. Z czasem pogłębiając się.
Kciuki wielkie :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55362
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob lip 13, 2019 14:07 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Ech, to mi się trafił egzemplarz niekłopotliwy. Wprawdzie wszelkich zabiegów nie lubi i zwieje, jeśli tylko zwietrzy ku temu okazję, a czasem mnie osyczy w ramach protestu, ale generalnie da się spacyfikować i kujnąć czy to w ucho, czy w dupsko. Do mierzenia cukru czasem nawet sama się karnie stawia, bo wie, że zaraz potem dostanie żarełko.

Necz

 
Posty: 929
Od: Nie wrz 03, 2006 11:06
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lip 13, 2019 18:42 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

No dobra, wynalazłam patent na zołzę w temacie badania glukometrem.
Póki co dwa razy dało radę, zobaczymy jak będzie dalej. Za drugim razem już mnie zbluzgała i paszczą kłapała, czyli norma, ale po kłujnięciu chętnie dała się przebłagać nagrodą za którą by w ogień skoczyła. Warunkiem jest to bym była z nią sama - co zwiększa ryzyko odgryzienia mi twarzy albo przegryzienia ścięgien - ale nadzieja na to bardzo poprawia jej ukrwienie na obwodzie ;).
Nie wiem na jak długo to przejdzie, ale jakiś tam sukces jest.
No ale kurde, po tym wszystkim co się działo przez te lata dać zejść kotu z hipoglikemią bo ustalamy dawkę insuliny na oślep to by głupio było...

1 pomiar 3 godziny po insulinie - 288
2 pomiar 1/5 godziny po insulinie - 335.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lip 13, 2019 18:50 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Merytorycznie nie pomogę, ale kciuki za Czarną trzymam, i za Ciebie też Blue, cobyś bez rozlewu krwi Twojej cukier zołzie mogła pomierzyć :ok:

SabaS

 
Posty: 4512
Od: Śro lis 14, 2018 8:58

Post » Sob lip 13, 2019 19:44 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

No, ja też potrzymam kciuki. Gdyby się jakoś udało ją oswoić z kłuciem w ucho, to pierwszy pomiar powinien być akurat przed podaniem insuliny, potem żarcie i zastrzyk. A pierwszy, który mówi cokolwiek o działaniu insuliny, minimum 2 godziny po. Chociaż ja bym przy tak mało współpracującym kocie odczekała i z 4-5 godzin, jak ewentualny spadek cukru będzie większy.

Necz

 
Posty: 929
Od: Nie wrz 03, 2006 11:06
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lip 13, 2019 22:25 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Necz pisze:No, ja też potrzymam kciuki. Gdyby się jakoś udało ją oswoić z kłuciem w ucho, to pierwszy pomiar powinien być akurat przed podaniem insuliny, potem żarcie i zastrzyk. A pierwszy, który mówi cokolwiek o działaniu insuliny, minimum 2 godziny po. Chociaż ja bym przy tak mało współpracującym kocie odczekała i z 4-5 godzin, jak ewentualny spadek cukru będzie większy.

Też tak sprawdzam u Usi, z tym że jak nie robię krzywej cukrowej, to tylko pomiar przed insuliną, rano i wieczorem.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60310
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 14, 2019 0:14 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Póki co jestem zdana na wyczajanie momentu gdy Czarna ma potencjalnie chęć na współpracę. To nie jest tak ze kiedy sobie zechcę to zrobię. Jeśli moj plan sie uda i przejdą kłucia na dluzszą metę, to będę dążyła do tego by je robić wtedy kiedy JA je uznam za stosowne. Na razie postawiłam na oswajanie jej z nimi. Nie robię znienacka żeby nie zaczęła sie mnie bać. Pokazuję najpierw jej ukochany przysmak, zeby sie nauczyła ze zaraz będzie kłucie ale chwilę po tym nagroda. Nie jest to metoda idealna ale poki co lepszej nie wymyslilam ;)

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lip 14, 2019 21:55 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Kojarzenie nagrody z kłuciem może się sprawdzić. Niektóre koty karnie stawiają się o odpowiedniej porze na miejscu pomiaru, bo wiedzą, że kłucie wiąże się z pełną michą. Na razie po prostu ją oswajaj z glukometrem. W jej przypadku wyjścia nie ma, ale też obserwuj. Gdyby cię nagle zaczęła dziwnie zachowywać, była nadmiernie pobudzona, albo ospała lub co gorsza dostała drgawek, albo generalnie jakbyś miała wrażenie, że coś jest nie tak, to kłuj.

Necz

 
Posty: 929
Od: Nie wrz 03, 2006 11:06
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 15, 2019 5:12 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

No niestety, ta historia chyba tym razem nie będzie miała dobrego zakonczenia :( Czarna śluzówki ma różowe, wyniki krwi ok, glukoza niższa niż była a kotka się zapada, znika, mamy wrażenie że zabiera swój tobolek i postanawia odejść z tego łez padołu :( Ledwo chodzi co też ją dobija. Dziś nie ruszyła sniadania, musialam ja nakarmić strzykawką. I niestety znowu wygląda jakby mowiła: umieram z rozpaczy bo mój ukochany mnie porzucił! Tyle ze wtedy on wracal a ona rozkwitała i odżywała a tym razem co?
No nie wiem co :(

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon lip 15, 2019 7:16 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Czarna, nie pakuj jeszcze tobołka!

gusiek1

 
Posty: 1661
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 15, 2019 8:03 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Kciuki cały czas, Czarna, weź przestan się wygłupiać :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon lip 15, 2019 9:34 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Kciuki za Czarną, może to tylko chwilowy bunt. :201461 Czekamy na lepsze wieści :ok: :ok:

SabaS

 
Posty: 4512
Od: Śro lis 14, 2018 8:58

Post » Wto lip 16, 2019 9:05 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Kciuki za Czarną. Widzę, że bardzo charakterna z niej kocica. Oby to nie był jeszcze ten czas...
"Prawdziwa moralna próba ludzkości, najbardziej podstawowa [...] polega na jego stosunku do tych, którzy są wydani na jego łaskę i niełaskę: do zwierząt."
Milan Kundera, Nieznośna lekkość bytu

Feliska97

 
Posty: 703
Od: Pon lis 17, 2014 20:55
Lokalizacja: Mazowsze

Post » Wto lip 16, 2019 18:51 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Co u Was?
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto lip 16, 2019 19:25 Re: Cukrzyca posterydowa u kota

Obrazek

To nasza bidulka :(
Jest okresowo bardzo słaba. Tak słaba że nie kontroluje pęcherza a robienie jej kroplówek jest dziecinnie proste :placz: . Po prostu leży i nie ma siły wstać.
Dzisiaj rano miała totalny kryzys, była totalnie wiotka, byłam praktycznie pewna że ona po prostu odchodzi sobie po cichutku. :placz:
Z jakiegoś powodu kroplówka działa cuda. Nie jakieś spektakularne - choć to kwestia dyskusyjna, ale z kota wiotkiego w kilka minut robi kota który jest w stanie powoli ale chodzić, zejść z kanapy ostrożnie i pójść do kuwety.
Na pewno nie hipoglikemia, bo jest wiotka nawet gdy cukier ma 200.
Dokładnie ten sam stan wiotkości miewała w chwilach skrajnej niedokrwistości i ta sama reakcja była na kroplówki wtedy, ale teraz nie ma niedokrwistości.
Nie ogarniam tej sytuacji.
Mam pewne podejrzenia, muszę jutro o nich z wetką pogadać.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 253 gości