Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 07, 2021 19:09 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Och współczuję. U nas szósty tydzień wiertary u sąsiada, który postanowił wybudować mieszkanie od nowa. Koty jakoś znoszą, ja gorzej, bo pracować się przy tym nijak nie da.
Tyle się u nas rozprawia o mniejszościach podlegających przemocy, ale lokatorzy znoszący tygodniami tortury hałasu ofiarami przemocy nie są.
Tymczasem remont to nie jest burza, na którą ludzie nie mają wpływu, i można go z większą troską o żyjących w tym ludzi zorganizować.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto cze 08, 2021 9:06 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

U mnie jak były remonty balkonów (skuwali wszystko) i dachu, pomógł ryczący na dole telewizor i ryczące radio na górze. Niestety, ze smrodem smoły ! (zalewali nam balkony smołą) nie dało się wytrzymać .. było ogólne rzyganko, łącznie ze mną ...NO i te super komentarze robotników (żył jeszcze wtedy Parysek, który miał wywalone na wszystko, i musiał doglądać przez szybę jakości prac) .."o kur ... zobacz ...pers..o kur ..jaki wielki ... o kur... za takiego to pewnie z tysiaka byśmy wzięli ...". Parysiu był wtedy w szczycie formy wystawowej, więc z ceną się rąbnęli, bo pewnie z 5 tys. by wzięli :). No ale przez takie teksty to warowałam w tym śmierdzącym mieszkaniu ... :(
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5566
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto cze 08, 2021 19:07 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Oby przestali tak hałasować, to może koty się odstresują! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59707
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 15, 2021 17:13 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

O rany, Blue, wspolczuje atrakcji - i remontowych, i zdrowotnych.
Moj Milton odszedl na zator - minelo juz prawie 5 lat, a ja do dzis mam do siebie zal, ze wyszlismy wtedy z domu. Choc nic nie zapowiadalo tragedii - byl zdrowym, wielkim, dumnym kotem. Nigdy nie zapomnne widoku sparalizowanego kota, kiedy wrocilismy.

Trzymam kciuki za cala gromade. I za Was tez :1luvu:
Sally (*) 12/2009
Milton (*) 8/2016

Obrazek
Amy

Obrazek
Sam i Frodo

CatnipAnia

 
Posty: 107
Od: Pt sie 19, 2016 15:25

Post » Śro lip 28, 2021 11:11 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Dzisiaj prawie pożegnaliśmy, permanentnie, Czarną.
Wieczorem było super. Żadnych niepokojących objawów.
Rano nie rzuciła się na jedzenie, ale leżała sobie w kuchni z uniesioną głową, obserwując mnie. Gdy ona nie leci jeść oznacza że to coś się dzieje, ale bywa. Ma prawo. Miewa takie chwile. Nakarmiłam koty, zagadałam do niej, popatrzyła i olała moje zaproszenie. To nic niezwykłego. Tym bardziej o 4.30 rano, gdy człowiek lata w amoku by się do pracy wyrobić. Spodziewałam się że pewnie kroplówkę będę jej musiała podać i tyle.
Jako że w ogóle się miejsca nie ruszyła choć nad nią łaziłam podeszłam do niej i ją dotknęłam żeby się podniosła i cośkolwiek skubnęła, bo to cukrzyk, chciałam też zobaczyć czy nie jest odwodniona, nie ma gorączki etc. Ona spróbowała się ruszyć i okazać niezadowolenie że ją dotykam i w tym momencie jakby jej ktoś przełącznik przestawił. Po prostu padła jak szmatka, totalnie wiotka, zwieracze puściły. Trup nieboszczyk :placz: .
Glukometr nie pokazywał ile jest glukozy w krwi, tak była niska, wyświetlało tylko że jest Low.
W kilka minut po podaniu glukozy nagle ożyła, siadła, umyła się i... rzuciła na jedzenie.
Pańć ukochany teraz z nią w domu siedzi. Czuje się wyśmienicie. Czarna znaczy ;)
Ona - bo raczej nikt inny, załatwiła się w nocy mocno odbarwionym kałem, mam nadzieję że to nie guz się odzywa, że to tylko chwilowa, jednorazowa akcja...
Bo gdyby to był weekend to byśmy ją już martwą znaleźli raczej :(
Nigdy nie miała takiej jazdy.
To pierwsza jej tak silna hipoglikemia.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lip 28, 2021 11:14 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Czarna to zagadka medyczna. Dobrze, że się udało.

Falka

 
Posty: 32565
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Śro lip 28, 2021 11:33 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Ufff, Czarna miała szczęście :ok: :ok: :ok:
Ostatnio edytowano Śro lip 28, 2021 11:33 przez jolabuk5, łącznie edytowano 1 raz
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59707
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 28, 2021 11:33 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Kawy pewnie rano już nie potrzebowałaś :strach:
Dobrze, że skończyło się jak się skończyło i niech będzie jednorazowo.
Obrazek

andorka

 
Posty: 13090
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Śro lip 28, 2021 12:00 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Edit - dopisałam kilka zdań.

Oby było jednorazowe bo niewiele brakowało... To cukrzyk na sterydzie i z wielkim guzem trzustki całej w torbielach :(
Na dokładkę z tak kontrolowaną glikemią że wstyd mówić. :roll:
No ale to niestety kompromis jeśli mamy jej leczenie przeżyć my i ona. I nie ma być traumą dla wszystkich zainteresowanych.
Póki co mamy wielki sukces bo zgadza się na kroplówki, mamy na nią patent i na razie działa. Co więcej - poddaje się im z radością :)
Cukier możemy jej jednak zbadać dopiero gdy jest osłabiona, zaskoczymy ją lub pojedziemy do wetki.

Więc jest jak jest.
Mogłoby pewnie być lepiej.
Ale nam zależy przede wszystkim na jej komforcie, ona jest terminalnie chora :( .

Pewnie trzeba się cieszyć że daje radę tyle czasu ale takie chwile dają w kość... Szkoda wielka tej wojowniczej duszy.
Jest dobrze, dobrze i nagle takie kryzysy :(
Poki co udaje się nam nad nimi zapanować.
Ale nawet ten czarny terminator jest śmiertelny. I takie chwile o tym przypominają bardzo boleśnie.
Mam nadzieję że ten guz nie zaczął produkować insuliny - bo nad tym już byśmy nie zapanowali :(
Ona nigdy nie miała takiego spadku glukozy :(
Zobaczę jak będzie czuła się po południu - czy to był tylko epizod przypadkowy, czy coś więcej się dzieje.
Czuje się podobno ok.
Mam wielki sentyment do tej czarnej diablicy :201461

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lip 28, 2021 14:37 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Oby wszystko było dobrze, kciuki za koteczke :ok:
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4802
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Śro lip 28, 2021 16:07 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

:strach: takie atrakcje z rana :strach:
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35105
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Czw lip 29, 2021 9:35 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Dziękujemy za kciuki, działają, Czarna czuje się doskonale - jak na siebie oczywiście, ale zawsze :)
Niestety ma to wielkie przełożenie na jej obsługiwalność - wetka kazała jej jeśli nam się uda pomierzyć jej glukozę wyrywkowo - no wiadomo, trzeba. Każda próba skończyła się dziką wściekłością i moimi obrażeniami, krew ciekła ale ze mnie nie z niej. Z nakłuć igłą krwi nie utoczyłam na tyle by pomiar się udał.
Dzisiaj wyciągnę armatę i spróbujemy ją spacyfikować nowym wynalazkiem - przynajmniej nie będzie ryzyka że mi tętnicę przegryzie.
Ale musimy jej tą krew posprawdzać bo jeśli ma niski cukier to ją insuliną wykończymy :(
Niestety odstawia taką furię że mam stresa od samego myślenia o tym. A jej furia może fałszować wyniki.
Dodatkowo ona ma bardzo odwapnione kości i zwyrodnienia w stawach, ani jej mocniej przytrzymać ani nic - bo chrupnie i będzie po kocie :strach:

Na dokładkę nasza Doktor idzie na... 3 tygodniowy urlop :strach:

Szczęście w nieszczęściu - Czarna lata, zadowolona, drze japę że już czas na obiad np., i ogólnie komfort życia ma całkiem spory chyba :)
Poza chwilami gdy wymyślę że może spróbujemy cukier zbadać.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lip 29, 2021 10:04 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

A nie da się kicie włozyc do takiego specjalnego kaftanika, służącego do pobierania krwi.? Mój kocurek tez nieobsługiwalny, jak trzeba było badania krwi, to wsadzili go do czegos takiego. Tylko to stres ogromy dla kota
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4802
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Czw lip 29, 2021 11:24 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Do torby iniekcyjnej wkładamy ją u wetki. Mało która wizyta o ile Czarna nie jest osłabiona nie kończy się rozlewem krwi naszej :roll: .
W domu byłaby to akcja na raz. Raz by dała się włożyć z zaskoczenia zapewne, choć i tak by kłapała paszczą by zabić co nie ułatwia pobrania krwi.
Ale następnym razem na widok torby wdroży swoje zwyczajowe metody - czyli latające wściekle łapy z rozczapierzonymi pazurami celujące w twarz i tętnice, plus paszcza pełna zębów nie mająca minimum skrupułów by mi się wgryźć po szpik.
To jest taki poziom stresu dla nas i dla niej że robimy tylko to co konieczne.
I naprawdę, ja się ni du du nie boję takich zabiegów u kotów, nawet jeśli słabo współpracują. To coś do czego podchodzę zupełnie na luzaku.
Obrządek przymusowy Czarnej to ZUPEŁNIE inna bajka ;)
I tak jest już teraz o wiele łatwiej, kroplówki jej robimy, pozwala na nie przy pomocy pewnych podstępów 8O
Jeszcze niedawno było to nie do pomyślenia.

Jest już kilkunastoletnim, bardzo schorowanym kotem, chudym, słabym tak naprawdę.
Ale w tym kruchym ciałku nadal drzemie furia gdy chce się ją przymusić do jakiegoś zabiegu ;)
I jest to furia przez duże F ;)

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lip 29, 2021 12:34 Re: Mała Czarna - jakoś sobie żyjemy :)

Blue, przepraszam, ale czy mogę spytać jakie to podstępy? :) sama mam bardzo niewspołpracującego kocura w trakcie leczenia zespołu przedsionkowego i muszę go zaskoczyć 2 razy dziennie przynajmniej na antybiotyk i 8 razy na krople do oczka ;)

A Czarna to los na loterii wygrała z Tobą, myślę, że u osoby o mniejszej wiedzy i umiejętnościach, przy tych chorobach dawno nie miałaby szans!
Sklep TYLKO dla Kotów. TYLKO bezzbożowe karmy.

Nowe, naprawdę skuteczne neutralizatory zapachów i latarką UV do poszukiwania niespodzianek w domu: https://sklep.kocikocidrapki.pl/pl/sear ... url=Powair

kocikocidrapki

 
Posty: 400
Od: Wto mar 05, 2019 23:07

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: skaz i 180 gości