Strona 81 z 107

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pt lis 08, 2019 14:42
przez kwiryna
Bardzo cieszę się z Henia. Mam nadzieję że da to Tobie pozytywnej energii. Taki promyczek na szarym niebie.

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pt lis 08, 2019 17:27
przez Marzenia11
milu pisze:Tym, co mi wiele razy pomagało w trudnych sytuacjach życiowych - w tym związanych z odejściem bliskich - koncentrowanie się na rzeczach pozytywnych lub neutralnych, wyciszenie negatywnych myśli hmmm "na siłę". Nachodzą cię bolesne wspomnienia i jest nie do wytrzymania, wtedy bierzesz np. książkę i koncentrujesz się na literach, wpatrujesz się w ich kształt, odległości między literami a słowami, liczysz wszystkie litery "a" w linijce, rysujesz w myślach linię łączące wyrazy, dotykasz papieru itd itp. Na siłę. Powtarzasz sobie coś związanego z oglądaną książką. Czytasz kilka zdań na głos, potem np. jedno zdanie od końca. Cokolwiek, żeby zająć mózg czymś innym niż ból. Nie unikniesz go, ale łatwiej jest poradzić sobie, przeprocesować, odsunąć wspomnienia na trochę dalszy plan, żeby możliwe było funkcjonowanie.

Albo wracasz myślami do wspomnienia absolutnie pozytywnego, wywołującego uśmiech na twarzy - dla mnie to jest np. wspomnienie kiedy mój Tato wiele lat temu wrócił z pracy i zamiast papierów z pracy przyniósł teczkę pełną śliwek mirabelek i otworzył ją teatralnym gestem, a ja byłam przeszczęśliwa :) i teraz traumatyczne wspomnienia związane z ostatnim dniem Jego życia, które często powracają migawkami, zawsze, ale to zawsze świadomie kieruję na te mirabelki, teczkę i ruch rąk Taty, korytarz w dawnym mieszkaniu, mamę na kuchni. Ze szczegółami. Pomaga.

Pamiętanie przeszłości jest zdrowe i dobre. Rozpamiętywanie nie jest. Przeszłości się nie zmieni, a teraźniejszość i przyszłość można nieźle wykoleić, zapłacić własnym zdrowiem, snem, spokojem. Wspominałaś o świeczce znad morza, o kocie na lodówce - to są te rzeczy, które mogą pomóc skoncentrować się na czymś pozytywnym. No i koty - kooooty! Ciepłe futerko, wyczesywanie, mruczanie, dotknięcie chłodnego noska :1luvu: Masz prześliczne koty, swoją drogą :love:

milu, dzięki. Te konkrety mocno budują w stanach takiego rozedrgania myslowego.
Ja jestem jeszcze na tym etapie, że jak wspominam dobre chwile, zdarzenia to od razu zaczynam płaksć, że są już tylko wspomnieniami i że nie mam już zadnychs zans na kolejne. Mam nadzieję i bardzo bym chciala aby przyszedł ten czas wdzięczności za wspólny czas, czy to z Rodzicami, czy z Miką i DeeDee..

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pt lis 08, 2019 19:01
przez milu
To w takim razie nie wspomnienia póki co, ale właśnie książka j/w, liść, droga i auta podczas jazdy, muzyka, linie na dłoni. Cieszę się, że podsunęłam pomysł :) U mnie działa, lata praktyki, eh. Zyskujesz czas, względny spokój, wyciszenie i dystans, przynajmniej na chwilę. Często dłuższą. Życzę dobrego, spokojnego weekendu :)

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pt lis 08, 2019 19:06
przez Marzenia11
Przyszło kolejne pismo ze spółdzielni -z zagrożeniem wpisu do BIK i skierowaniu do komornika. Po analizie wspólnej z koleżanką ustaliłysmy, że jeszcze tragedii nie ma - list zwykły a tytuł: wezwanie do zapłaty. Ale zanim to ustaliłam to stres był okropnie silny.
Może ja się powpatruję w literki z tego listu, co? :lol:

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pt lis 08, 2019 19:28
przez Marzenia11
Jakoś sobie muszę poukładąc w glowie te wydatki wszelkie. Na pewno nie zrobię już w tym roku kontrolnego usg dla Notki ani badań wszelkich Nutce. 450-800 na Milenke to spora kasa. Plus rehabilitacja mojej kostki jeszcze jedna wizyta w tym miesiącu. I dentysta pod koniec listopada.
Jak się zdeneruwję to jakos potem dlugo sie wyciszam. Pamietam, mama zasze sie dziwila, ze ja jeszcze o czyms mysle skoro sie dobrze skonczylo bądź zostalo zalatwione. Moj Tata taki byl..

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Sob lis 09, 2019 9:01
przez Marzenia11
Jadę na grzyby. A przynajmniej zobaczę ten sam las dwa tygodnie później. Noc byla ciezka.milenka jest w stanie wojny z Nutka i Notka. Wyraźnie się ich boi, syczy i wali lapa. Nie wiem co się stalo/sie dzieje. Mam różne mysli,np.ze ona ciągle przeżywa brak DeeDee, w końcu to jej siostra. I/lub zeby.i nie wiem co jeszcze.

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Nie lis 10, 2019 17:11
przez Atta
Zajrzałam.. Jesteśmy już po pogrzebie, więc teraz myśli płyną inaczej i czas jest odbierany w jakiś inny sposób. Dobrze,że byłaś obecna na bazarku, pojawiła się chętna i po wpłacie prześle już całość na Twoje konto. Jakbyś mogła jeszcze na priv wpisać namiary, bo nie pamiętam czy są zapisane na liście w moim banku. Z końcem lata zachodziły zmiany w obsłudze i jeszcze nie zlokalizowałam wszystkiego, co i jak.

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pon lis 11, 2019 0:30
przez Marzenia11
Rok temu, o tej porze umarła Mika, MIkunia.... <3 <3 <3







Nie opuszczaj mnie
Już nie będzie łez
Już nie będzie słów
Dobrze jest jak jest
Tylko taki kąt
Mały kąt mi wskaż
Gdzie twój słychać śmiech
Widać twoją twarz

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pon lis 11, 2019 7:29
przez aga66
Marzenko, ja też nienawidzę rocznic, więcej tych smutnych jest niestety.

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pon lis 11, 2019 9:47
przez Anna2016
Mikuniu (*) , zawsze jesteś w sercu Twojej Dużej, niech Ci się wiedzie za TM

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pon lis 11, 2019 17:23
przez Marzenia11
Mam wolne popołudnie. A liczyłam na weekend.
Spacer po lesie, zbieranie grzybów jest super, ale ja jestem teraz przepotwornie zmęczona. Zwłaszcza że wczoraj nie odpczęłam odpowiednio i dzisiaj też nie bardzo (pracowałąm) dopiero teraz mogę poleżeć z futerkami.. Tak więc poleże jeszcze trochę, apotem jeszcze trochę posprzatam...
Dziekuję wszystkim ktorzy choć przez chwilkę pomyśleli o mojej Mikuni..

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pon lis 11, 2019 21:11
przez Marzenia11
Zabrałam kotom krzesło. Notka chodzi i płacze. Nawet nie wiecie jakiego mam gniota i jak podle się czuję.
Od początku.
W ramach naprawy swojego życia, w sytuacji gdy już nie mam Mamy w opiekę ktorej trochę kasy inwestowałąm i w ogóle w rózne rzeczy dla mieszkania w Olsztynie itp czas przyszedł na mnie. Dotad miałam takie zzwykłe składane drewniane krzesło do biurka i komputera. Od choroby i śmierci DeeDee wisiał na nim koc i taki wielgachny ręcznik i oba te robiły taką kryjówkę dla kotów - od kilku dni, o zgrozo , spała tam Notka. Drugie takież krzesło, na ktorym rozwiesiłam śpiwor do prania, i tak został, jest w drugim (przez niektórych zwanym kocim) pokoju. Leży już chyba dwa miesiące, bo na nim co noc śpi Milenka na zmianę z Nutką i Notką a w kryjowce pod krzesłem i śpiworem też śpią Czarne.
Wczoraj od koleżanki dostałam takie krzesło do biurka, o wiele wygodniejsze niż to drewniane. Właśnie teraz zrobiłam przenosiny. Wszystkie rzeczy z tego drewnianego zrzuciłam na podłogę w celu poskładania i schowania i te kloce również. Notka chodzi i miauczy. Usiadła na kocu na podłodze zdezorientowana i miauczy. Nie pomaga tłumaczenie sobie, ze jeden pokoj ma być mój itp (takie sa postulaty również forumowiczek ktore u mnie były), ani ze mają taką samą kryjówkę u siebie.. no nie mogę, czuję się podle. Właśnie się położyła obok mnie na podłodze i patrzy z wyrzutem i cierpieniem.
Nosz cholerka.

PS. Jestem na etapie kombinowania jak przykryc to nowe krzesło tymi kocami z drewnianego. A Notka smutna.

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Pon lis 11, 2019 21:16
przez kwiryna
Mikuniu[*][*][*]

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Śro lis 13, 2019 11:30
przez Marzenia11
Po nadmiernie intensywnych chyba 3 tygodniach opadłam z sił. Jakoś przeczytałam ostatnie swoje posty i stwierdziłam, ze nie oddają do końca prawdy sytuacji. Bo weekend miałam bardzo miły, bardzo spontanicznie też się kilka pozytywnych rzeczy zdarzyło. Oczywiście do pełni szczęścia zabrakło mojej dobrej formy fizycznej aby w pełni skorzystać z pozytywów zdarzeń. Na mega zmęczeniu i nieustającym podziębieniu troszkę słabiej się czerpie przyjemności ze zdarzeń.. W sobotę las, piękny las. Jak będziecie mogli kiedyś odwiedzić lasy poczynając od Woli Grzybowskiej w stronę Okuniewa to polecam. Rozmaity, malowniczy, zaskakujący. No i oczywiście grzyby i poznałam nowego grzyba, sarniaka, podobno rzadki a znaleźliśmy kilka na przestrzeni 2-3 metrów. :mrgreen: W niedzielę byłam w teatrze - moja siostra opiekuje się dzieckiem aktorki i stąd możliwosć. Jaka energia, jaki relaks , wciagniecie totalnie w świat sztuki. Fakt faktem, ze płakalam na zmianę z gromkim śmiechem - było tam tez o stracie najbliższych osob (dziecka) no i stąd płacz ale też ogrom komedii. Polecam - wszystkim warszawiakom plus gościom, "Almodovaria" w Teatrze Polonia. A wieczorem miałam opiekowac się kotem Merlinem (19 lat, czy już pokazywałam jego zdjęcie?) - gdy otwierałam kluczem drzwi okazało się, ze właściciele wrócili wcześniej i była kolacja i opowieści róznej treści. W poniedziałek całe przedpołudnie pracowałam, a popołudniu już padłam na twarz (delikatnie mówiąc).
I wszystko ok, tylko tak się dzieje, ze jak wychodzę z gości, zostaję sama, czyw chodzę do siebie do moich futerek to wspomnienia zdarzeń sprzed roku od razu są.
Ale dobrze ze też są miłe bieżace rzeczy.

Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

PostNapisane: Śro lis 13, 2019 11:41
przez ASK@
Marzenko, postaraj się zadbać o siebie. Wypocząć ile się da. Nie przeskoczysz wielu rzeczy bo one już się stały. Też mam zwyczaj roztrząsania tego co było ale walczę z tym. Bo nie jest łatwiej.
My na chwilkę zostawiliśmy stary fotel ,przeznaczony do wyrzucenia, w pokoju. I stoi do dziś bo... koty na nim i pod nim siedzą. I drapią. A mnie szlag trafia.
Twoim dziewczynom brak kryjówki gdzie dobrze się czuły. Nawykną. Zmontuj im jakiś namiot gdzie indziej.

Ze spółdzielnią może winnaś się skontaktować? Może na raty rozłożyć zaległość da radę.