(5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 18, 2019 18:51 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

No właśnie, chemia mózgu. Nie znamy jej do końca, ale potrafimy trochę na nią wpływać. Ewa.l zaczęła brać leki i od razu widać, jak bardzo zmieniło się jej nastawienie do pracy!
Bez chemicznego wsparcia, różnych prozaców, trudniej to opanować, ale próbować trzeba. No i efekt nie wywołany chemią, a siłą woli jest chyba trwalszy... :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 18, 2019 18:58 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

jolabuk5 pisze:No właśnie, chemia mózgu. Nie znamy jej do końca, ale potrafimy trochę na nią wpływać. Ewa.l zaczęła brać leki i od razu widać, jak bardzo zmieniło się jej nastawienie do pracy!
Bez chemicznego wsparcia, różnych prozaców, trudniej to opanować, ale próbować trzeba. No i efekt nie wywołany chemią, a siłą woli jest chyba trwalszy... :ok: :ok: :ok:

To może ja jestem oporna materia, albo siła moich przekonań sprawia, że na mnie leki nie działają tak po całosci. Całe swoje dorosłe życie tłumaczę ludziom , że leki niwelują objawy, ale nie przyczynę i bez pracy nad przyczyną nie będzie trwałego efektu.Może to sprawia, ze ja potrzebuję zmieniać przyczynę, szukac jej... zresztą no właśnie...
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pt paź 18, 2019 19:01 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Dlatego napisałam, że efekt trwalszy, jeśli poradzisz sobie bez leku. Może ćwiczenia z tej książki pomoga? :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 19, 2019 9:05 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

jolabuk5 pisze:Dlatego napisałam, że efekt trwalszy, jeśli poradzisz sobie bez leku. Może ćwiczenia z tej książki pomoga? :ok:

Musze dopytać, czy leki.maja te sama substancje, która się wytwarza między neuronami aktywizujacymi nawyków schematy myślenia. Ciekawe. Choć pewnie gdyby tak było to by była tabletka na zmianę myślenia, a nie nastroju, no ale...
Wczoraj się okropnie Splakalam bo ba fb był opis psa z Paluch którego oddano po dwóch dniach od adopcji do schronu, a on się zapieral lapkami,zeby nie wejść do schroniska. Płakałam okropnie, złamali mnie to. Powód zwrotu - zrobił dziurę w płocie..
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob paź 19, 2019 9:32 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Też bym płakała. Straszne. Kretyni, nie ludzie :evil: Żeby im to przyniosło samo zło! :evil: :evil: :evil: Żeby ich spotykały same nieszczęścia za krzywdę tego psiaka.
Biedny psiak, może szybko znajdzie inny, dobry dom :placz:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 19, 2019 9:38 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Też to czytałam. Tez płakałam. Ludzie to najokrutniejszy gatunek.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob paź 19, 2019 10:59 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Czytam ten wątek, rzadko się ostatnio w nim odzywam bo w sumie nie wiem jakich słów pocieszenia i wsparcia użyć obecnie...
Ale na to postanowiłam odpisać:
jolabuk5 pisze:Kretyni, nie ludzie :evil: Żeby im to przyniosło samo zło! :evil: :evil: :evil: Żeby ich spotykały same nieszczęścia za krzywdę tego psiaka.


Bardzo mnie razi taka jakaś ogromna łatwość mieszania ludzi z błotem, zalewania ich życzeniami samych tragedii, nieszczęść, obrażania.
Są czasem sytuacje jednoznaczne.
Ale ta taka nie jest.
Ja dopuszczam taką możliwość: ktoś chciał dać dom dojrzałemu, schroniskowemu psu z założeniem że będzie to pies podwórzowy, nie na łańcuchu. Nie wybrał uderzającej urody psa a zwykłego burka. Po dobie okazało się że pies bez problemu jest w stanie pokonać ogrodzenie, przez co nowy właściciel nie będzie w stanie zapewnić mu bezpieczeństwa. Musiałby uwięzić go na łańcuchu albo zamknąć w kojcu - bo z jakiegoś powodu nie chce/nie może mieć psa wyłącznie w domu. A tego nie chce robić. Nie jest też w stanie zmienić całego ogrodzenia.
Nowy właściciel uznaje że z tego powodu lepiej by pies wrócił do schroniska natychmiast - zanim przywiąże się do nowego miejsca a ludzie do niego albo zanim stanie się tragedia.
Znajdzie psa który potrzebuje domu a który ogrodzenia nie pokona.

Jest coś takiego możliwe?
Moim zdaniem tak.
Wątpię by bardziej korzystne dla psa było gdyby wylądował na łańcuchu lub dożywotnio w kojcu albo pokonał ogrodzenie i wpadł pod samochód. Pół biedy gdyby sam zginął - zawsze jest ryzyko że zginęliby także ludzie lub ulegli okaleczeniu.

Wiemy tylko jedno - pies wrócił bo uszkodził ogrodzenie i zapierał się łapami przed wejściem do schroniska.
A chwilowy właściciel został już tak w necie zjechany i zmieszany z błotem że ręce opadają.
Możliwe że słusznie mu się oberwało bo jest prymitywem który oddał z fochem psa bo mu zadrapał ogrodzenie. Ale możliwe że nie.
Może być człowiekiem który świadomie postanowił dać dom dużemu, nie powalającemu urodą, dorosłemu psu ze schroniska i podjął odpowiedzialną i trudną dla siebie decyzje że był to zły wybór (acz powód wyszedł dopiero po adopcji) bo pies jest w stanie pokonać ogrodzenie i uciec lub narazić się na niebezpieczeństwo.


Biedny psiak, może szybko znajdzie inny, dobry dom :placz:


Za to też trzymam kciuki :)

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob paź 19, 2019 14:08 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Blue, genaralnie masz rację, można sobie wyobrazić taki przebieg wypadków, jaki przedstawiłaś, chociaż nie do końca wierzę, że tak było, no i nie zmienia to faktu, że pies potraktowany został jak przedmiot - nieprzydatny, to oddają w ramach reklamacji, a jedyny plus to to, że go nie wyrzucili, tylko odwiezli do sklepu... :(
Wiem, nie powinno się rzucać takich przekleństw, ale po prostu widziałam w wyobraźni tego psiaka, zapierającego się łapkami przed powrotem do miejsca, które dla niego zapewne jest piekłem na ziemi, chociaż ma tu jakiś kąt i jakieś jedzenie...
I poniosły mnie emocje.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 19, 2019 15:03 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Ja osobiście wolę by w takim wypadku chwilowy właściciel psa odprowadził go do schroniska - niż machnął na niego ręką "chcesz uciekać to idź w cholerę!" lub uwiązał go na łańcuchu.
Świat nie jest idealny - jestem w stanie zrozumieć że ktoś w kilka dni po adopcji zwierzęcia uznaje że dokonał złego wyboru. Adoptuje psa i dopiero w domu się okazuje że ten fatalnie reaguje na pisk bawiących się dzieci lub kuśtykającego dziadka z laską (znałam psa który przemiły dla wszystkich - wykazywał dziką agresję w stosunku osób poruszających się o kulach stąd przykład) albo chce autentycznie zagryźć obecnego tam już kota.
Czy tak jak w opisywanym przypadku - adoptuję psa a ten siup i pokonuje wysokie ogrodzenie i daje w długą.

Oddanie takiego psa z powrotem do schroniska może być najtrudniejszą decyzją w życiu. I nie mieć nic wspólnego z potraktowaniem zwierzęcia jak przedmiot. Przy adopcji dorosłego psa ze schroniska, zazwyczaj po trudnych przejściach, bywa że o pewnych rzeczach człowiek dowiaduje się dopiero w domu. I zawsze powinna być możliwość zwrotu psa bez obawy że za chwilę cały internet będzie wylewał wiadra pomyj na głowę człowieka.
W innym wypadku - ludzie będą się bali tego rozwiązania które i tak wymaga sporego zaangażowania - trzeba pojechać do schroniska, oddać psa w ręce pracownika etc.
I pies który z jakiegoś powodu nie trafi dobrze - albo będzie wywalony albo uśpiony.
Czy np. wyląduje w malutkim kojcu albo na łańcuchu.

Przeraża mnie jak internet ułatwia wyrażanie pogardy, nienawiści wobec innych osób, często bez dania im jakichkolwiek szans na wyjaśnienie.
Jak łatwo zniszczyć człowieka.
Naprawdę, tyle w nas nienawiści?
:(
Tobie się oberwało, przepraszam - ale obserwuję to zewsząd.
I mnie to strasznie przygnębia.

Marzenia11 - przepraszam za OT, już kończę.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob paź 19, 2019 19:45 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Blue, to nie nienawiść - to emocje. Zupełnie się zgadzam z tym, co piszesz, oczywiście z dwojga zlego lepiej, żeby pies wrócił do schroniska, jeśli alternatywą jest łańcuch albo bezdomność.
Wokół tyle jest okrucieństwa wobec zwierząt, że wiele osób reaguje odruchowo na krzywdę, nie analizując zbyt głęboko powodów. Widzimy dramat psa, który wraca do schroniska, nie myślimy nad racjami ludzi, bo są stroną silniejszą, a współczujemy słabszym. Ale masz rację - akurat ten przypadek nie jest tak jednoznaczny, jak np. pozostawienie psa uwiązanego w lesie, czy bicie, dręczenie.
I zgadzam się też, że internet często jest miejscem osądzania bez prawa obrony. Też mi się to nie podoba. Zresztą nie tylko internet, w ogóle współczesne media.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 19, 2019 20:29 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

jolabuk5 pisze:Wokół tyle jest okrucieństwa wobec zwierząt, że wiele osób reaguje odruchowo na krzywdę, nie analizując zbyt głęboko powodów. Widzimy dramat psa, który wraca do schroniska, nie myślimy nad racjami ludzi, bo są stroną silniejszą, a współczujemy słabszym.


Niestety - pośrednio wychodzi to na krzywdę zwierząt, zwiększa ryzyko że z jakiegoś powodu niechciany pies marnie skończy, bo ryzyko ostracyzmu, potępienia, obelg itp konsekwencji zniechęci do oddania zwierzęcia do schroniska nawet jeśli jego właściciel w pierwszym odruchu taki będzie miał pomysł na rozwiązanie problemu. Tak samo jest z filmikami z monitoringu gdy ktoś zdecyduje się na przywiązanie psa np. do bramy schroniska w nocy. I robi się z tego akcję społeczną - polowanie na sprawcę, fala nienawiści, życzenia śmierci, bolesnej choroby dla dzieci, raka mózgu dla sadysty, udaru dla jego matki...

I zgadzam się też, że internet często jest miejscem osądzania bez prawa obrony. Też mi się to nie podoba. Zresztą nie tylko internet, w ogóle współczesne media.


To nie tylko osądzanie. To potworna ilość nienawiści, pogardy, strasznie jakichś takich okrutnych życzeń, osądzania i wydawania wyroku w sekundę. Ale przede wszystkim potworna fala negatywnych emocji. Tak jakbyśmy tylko czekali żeby móc bezkarnie i bez wysiłku oraz obawy o konsekwencje wylać na kogoś swoją całą złość, emocje, czasem pogardę dla innych. A już sytuacja gdy ofiara jest jedna a komentujących ją w taki sposób wielu - jest wręcz idealna i nakręca kolejnych.
Z tego m.in. powodu w ostatnim czasie bardzo ograniczam swoją aktywność w internecie bo mnie to przeraża i dołuje. Wszędzie się z tym spotykam. Dzisiaj dowiedziałam się że założycielka wspaniałej grupy edukującej w nietypowym temacie myśli o jej zamknięciu bo jej hejterzy wszystko obrzydzili. Byłaby to olbrzymia strata :placz:
Bardzo mi się nie podoba takie oblicze człowieczeństwa i to w jakim kierunku to idzie.
Dlatego się trochę do Ciebie przyczepiłam - bo mi też się zebrało :placz:

Marzenia11 - teraz to już naprawdę OT :)

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob paź 19, 2019 22:16 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Nie, dobrze że jest ta dyskusja, żadne ot. Tym bardziej ze ja napisałam o psiaku i ciągle mnie jego historia porusza do tego stopnia, że myślę czy milenka bardzo by się go bała, itp.
Nie zgodzę się z Tobą Blue w żadnym aspekcie tej sprawy.
Psy z Palucha nie są adoptowane ot tak, ktoś przychodzi i w odruchu serca wybiera pieska.
Są spacery zapoznawcze, i to nie jeden. Są rozmowy z wolo, są mocne wymogi selekcyjne.
Ludzie maja czas i możliwość zdobycia pełnej na ile się da informacji o psie. Plus, ja zakładam, że wiedza jaka traume pies przeżywa w schronie.
Wobec powyższego zwrot z adopcji po dwóch dniach jest dla mnie brakiem jakiejkolwiek próby poradzenia sobie z sytuacją. Naprawdę sadzisz ze kopanie dziur w płocie nie jest częstym zachowaniem psów? Ze jest na tyle nietypowe,ze mogło zaskoczyć wlascicieli?
Mamy w dzisiejszym świecie ogromną łatwość pozbywania się problemu. To łatwiejsze niż podjęcie wysiłku zrozumienia go i znalezienia rozwiązania.
Jeśli to dotyczy rzeczy, pracy, i tym podovnych to pal licho. PaL licho nawet jeśli ludzie dorośli krzywdza się wzajemnie.
Ale jeśli to dotyczy dzieci i zwierząt to nie, ja nie mam na to zgody.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie paź 20, 2019 6:41 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Marzenia11 pisze:Ludzie maja czas i możliwość zdobycia pełnej na ile się da informacji o psie. Plus, ja zakładam, że wiedza jaka traume pies przeżywa w schronie.
Wobec powyższego zwrot z adopcji po dwóch dniach jest dla mnie brakiem jakiejkolwiek próby poradzenia sobie z sytuacją. Naprawdę sadzisz ze kopanie dziur w płocie nie jest częstym zachowaniem psów? Ze jest na tyle nietypowe,ze mogło zaskoczyć wlascicieli?


Tak, myślę że mogło ich zaskoczyć. Dlaczego nie? A fakt że pies bez problemu radzi sobie z ich ogrodzeniem i jest w stanie raz, dwa się za nie wydostać to naprawdę duży kłopot. Który w kilka dni może zakończyć się tragicznie.
Nie mają możliwości się wypowiedzieć. Szkoda.
Nie wszystkiego można dowiedzieć się o psie w warunkach schroniskowych. Pewne rzeczy wyjdą później. Czasem naprawdę zaskakujące. Idealnie byłoby gdyby w procesie przedadopcyjnym ktoś z potencjalnym właścicielem szczerze to omówił, uświadomił, ustalił że gdyby wyszło coś co będzie ponad siły ludzi lub będzie stwarzało zagrożenie dla psa lub ludzi na tyle poważne i trudne do wyeliminowania że nowy właściciel postanowi psa oddać bo sobie z tym nie poradzi lub jest to zbyt ryzykowne - to może to zrobić bez oceniania, krytyki i potępiania.

Też nie ma we mnie zgody na krzywdzenie zwierząt.
Ale jednocześnie mam świadomość tego że ludzie nie są doskonali nawet jeśli bardzo się starają. Czasem podejmują złe decyzje. Czasem czegoś nie przemyślą do końca albo nie wezmą pod uwagę. Czasem życie ich zaskoczy i namiesza straszliwie. Bywa że podejmą decyzję której potem żałują ale jest za późno. Czasem podejmą decyzję dobrą w ich mniemaniu ale budzącą negatywne emocje w innych (o to bardzo łatwo sprzed monitora). Jeśli jest to sprawa komentowana w sieci - robi się z tego często szambo. Które nijak z dobrem jakiegokolwiek zwierzęcia nie ma nic wspólnego, co najwyżej spowoduje że jakieś ucierpi rykoszetem.Wiele osób ma obawy przed wzięciem dorosłego psa ze schroniska - szczególnie dużego. Ze względu właśnie na rzeczy które mogą wyjść w domu dopiero. I zaskoczyć. Przerosnąć. Taki zalew krytyki (bywają to naprawdę wiadra pełne pomyj) w sytuacji zwrotu psa z adopcji który co jakiś czas się przewija w sieci będzie dodatkowo odstraszał. Komu to na dobre wyjdzie?
Piszę o ludziach w gruncie fajnych, dobrych, bez złych intencji.

Ja mocno nie przystaję do współczesnego świata - bo jest we mnie zwykle potrzeba wysłuchania drugiej strony, poznania jej motywów, mam niechęć do osądzania z marszu i wydawania wyroków zaocznie, budzi moją straszną awersję zalew nienawiści i pogardy w wielu sytuacjach, to co się z ludzi wylewa w sieci.
Sama idealna nie jestem, delikatnie mówiąc - więc i mi się zdarzają zrywy emocji w szczególnych sytuacjach, ale zwykle nawet wtedy staram się pewnych granic nie przekraczać.
No ale ja zawsze mówiłam że dziwna jestem :roll:

Acz to oczywiście jest mój pogląd na tą sprawę.
I o swoich odczuciach piszę.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie paź 20, 2019 8:14 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Śledzę bo Udostepniam posty dotyczące psów i spotkałam się już kilka razy z wpisem, że pies wrócił bo..nie oceniajmy,bo naprawdę było to trudne dla ludzi. I to ok. Tu było podane jedynie, że zrobił dziurę w płocie. Tak jak Ty uważasz, że dwudniowi właściciele mogą być ok, tak ja uważam, że wolontariuszki są ok i gdyby faktycznie ludzie zachowali się racjonalnie i myśleli o dobru tego psa, to one by o tym napisaly.
Powtórzę raz jeszcze, dwa dni to czas kiedy można jedynie uciec od problemu. Za krótki aby szukać rozwiązań. Być może to za duże wymagania, jakie ja stawiam ludziom, ale mierze ich miarą która stosuje wobec siebie. Wyadoptowalam bardzo dużo ktow,byly zwroty z adopcji, czasem naprawdę po próbach, nie skutecznych, znalezienia rozwiązania. Wtedy jest trudno, ale ok.
Dwa dni to wystarczy na to, aby stwierdzić ok, nie podoba mi się to więc zwracam. To za krótki czas na szukanie rozwiązania. A uważam, że biorąc czujaca istotę do domu już w tym momencie jest obowiązkiem, właśnie ze względu na szacunek dla zwierza, próba po szukania rozwiązania.
Miałam co najmniej dwie kotki mocno problematyczne. Ani nie oddałam do schronu, ani nie wyrzucilam na dwór.
Jeżeli dajesz ludziom prawo tak id razu zwrotu zwierzęcia, dokładnie tak jak sukienki. Butów no okazuje się, że nie pasują, to mocno różnimy się w tym zakresie.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie paź 20, 2019 11:43 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Marzenia11 pisze:Jeżeli dajesz ludziom prawo tak id razu zwrotu zwierzęcia, dokładnie tak jak sukienki. Butów no okazuje się, że nie pasują, to mocno różnimy się w tym zakresie.


Mi chodzi o całokształt błyskawicznego, negatywnego oceniania ludzi i zalewu życzeń najgorszych kataklizmów. Naprawdę najgorszych. Łącznie z ich dziećmi czasami.
Tego co teraz kwitnie w internecie. I co mnie przygnębia.
Przykład z tym psem - jest tylko przykładem. Taką kroplą. Ze względu na sprawę z ogrodzeniem - dopuszczam sytuację że nowy właściciel od razu dowiedział się że pies jest w stanie je pokonać. I stąd tak szybka reakcja. Bo uznał że dłuższe zwlekanie może skończyć się tragicznie i on nie chce ryzykować.
Jest to możliwe?
Uważam że jest.
Całkiem możliwe że pies zarysował pazurem drewnianą sztachetę a prymitywny emocjonalnie pan się wkurzył i go odwiózł spowrotem. Ale tego nie wiemy.

Wiemy za to że ktoś przeszedł całą procedurę adopcyjną na Paluchu, wybrał psa dorosłego, urody przeciętnej.
To - dla mnie - daje mu pewien kredyt zaufania.
I póki nie wiem co się naprawdę wydarzyło - jest we mnie wielki opór przed mieszaniem człowieka z błotem i pomyjami.
Po prostu.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], jolabuk5 i 271 gości