(5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 21, 2019 8:17 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Marzenia11 pisze:Gdyby ludzie się wypowiadali w kwestiach ktorych szczególy znają i są jednoznaczne to sporo osob musial=by milczec..


Nie chodzi mi o wypowiadanie się tak ogólnie.
Ale o jego sposób.
Tylko i wyłącznie.
Zanim kogoś zbluzgasz, zwyzywasz od szmat, zażyczysz mu śmierci w cierpieniach a jego dzieciom bolesnej choroby - miej pewność że na to zasługuje i że Ty nie stawiasz się na równi z nim poziomem emocjonalnym. I miej pewność że nikomu tym nie zaszkodzisz.

Marzenia11 pisze:Naprawdę uważasz, ze przyzwoity człowiek, mający na uwadze psychikę zwierzęcia i jego dobrostan, pod wpływem hejtu ze strony ludzi wkurzy się na swoje zwierzę?


Nie napisałam że chodzi o dobrego człowieka mającego na uwadze dobrostan i psychikę zwierzęcia.
Chodziło mi o takiego który po prostu chce się pozbyć zwierzęcia i niekoniecznie będzie miał opory przed jego wywaleniem ale ma w sobie na tyle przyzwoitości że uczyni staranie by znaleźć mu nowy dom. Napisze ogłoszenie, jest gotów poczekać na odzew.
Jeśli pod jego ogłoszeniem pojawi się 50 bluzgów i życzeń utopienia się w szambie - to marnie widzę kota los.
Nie dosyć że ogłoszenie zniknie, to wnerw właściciela kota może się bardzo na zwierzę przelać.

jolabuk5 pisze:Czytam Waszą wymianę zdań i jestem przekonana, że obie stoicie po stronie zwierząt, walczycie o ich dobro, a jedyna różnica polega na tym, że Blue jest bardziej powściągliwa w ocenach i apeluje o podobną powściągliwość u innych. :ok:


Dokładnie tak :)

Blue

 
Posty: 23498
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon paź 21, 2019 9:30 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Blue pisze:
Marzenia11 pisze:Gdyby ludzie się wypowiadali w kwestiach ktorych szczególy znają i są jednoznaczne to sporo osob musial=by milczec..


Nie chodzi mi o wypowiadanie się tak ogólnie.
Ale o jego sposób.
Tylko i wyłącznie.

Blue pisze:Jest we mnie opór przed mieszaniem z błotem, szczególnie tak jak to się dzieje obecnie ludzi, gdy nie znamy szczegółów historii lub nie jest ona jednoznaczna.


No po tej Twojej wypowiedzi jednak zrozumiałam inaczej, że nie tylko o sposób, ale także o to, żeby się wypowiadać jeśli się zna szczegóły sytuacji..
Blue pisze:Nie napisałam że chodzi o dobrego człowieka mającego na uwadze dobrostan i psychikę zwierzęcia.
Chodziło mi o takiego który po prostu chce się pozbyć zwierzęcia i niekoniecznie będzie miał opory przed jego wywaleniem ale ma w sobie na tyle przyzwoitości że uczyni staranie by znaleźć mu nowy dom. Napisze ogłoszenie, jest gotów poczekać na odzew.
Jeśli pod jego ogłoszeniem pojawi się 50 bluzgów i życzeń utopienia się w szambie - to marnie widzę kota los.
Nie dosyć że ogłoszenie zniknie, to wnerw właściciela kota może się bardzo na zwierzę przelać.



No właśnie ja nie znam takiego człowieka... jak ktoś chce zrobić wysiłek i szukać domu nowego dla swojego zwierza to oznacza, ze oddanie go do schronu czy wywalenie na ulicę nie mieści mu się w głowie. A jak mu się nie mieści to bluzgi też tego nie spowodują. Jak już napisałąm - byłam ostro mobbingowana, a jednak nie przelałam frustracji swojej, nerwów, stresu na żadnego kota..
Ale może ja zbyt prosto myślę i mogę nie znać się na ludziach, to jest mocno prawdopodobne. :mrgreen:
Mam w swoim doświadczeniu kontakty z osobami, które mnie okłamywały co do powodów nie chcenia już mojego tymczasa, ale jednak byli/ są na tyle przyzwoici, ze mu znaleźli dom. Skontaktowali się ze mną, ze jest problem ale znaleźli dom. Nie wylała się na nich fala hejtu, bo nie było podstaw, bo się postarali. Nie sądzę mimo wszystko, żeby na fb pojawiła się fala (pojedyncze jak najbardziej, bo w każdej grupie sa jednostki patologiczne) hejtu w sytuacji, gdyby ktoś podjął próby rozwiązania problemu czy próby znalezienia nowego domu które nie było skuteczne w jakimś tam określonym czasie i pies/kot wrócił do schronu. Przynajmniej ja się nie spotkałam z taką sytuacją.
No ale jak napisałam - ja się nie znam na ludziach, chyba :wink:
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon paź 21, 2019 14:13 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Nutka non stop w stanie maksymalnego czuwania na ruchy i działania z mojej strony. Nawet w porach w których nigdy nikogo nigdzie nie lapalam. Oprócz tego że trudne sie zrobiło jej karmienie, bo ucieka przede mną jak chce jej dać miseczkę z jedzeniem to dzisiaj, gdy prawda jest, że czailam się w przedpokoju bo wiedziałam że nie robiła siku, i chciałam upolować mocz to czekała i czekała i obserwowała mnie i...zrobiła siku na parapet...
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto paź 22, 2019 6:43 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Marzenia11 pisze:No właśnie ja nie znam takiego człowieka... jak ktoś chce zrobić wysiłek i szukać domu nowego dla swojego zwierza to oznacza, ze oddanie go do schronu czy wywalenie na ulicę nie mieści mu się w głowie.


Oj, tu mam zupełnie inne doświadczenia i wnioski.
Czasem ktoś ma zryw. Myśli że pójdzie łatwo i przyjemnie a on będzie miał poczucie mile łechtające samoocenę - że tak sprytnie i humanitarnie się problemu pozbył - bo nie jest złym człowiekiem, nie chce zabić.
Gdy się okazuje że wcale takie to łatwe ani przyjemne nie jest - bez problemu sięgnie po inne rozwiązania, szczególnie gdy zwierz jest z jakiegoś powodu uciążliwy dla niego i drażni nerwa - kotka ma znowu ruję albo kocur sika po mieszkaniu, pies warczy na małe dziecko lub lekarze powiedzieli rodzicom że nieustanny kaszel i duszności ich dziecka to od zwierzęcia.
Niekoniecznie to będzie oddanie do schronu - bo to wymaga wysiłku, trzeba stanąć z kimś twarzą w twarz, prosić o przyjęcie, schrony nie przyjmują zwykle właścicielskich, trzeba wciskać kit że znaleziony, nie wiadomo czego się można spodziewać.

O wiele łatwiej wywieźć na okoliczną wieś, podrzucić komuś kto już ma kilka kotów albo zostawić w lesie (stopień starań o to by zwierzę miało szansę na jakiś pozytywny finał jest zależny od wielu czynników).
No a czasem, jak zwierz trafi na gorszy dzień a właściciel się wkurzy bo właśnie dowiedział się że jest szmatą i powinien utopić się w szambie bo chce oddać kota - to i łopatą przez łeb też może okazać się kuszącym sposobem na pozbycie się problemu i rozładowanie stresa.

To że ktoś napisze ogłoszenie w necie wcale nie oznacza że inne sposoby pozbycia się kłopotliwego zwierzęcia nie mieszczą mu się w głowie.
Czasem napisanie ogłoszenia to pomysł na pozbycie się zwierzęcia małym wysiłkiem - ktoś przyjedzie i go zabierze a napisanie ogłoszenia zajmuje chwilę.


Marzenia11 pisze:
Blue pisze:Jest we mnie opór przed mieszaniem z błotem, szczególnie tak jak to się dzieje obecnie ludzi, gdy nie znamy szczegółów historii lub nie jest ona jednoznaczna.


No po tej Twojej wypowiedzi jednak zrozumiałam inaczej, że nie tylko o sposób, ale także o to, żeby się wypowiadać jeśli się zna szczegóły sytuacji..


Skąd taki wniosek?
Wyraźnie napisałam - i sama to cytujesz - o mieszaniu z błotem.
Gdzie napisałam o zwyczajnym wypowiadaniu się? :roll:

Blue

 
Posty: 23498
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto paź 22, 2019 9:40 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Blue pisze:
Marzenia11 pisze:No właśnie ja nie znam takiego człowieka... jak ktoś chce zrobić wysiłek i szukać domu nowego dla swojego zwierza to oznacza, ze oddanie go do schronu czy wywalenie na ulicę nie mieści mu się w głowie.


Oj, tu mam zupełnie inne doświadczenia i wnioski.
Czasem ktoś ma zryw. Myśli że pójdzie łatwo i przyjemnie a on będzie miał poczucie mile łechtające samoocenę - że tak sprytnie i humanitarnie się problemu pozbył - bo nie jest złym człowiekiem, nie chce zabić.
Gdy się okazuje że wcale takie to łatwe ani przyjemne nie jest - bez problemu sięgnie po inne rozwiązania, szczególnie gdy zwierz jest z jakiegoś powodu uciążliwy dla niego i drażni nerwa - kotka ma znowu ruję albo kocur sika po mieszkaniu, pies warczy na małe dziecko lub lekarze powiedzieli rodzicom że nieustanny kaszel i duszności ich dziecka to od zwierzęcia.
Niekoniecznie to będzie oddanie do schronu - bo to wymaga wysiłku, trzeba stanąć z kimś twarzą w twarz, prosić o przyjęcie, schrony nie przyjmują zwykle właścicielskich, trzeba wciskać kit że znaleziony, nie wiadomo czego się można spodziewać.

O wiele łatwiej wywieźć na okoliczną wieś, podrzucić komuś kto już ma kilka kotów albo zostawić w lesie (stopień starań o to by zwierzę miało szansę na jakiś pozytywny finał jest zależny od wielu czynników).
No a czasem, jak zwierz trafi na gorszy dzień a właściciel się wkurzy bo właśnie dowiedział się że jest szmatą i powinien utopić się w szambie bo chce oddać kota - to i łopatą przez łeb też może okazać się kuszącym sposobem na pozbycie się problemu i rozładowanie stresa.

To że ktoś napisze ogłoszenie w necie wcale nie oznacza że inne sposoby pozbycia się kłopotliwego zwierzęcia nie mieszczą mu się w głowie.
Czasem napisanie ogłoszenia to pomysł na pozbycie się zwierzęcia małym wysiłkiem - ktoś przyjedzie i go zabierze a napisanie ogłoszenia zajmuje chwilę.


Nie spotkałam się ani osobiście, ani z relacji innych czy opisu w necie o sytuacji, gdy ktoś wyrzucił kota/psa na ulicę, skatował go pod wpływem hejtu na zamieszczone ogłoszenie czyli próbę znalezienia mu domu.
Ciekawe jak inni? Macie takie doświadczenie? Ze ktoś zamieścił ogłoszenie i w efekcie tego wywalił kota na ulicę, czy skatował psa?
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto paź 22, 2019 9:50 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Obawiam się, ze Blue ma dużo racji. Danie ogłoszenia wcale nie musi oznaczać, że ktoś myśli o losie zwierzątka i na pewno nie zrobi mu krzywdy. To naprawdę może być tylko jeden ze sposobów pozbycia się problemu. A jeśli okaże się, że wyadoptowanie nie jest takie proste, to wybierze inną drogę :(
Marzeniu, taka osoba pewnie się nie pochwali na forum, że pozbyła się kłopotu wywożąc kotka na wieś. Po prostu przestanie się odzywać. Ile mamy takich przykładów na forum? Ktoś pyta, dostaje rady, które mu nie odpowiadają, bo wymagają wysiłku, a jeszcze czasem naczyta się o tym, jak źle opiekuje się kotem - i znika z forum, a problem rozwiazuje w sposób najprawdopodobniej niekorzystny dla kota - wyrzuci, wywiezie, odda do schroniska, pozwoli umrzeć choremu...

A jeśli ogłaszający jest takim człowiekiem, jakiego Ty opisujesz, to tym bardziej nie należy mu się fala hejtu - i nawet na tym forum znamy podobne przypadki, że ktoś spotyka się z totalną krytyką nie zawsze zasłużenie. Zresztą i Ciebie to spotkało, więc wiesz, że może tak być.

Agresja, hejt, nienawiść nie przynosi dobrych efektów, nawet jeśli jest uzasadnionym wybuchem oburzenia po przeczytaniu o jakiejś wielkiej krzywdzie zwierzęcia. Daje chwilową ulgę w bezsilności wobec zła. Ale niczego nie zalatwia, ani nie naprawia.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60378
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 22, 2019 10:28 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Nie popieram hejtu ani agresji, już to wyraźnie napisałam. Szukam osób które wiedzą, spotkały się z sytuacją, gdy osoba chcąc oddać kota/psa z róznych powodów ma zryw przyzwoitości (jak to ładnie określiła Blue) ogłasza go, spotyka ją fala hejtu i wkurwia się i ze złościa katuje zwierza czy wywala na ulicę.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto paź 22, 2019 10:42 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Myślę, że zostaniemy przy różnych zdaniach. Ja zawsze będę stawać poi stronie zwierzęcia jako istoty od człowieka zależnej, nie mającej żadnych możliwości wyboru ani nawet wypowiedzi. Na protest na działania człowieka można miauczeć/szczekać, pogryźć/podrapać, ale i tak to człowiek jest silniejszy i może zaciągnąć, wywalić, nie wpuścić itp. A zrobienie dziury w płocie, nawet jeśli w celu ucieczki, to typowe dla okresu adaptacji zachowanie psa.

Nie popieram hejtu w ogóle. Ale jeśli ludzie chcą sobie wzajemnie robić różne rzeczy czy w czymś uczestniczyć to ich wola, bo mogą zdecydować, wybrać. Zwierzę nie może.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto paź 22, 2019 10:50 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

I tu masz rację - zwierzę jest zdane na opiekę człowieka i bezradne wobec jego okrucienstwa. Ja też jestem po stronie zwierząt, Blue też. I jesteśmy wszystkie przeciwne agresji. Więc chyba w rezltacie się zgadzamy :D
Ciekawe, jak się dalej potoczą losy tego psiaka - czy coś wiadomo? Mozesz dać link do tego wydarzenia?

Dobrego dnia dla Ciebie i kotek - jak się czujecie? Jak Twoja noga Marzenko? Miałam kiedyś zerwaną torebkę stawową i tendencje do skrecania nogi w kostce (przestałam skręcać, jak zaczęłam chodzić na zupełnie płaskich obcasach), wiem, jakie to kłopotliwe i bolesne.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60378
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 22, 2019 16:28 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Muszę podliczyć bazarki, przeoraszam wszystkich za opóźnienie. Pozwoliłam sobie na sobotę w lesie - 8 godzin i 8kg grzybów.. Było pięknie i relaksowo, choć kostak dała mi się we znaki na koniec dnia. Tej soboty mi zabrakło na uporządkowanie mieszkania, bazarków, uzupełnienie rozliczeń i paragonów. bardzo przepraszam. A w niedzielę byłam na echo serca. Po drodze jeszcze chodziłam do kota Merlina i robię już 4 projekty.. Fajnie, będą pieniądze na długi.. i na ubezpieczenie samochodu na przyszly rok..
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto paź 22, 2019 18:34 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Zapraszam na fajne bazarki:
viewtopic.php?f=20&t=194698 i cudny zrobiony przez Atta viewtopic.php?f=20&t=194806
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Śro paź 23, 2019 10:15 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Pieniążki za bazarek poszły. :mrgreen: Miłego dnia Wszystkim
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Śro paź 23, 2019 11:05 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

majencja pisze:Pieniążki za bazarek poszły. :mrgreen: Miłego dnia Wszystkim

:1luvu: dziękujemy!!!
Wczoraj zaktualizowalam posty rozliczeniowe - DeeDee oraz leczenie Notki o Milenki, ale jeszcze wstawię paragony.
Znowu w biegu, od rana. Moje koty są tak stesknione, że dzisiaj wszystkie trzy przyszły rano do mnie do łóżka na głaskanie i mruczenie.. zgodnie, w miarę, leżały obok siebie.
A Nutka? Coz... znowu siedziała przy kuwecie, ale jak mnie zobaczyła poszła do budki spać..
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Śro paź 23, 2019 15:27 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Właśnie przejezdzam ko gabinetu dr wet do której kilka lat temu chodziłam z DeeDee na akupunkture i laser. Bardzo się wtedy polubilysmy. Wysłałam dr smsa z info o odejściu DeeDee i zdjęcie. Pierwszy raz od czterech miesięcy wróciłam do zdjęć DeeDee.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Czw paź 24, 2019 16:48 Re: (5) Moja Rodzina TAM, ja TU...czas koszmarnych rocznic.

Henio nadal bez domu, nawet nie ma nim zainteresowania. Udostępniam chlopaka na fb, pytam wszystkich, naprawdę wszystkich ludzi i z bezradności sama ne wiem coz robić jeszcze... Wolontariuszka, z którą się skontaktowała powiedziała, że pani która go przyprowadziła tylko rzuciła krótkie "zrobił dziurę w płocie'" i szybko wyszła. Nie sądzę, żeby mocno cierpiała i była z tych szlachetnych ludzi, może się z koleżanką na plotki umówiła, stąd ten pośpiech.
Przeraża mnie ilość zwierząt mocno cierpiących, bezradność i bezsilność jest porażająca.. nie powinnam sobie serwować takich odczuć zwłaszcza gdy mi jest ciężko, bo jest, wspomnienia są bardzo silne i trudno od nich odwrócic uwagę. Wróciło też poczucie winy, zarówno wobec Mamy jak i Miki.. Nie wiem czy starczy mi życia, aby się z tym uporać.

W środę w przyszłym tygodniu idę z Milenką na badanie krwi, aby sprawdzić wątrobę - jedno opakowanie hepatiale już wzięła. Tak bardzo mi przypomina Mamę, z braniem leków. Mama jak nie chciała wziąć wieczornej czy porannej porcji to się denerwowała i tak szybko połykała jedne za drugim, żeby tylko miec z głowy i sprawić mi radość. I MIlenka też - jak idę do niej z kapsułką to zaczyna tak gwałtownie oblizywać liżąc gdzie popadnie, łącznie z całą moją ręką. Śmieszna jest. DeeDee uwielbiała hepatiale i zawsze zlizywała wolno rozkoszując się smakiem. :1luvu:
Dziewczynki moje jakoś sobie radzą. Tak się zorganizowałam, że kompletnie zostałam bez chruek, zwirku i z mokrą karmą nielubianą. Wczoraj kupilam surowego indyka, dzisiaj był jeszcze na sniadanie. Niedawno zrobiłam zamówienie - ciekawe kiedy dotrze.
U Milenki mam jeszcze czarną brodę - wczoraj przemyłam ciepłą wodą, trochę czarnego się oderwało.. Wet kardiolog obejrzała to, wprawdzie się nie zna, ale nie widziała tam zadnej rany czy ropy.
A dzisiaj miałam dziwną sytuację z internetowym dostepem do konta;... ale o tym za chwilę.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 508 gości